Kojarzycie taki etap w rozwoju dziecka, zazwyczaj przypada na drugi rok życia, gdy pojawia się w nim potrzeba autonomii? Samo chce się ubierać, samo jeść, samo myć. Wszystkie czynności musi wykonać samodzielnie, bo inaczej się denerwuje, krzyczy, a czasem nawet awanturuje i płacze. To jego bunt samodzielności.
Często rodzice mają z tym ogromny problem, bo jak on ma się sam umyć, skoro nie potrafi? Jak ma się ubrać, gdy za każdym razem zakłada majtki na lewą stronę? Znacie to? Na pewno. Nie przejmujcie się, każdy rodzic to przechodzi. Zazwyczaj pozwalamy maluchom na taką samodzielność, bo w pewnym stopniu nas to odciąża. One uczą się nowych czynności, my zyskujemy odrobinę czasu, który możemy inaczej wykorzystać. Taka już jest kolej rzeczy, dzieci się usamodzielniają, a rodzice muszą się z tym pogodzić.
Zrobię to za Ciebie Czasem jednak opór ze strony rodziców jest duży i nie pojawia się przyzwolenie na samodzielność. Co się wtedy dzieje? Dzieci nie potrafią same zadecydować w najprostszych sprawach, mają problemy z wyborami i z decyzyjnością, gdy nie ma przy nich rodziców. “Ja Ci wybiorę ubranie, to jest złe”, “Nie jedz takich kanapek, zrobię Ci lepsze”, “Nie potrafisz dobrze odrobić lekcji, poprawię je za Ciebie”.
Wyręczanie dziecka w codziennych czynnościach — bo on nie zrobi tego tak dobrze jak ja, uczenie go, że decyzje jakie podejmuje są złe, i inne podobne zachowania, powodują, że wykształcamy u niego syndrom bezradności, z którym będzie musiało się zmagać w szkole, a później w pracy i w związkach.
Na zjawisko bezradności wpływają przede wszystkim doświadczenia z dzieciństwa
Nastawienie matki – dzieci obserwują zachowanie rodziców na co dzień i w sytuacjach stresujących. Uczą się jak reagować – walka lub unikanie. Zdecydowanie częściej uczą się niestety bezradności. Według badań najważniejsza jest postawa matki – pesymizmy lub optymizm. Co ciekawe nie stwierdzono podobnej zależności w relacjach z ojcem.
Krytyka – dziecko, które jest nieustannie krytykowane, kształtuje w sobie przekonanie, że nie nic potrafi wykonać poprawnie, a każdy wysiłek jaki podejmuje jest z założenia bez sensu.
Syndrom porażki
To termin stosowany głównie w środowisku pedagogicznym. Dotyczy takiej grupy uczniów, którzy wykonują szkolne obowiązki, ale z niewielkim oczekiwaniem osiągnięcia sukcesu. Często odpuszczają wykonanie danego zadania w momencie pojawienia się pierwszych trudności.
Jak scharakteryzować taki typ ucznia?
Jak myśli dziecko bezradne? Dlaczego obawiam się porażki? Ponieważ niesie ze sobą niebezpieczeństwo poniżenia, negatywnej oceny naszych umiejętności i możliwość odrzucenia społecznego. Dzieci, które takie doświadczenia spotykają, budują w sobie przekonanie o braku zdolności do osiągnięcia sukcesu. W konsekwencji przestają przykładać się do zadań, ich samoocena spada i jest zależna od opinii otoczenia.
Poznaj myśli dziecka z syndromem porażki
1. Moja porażka spowodowana jest brakiem zdolności.
2. Następnym razem nie będę się tak przykładał. Szkoda czasu i tak mi się nie uda.
3.Nie liczę na to, że osiągnę lepsze oceny.
4. Moje działania nie mają wpływu na wyniki w nauce.
5. Udało mi się, bo miałem farta i pomogli mi rodzice. Nie ma w tym żadnej mojej zasługi.
Jak radzić sobie z syndromem porażki? Po pierwsze ćwiczymy pewność siebie. Zaczynamy od zmiany myślenia dotyczącego źródła porażki. Pracujemy nad koncentracją i skupieniem uwagi na wykonaniu pracy, a nie nad zamartwianiem się brakiem zdolności lub wcześniejszymi niepowodzeniami. Kształtujemy poczucie wartości i podnosimy samoocenę. Niezwykle ważne jest pozytywne motywowanie do pracy, pochwały i docenianie wysiłków włożonych w zadanie.
Po drugie skupiamy się na wytworzeniu w dziecku przeświadczenia o własnych umiejętnościach. Zdanie sobie sprawy z własnych możliwości i zasobów, czyli takich cech, które pomagają w realizowaniu celu, jest podstawą do sukcesu każdego człowieka.
Jaś uczy się przeciętnie, choć często nie odrabia w całości prac domowych. Nie zgłasza się na lekcjach i jest raczej wycofany w kontakcie z nauczycielem. Pedagodzy opisują go jako chłopca spokojnego i mało ambitnego. Czasami na własne życzenie wpada w kłopoty. Nie odrabia lekcji lub się do nich nie przykłada. Często rezygnuje z podejmowanych działań, bo jak sam tłumaczy nie potrafi ich wykonać, więc po co ma w ogóle próbować.