
Gdy Zosia skończyła 4 lata zaczęła budzić się z krzykiem w nocy. Wołała “w moim pokoju jest potwór!”. Owy potwór często zmieniał swoje położenie. Czasem mieszkał w szafie, czasem pod łóżkiem. Zosia zaczęła spać z zapalonym światłem i coraz częściej nocowała u rodziców.
Dziewczynka nie miała wcześniej problemów ze snem, była radosnym i rozbrykanym dzieckiem. Nie miała trudności w przedszkolu, czy z relacjami z rówieśnikami. Była po prostu szczęśliwym czterolatkiem, aktywnym i ciekawym świata.
Ponieważ maluch z każdym dniem poznaje lepiej świat, zbiera doświadczenia i w konsekwencji przeżywa nowe emocje. Zaczyna rozumieć co jest dobre, a co złe. Pojawiają się w nim uczucia złości i gniewu, z którymi powoli uczy się radzić sobie. W dzień zawsze ma pod ręką rodziców lub nauczycieli w przedszkolu, którzy pomagają mu rozładować napięcie. Jednak w nocy, gdy zostaje samo w pokoju, jego tłumione uczucia wychodzą na zewnątrz w postaci lęków i koszmarów sennych. To pewnego rodzaju oczyszczenie się z napięcia.
Ważne
Koszmary nocne karmią się emocjami, które przeżywa dziecko. Jeśli porozmawiamy z nim i skłonimy do opowiedzenia o swoich lękach i snach, to możemy wywołać efekt oczyszczenia. Dziecko wyrzuci z siebie napięcie i niepokoje.
Choć lęki dziecięce są irracjonalne i wydają się błahe to nie można ich bagatelizować i przeczekać. Gdy dziecko mówi “boję się ciemności”, nie wystarczy że odpowiemy mu “przecież nie ma się czego bać, idź spać”. Taki komunikat spowoduje jedynie, że dziecko poczuje się zlekceważone, a w przyszłości może to skutkować zamknięciem w sobie.