Badania hormonalne, badania nasienia, usg, konsultacje u najlepszych specjalistów, niby wszystko w porządku... A dziecka jak nie było, tak nie ma. W czym jest problem? Może winny jest po prostu stres...
Gdyby nie wakacje, być może nie byłoby mojego syna. Nie byłoby także syna moich sąsiadów. Mój przyjaciel J. opowiadał mi ostatnio, że gdyby nie miesięczna podróż do Indii, być może jego dziecka też nie byłoby na świecie, bo starali się o nie przez kilka lat.
– Straciliśmy na chodzenie po lekarzach mnóstwo czasu i pieniędzy. Żaden nie potrafił nam pomóc. Dopiero ostatni niemal siłą wypchnął nas na wakacje. Kompletnie nam one nie pasowały, bo oboje byliśmy zawaleni pracą. Ale oboje byliśmy już dobrze po trzydziestce i postanowiliśmy, że „projekt dziecko” jest priorytetowy – opowiada J. – Lekarz miał rację, wróciliśmy w ciąży – dodaje.
Brak dziecka to problem społeczny
Niepłodność to dziś jeden z najpoważniejszych problemów społecznych. Szacuje się, że obecnie w Polsce problem z poczęciem dziecka ma problemy już co piąta para. Przyczyny bywają różne. Po stronie kobiety są to przeważnie zaburzenia jajeczkowania, endometrioza czy zespół policystycznych jajników. Czasami problem leży po stronie mężczyzny – coraz więcej badań pokazuje, że przybywa tych panów, których nasienie jest nie najlepszej jakości.
Ale... gdy problemy z zajściem w ciążę są natury medycznej i udaje się je dość łatwo zdiagnozować, to już połowa sukcesu. Bo można leczyć. Gorzej, kiedy wszystko niby gra, a dziecka nie ma. To wcale nie wyjątkowa sytuacja. Lekarze szacują, że problem „nie wiem w czym jest problem” dotyka około 20 proc. par bezskutecznie starających się o dziecko.
Wrzuć na luz
Dziś rano na stronie internetowej „Daily Mail” trafiłam na artykuł mówiący o tym, że tabletki uspakajające zwiększają prawdopodobieństwo zajścia w ciążę. – Chcesz o tym napisać? Przecież to straszne – skomentowała wydawczyni naszej strony.
I miała racje, bo naszym celem nie jest przecież to, by namawiać przyszłych rodziców do faszerowania się lekami czy innymi używkami, które nie mają nic wspólnego ze zdrowym trybem życia. Naiwnością byłoby także twierdzenie, że antidotum na problemy z płodnością jest popularne relanium.
Ale coś może jest na rzecz. Autorzy artykułu przekonują, że „Organizm, który jest niespokojny, nie dąży do prokreacji.” Powołują się też na badania dotyczące niedawno odkrytego hormonu RFRP3, który chroni organizmy przed skutkami nadmiernego stresu. Okazuje się też, że gdy jest go za dużo i przez dłuższy czas taki stan się utrzymuje, to dość mocno wpływa to na płodność kobiety.
Naukowcy zapewniają, że obecnie poszukują leku, który skutecznie obniży poziom tego hormonu w organizmie.
Czy to jednak jest konieczne? Oczywiście są sytuacje, gdy nie sposób wyeliminować stresu z życia. To na przykład wtedy, gdy umierają bliscy, rozwodzimy się, czy wpadamy w długi i nachodzi nas komornik. Ale to też są takie sytuacje, gdy raczej nie myślimy o zachodzeniu w ciążę.
Z innymi sytuacjami możemy starać się sobie poradzić. A może nie trzeba się starać i eliminacji stresu czy poczęcia dziecka traktować tak zadaniowo, tylko po prostu rzucić wszystko w kąt i wyjechać na kilka dni. Być może urlop okaże się najtańszym i najskuteczniejszym sposobem na rozwiązanie problemów z zajściem w ciążę. Może wrócicie do domu w większym gronie?