Zastanawiacie się czasami, dlaczego tworzymy takie, a nie inne związki? Bo ja nieustannie. Spotykam koleżankę, a ona mówi „Znowu trafiłam na wariata. Mówię Ci, spadłam z wysokiego konia“. Inna „Czy ja zawsze muszę być czyimś kwiatkiem u kapelusza. Kolejny narcyz do potęgi entej“. I tak dalej. Jako psycholog myślę „Czy trafiłaś czy może wybrałaś po raz kolejny? albo odpowiadam „Skoro nie chcesz być kwiatkiem do kapelusza, to dlaczego znów nim jesteś?“.
W psychologii o związkach, w których ludzie podejmują komplementarne role mówi się koluzje. Dosłownie oznacza to tajną umowę, pakt. W odniesieniu do związków chodzi o nieświadomą „zmowę” partnerów co do swojej patologii. Problemy jednego z nich uzupełniają sie z problemami drugiego. Ofiara wybiera kata, a kat ofiarę. To najlepiej obrazuje ten nieświadomy układ. Ale oprócz relacji przemocowej, obserwuję też inne typy. Nazwałam kilka z nich. Może któryś z pięciu wymienionych opisuje Twój związek?
Huba (i Żywicielka)
Wasz początek bywa burzliwy. Jedno spojrzenie i Huba wie, że spotkał swą Żywicielkę. Bardzo szybko wchodzi w Twój świat, a właściwie go pochłania. Nagle ma numery telefonu Twoich najbliższych znajomych, umawia się z nimi na kawę, lunch, kino. Przyjaźni się z Twoją Mamą/Tatą, odwiedza starą Ciotkę, o której mu (Hubie) opowiadałaś. Zostawia w Twoim mieszkaniu coraz więcej swoich rzeczy i to w zastraszającym tempie.
Po kilku tygodniach okazuje się, że masz okazałą kolekcję Huby: szczotek do zębów, bielizny, golarek oraz czapek, szalików i butów. Jednocześnie zaczynasz coraz częściej odczuwać duszność z powodu braku tlenu. Ogarnia Cię panika, gdy obserwujesz znikające przestrzenie swojej wolności. Po tygodniu pierwsze „kocham Cię“, po miesiącu Huba ma gotowy plan życia. Łącznie z kolorem Waszej nowej sypialni, datą narodzin pierwszego i czwartego dziecka oraz funduszami emerytalnymi.
Koniec (jeśli nastąpi)? Bywa podobny. Ty Żywicielka trafiasz do „szpitala“ w stanie krytycznym i zaczynasz utożsamiać objawy z Hubą. Nie chcesz już pomarańczy w szpitalu, ani ciasta ani planów, co będzie dalej. Chcesz, aby Huba zniknął tak szybko, jak się pojawił- co, oczywiście, nie okazuje się tak proste. Bo nie jest łatwo Hubę odessać od swej Żywicielki. Kiedy Ci się to udaje, pierwszy raz czujesz, że Twój mózg jest dotleniony, a obturacja dróg oddechowych ustępuje poczuciu niewysłowionej ulgi.
Rollercoaster (i Turystka)
Na początku myślisz „facet marzenie“. Prawdziwy rajdowiec. Ty, zwykła Turystka, która przechadzała się uliczkami Rzymu, spotykasz Go na swojej drodze. W kolorowych modnych spodniach i śmiesznej czapce z daszkiem wyróżnia się z tłumu. Trzy dni we Włoszech zamieniają się w najbardziej szalony miesiąc życia. Nie znasz dnia ani godziny. Podziwiasz jego kreatywność i tempo życia. Ciekawi znajomi, ciekawe miejsca, fajne wystawy i podróże. Wieczory, gdy z zakrytymi przepaską oczami palcami pałaszujesz jakieś boskie tajskie, które Ci ugotował. To, że nigdy nikogo takiego nie znałaś - to pewne.
Jego nieprzewidywalność jest fascynująca, ale też, coraz częściej zaczynasz postrzegać, że destrukcyjna. Masz wrażenie, że jesteś na najszybszym rollercoaster Maior Montanha Russa do Mundo. Jednego dnia jesteś uwielbiana, adorowana, za chwilę obrzucana błotem. Poranna euforia zamienia się w ciągu kilku godzin w czarną rozpacz lub atak furii lub niczym nie poruszony marazm (niepotrzebne skreślić). Godziny szczęścia przeplatane są nieustającymi konfliktami. O byle co. O to, że trzaskasz drzwiami. Że chomik w nocy eksploatuje kołowrotek (powinien się zidentyfikować z chomikiem). Że sąsiadka go wkurza, bo ma duszące perfumy i nie może jeździć z nią windą. Kiedy napięcie znika (nie ma nigdy reguły z jakiego powodu), on zamienia się w Anioła. I wtedy problemem stajesz się Ty, wiecznie napięta Turystka. "Twój cykl menstruacyjny się zaburzył czy co?"- pyta oburzony. Przecież jest tak fajnie. Jemu.
Koniec (jeśli nastąpi)? Nie jest łatwo porzucić Rollercoaster, bo jazda bez trzymanki uzależnia niejednego Turystę. Rozstania trwają przez miesiące, bywa że lata. Roller obiecuje poprawę, ale nie trwa ona długo. W końcu udaje Ci się wysiąść z kolejki i przesiadasz się na stacjonarną karuzelę z konikami. Znów słyszysz swoje wolnoprzepływające myśli.
Bubek (i Lusterko)
Bubek to Król Życia. Narcyz. Blask od niego bijący powala najpierw Ciebie, a potem wszystkie Twoje koleżanki. Nienagannie ubrany, kontrolujący zarost, szarmancki i uroczy. Potrafi sprawić, że będąc wśród 5 kobiet, każda czuje się ta wybrana. Z Tobą jednak śpi, Tobie kupuje kwiaty, Tobie powiedział, że kocha. Czujesz się wybrana. Desygnowana przez króla, Z czasem jednak dostrzegasz, że Król wymaga od Ciebie perfekcji. Najważniejsze jest byś była dobrze ubrana, byś zrobiła wrażenie, gdy jesteś u jego boku. Dobiera Ci specjalne ubrania, które odsłaniają dekolt lub nogi, chwali się przed kolegami, jest dumny, gdy szepczą jaka jesteś piękna. Jesteś jego lustrem, "lustereczkiem powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie“. Powtarzasz w nieskończoność: TY TY TY.
"On na zewnątrz" nijak się nie ma do "On w domu". Tu odcina korek z czułością. Boli Cię głowa? Weź tabletkę. Masz okres? To pójdzie sam. Problemy w pracy? Musisz poradzić sobie sama, jesteś dorosła. Ty jesteś, a On? Zasada jest prosta. Zajmujecie się JEGO sprawami, uczuciami, problemami.
Wielkim rozczarowaniem okazują się również jego opowieści na swój temat. Miejsca, w których był są raczej żywcem z przewodnika o świecie. Ukończone kursy to jednodniowe szkolenia, a wiedza okazuje się być bardzo powierzchowna. Wszystko jest na pokaz. A Ty jesteś wisienką na torcie. Gdy delikatnie zwracasz mu uwagę, potrafi tak manipulować faktami, że wychodzisz z gigantycznym poczuciem winy. On natomiast nie dostrzega nigdy winy w sobie, świat jest mu wciąż nieprzychylny, ludzie zawsze mają złe zamiary.
Koniec (jeśli nastąpi?) Z czasem Ty też dołączasz do grona niewdzięcznych, a kiedy odchodzisz stajesz się wrogiem numer jeden. Po kilku próbach przekonania Cię, że to największy błąd Twojego życia, odchodzi przeglądać się do innego lustra (które prawdopodobnie już wcześniej czekało w kolejce).
Sopel Lodu (i Lodołamaczka)
Na początku onieśmiela Cię jego chłód i zdystansowanie. Odbierasz to jako wyzwanie, bo przecież Ty, znana lodołamaczka, potrafisz topić niejedno lodowe serce. Wierzysz, że w każdym z nich jest ogień, który trzeba wydostać. Za czasem rozumiesz, że ten pojedynczy ogień dawno wygasł, a sopel jest po prostu soplem. Niczym więcej. Jednak czujesz się wybrana, gdy skinie na Ciebie ręką. Pozwala Ci się adorować, rozpieszczać, lubi być obdarowywany. Daje Ci złudną nadzieje, że kiedyś może jednak będziecie razem, a Twoje starania roztopią jego serce. Nie jest czuły i nie okazuje uczuć. Wie to i nie ma zamiaru zmienić.
To jego lodowy „urok“- mówi. Rzadko spontanicznie się śmieje. Wciąż masz wrażenie, że między Wami jest jakaś niewidzialna szyba, za którą jest lepszy świat. Jego świat. Przez niedostępność Sopla wciąż czujesz się gorsza i myślisz tylko o tym, jak stać się lepszą. Nic jednak nie działa. Wiesz, że najwięcej co możesz zrobić, to przylepić nos nieudanej lodołamaczki do szyby i popatrzeć.
Koniec (jeśli nastąpi?). Kiedy się oddalasz, Sopel wykazuje wyjątkowe zaangażowanie w celu odzyskania Ciebie. Niestety najczęściej jest za późno, bo sama zamieniłaś się już w sopel lodu i szukasz lodołamacza dla siebie. Bo sopel sopla nie ogrzeje.
Papa (i Córcia)
Weźmie Cię pod swoje skrzydła jak Kondor Wielki. Ochroni przed złem tego świata. Będzie rozpieszczał jak małą córeczkę. Twój Papa. Przygotuje kąpiel z bąbelkami. Zapłaci rachunki. Weźmie samochód do myjni. Poczujesz nagle spokój, który ogarniał Cię, gdy... twój Tata wracał do domu (lub spokój, o którym marzyłaś, bo Tata do domu nie wracał).
Papa to taki facet, który ogarnie wszystko. Naprawdę o nic nie musisz się martwić. Cieszy się Twoim szczęściem i dba o Twoje potrzeby. Ideał. Dlaczego więc w pewnej chwili zaczyna Cię irytować? Przyjaciółki mówią „Stuknij się w łeb. Lepszego nie znajdziesz“. I lepszego nie szukasz. Oglądasz się za niedorajdami, chłopczykami w kolorowych trampkach, rockandrollowymi artycznymi duszami. Brakuje Ci szaleństwa. Namiętności. Partnerstwa. Jesteś małą dziewczynką, która ma najlepszego Tatę na świecie. Ukochaną córeczką. Tak, Papo, masz rację powinnam bardziej się postarać. Tak, Papo, poprawię się. Tak, Papo, już nie będę mieszać alkoholu. Podziwiasz Papę, ale nie podziwiasz siebie. Bezradnej dziewczynki, którą się stałaś.
Koniec (jeśli nastąpi?). Najczęściej nie odchodzisz, bo Ci wygodnie. Albo Papa tak pomógł Ci się od siebie uzależnić finansowo i psychicznie, ze nie widzisz wyjścia z tej sytuacji. A jeśli jakimś cudem odejdziesz, zostawiasz Papę w szoku. Najpierw krzyczy „Przecież dałem Ci wszystko“ (to prawda), a potem straszy „Nie dasz sobie rady“ (to akurat nieprawda). Finalnie Córcia zostaje na placu zabaw, a Ty zamieniasz się w Dorosłą, która jednak potrafi ogarniać swoje życie bez czyjejkolwiek pomocy. Lub znajdujesz sobie kolejnego Papę ☺
Odnalazłaś gdzieś siebie? Swój związek? Waszą koluzję? Nie. To dobrze. Może Twoja relacja jest po prostu dojrzała i zdrowa. A jednak? Dostrzegasz podobieństwa? Jesteś po jednej lub drugiej stronie?
Cóż, masz trzy wyjścia: 1.Zostawić jak jest i udawać, że nie czytałaś tego tekstu.
2.Uznać, że tekst jest debilny, a autorka wymyśla pseudopsychologiczne zabawy (może coś w tym być☺)
3. A jeśli jednak z jakiegoś powodu uznasz, że to, co przeczytałaś ma dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie, a do tego odczuwasz niezrozumiałą do końca bliskość z lodołamaczką, rollercoasterką, córcią, bubkiem soplem itd. (niepotrzebne skreślić) to wypisz sobie 5 plusów i 5 minusów swojego związku i podejmij decyzję, czy czekasz na opisany przeze mnie koniec czy może spróbujesz coś zmienić.
Jeśli zadajesz sobie pytanie „Jak?“, to znaczy, że zmiana już się ZACZĘŁA (w Tobie).