
Obrażamy się. Nie chcemy rozmawiać. Odchodzimy na bok i siedzimy w ciszy. Nie chcemy rozwiązać konfliktu, bo nie mamy już siły i ochoty po raz kolejny tłumaczyć tego samego. Tyle razy już powtarzaliśmy, że nie można tego robić, że nie plujemy gdy coś nam nie pasuje, że zabawki mają swoje miejsce, puzzle powinny być w opakowaniu, bo inaczej się pogubią, mydło nie może pływać w zatkanej umywalce pełnej wody, a pralka nie jest miejscem na klocki lego… Tyle razy, że czasem rodzicielski limit cierpliwości kończy się. To normalne. To ludzkie.
Czy obrażanie to dobra metoda? I tak i nie. Na pewno należy wiedzieć czemu służy taka reakcja naszego organizmu, skąd się pojawia i dlaczego jednym zdarza się częściej, a innym prawie w ogóle. Należy stosować wzmocnienia pożądanych zachowań, czyli konstruktywnych, rzadziej karać niepożądane. Choć oczywiście czasem nie ma wyjścia i cisza jest jedynym wyjściem z sytuacji.
Rodzice często obrażaj się wtedy, gdy zaczynają, w momencie kryzysowym, przekonywać dziecko, że właśnie przekroczyło jakąś normę i powinno być za to ukarane. Prawdopodobnie zbytnio koncentrują się na sobie, zamiast na dziecku, myśląc o tym, że właśnie zostali znieważeni, a ich zasady są ignoruje.
Dzieci raczej nie dążą do intencjonalnego "znieważania rodziców", mają po prostu problemy z samo-regulacją. Moment kryzysowy to nie jest dobry czas na tłumaczenie im norm i zasad. Trzeba raczej wesprzeć samo-regulację dziecka np. uspokoić je i spokojnie zmniejszyć zachowania niepożądane np. ciszą.
Wyobraźmy sobie jak widzi taką sytuację dziecko. Według psychologów doświadcza ambiwalentnych uczuć, czyli z jednej strony bardzo czegoś chce, ale z drugiej czuje wyrzuty sumienia z powodu naruszenia jakiejś zasady. Dzieci nie są egocentryczne i nie dążą jedynie do przyjemności, o czym czasami mówią rodzice, ale uczą się norm zachowań i testują granice.
Ponieważ ta sama sytuacja, w zależności od naszego temperamentu, może wywołać różną reakcję. Psycholodzy posługują się pojęciem „odporności psychicznej”. Oznacza ono efektywność i łatwość radzenia sobie z trudną sytuacją. Mówiąc prościej jeden rodzic szybko będzie się irytował i obrażał, a drugi dłużej będzie tłumaczył i próbował zmienić niepożądane zachowanie. Podobnie jest z dziećmi, niektóre szybko tracą cierpliwość, intensywniej odczuwają negatywne emocje, frustrację i gniew, inne potrafią być uparte i nieustępliwe.
Jako radzącą sobie z trudną sytuacją, a nie unikającą działania. I tu pojawia się kolejne pojęcie psychologiczne – wytężona kontrola. Oznacza po prostu umiejętność utrzymywania uwagi i powstrzymywania intuicyjnych, często naturalnych, negatywnych reakcji. To częściowo wrodzona umiejętność, ale w większości wpływ na jej kształtowanie mają rodzice i ich podejście do wychowywania. Jeśli będziemy uczyć dzieci dialogu i radzenia sobie z napięciem sytuacyjnym to jest szansa, że w przyszłości powielą pozytywny wzorzec zachowania. Powinniśmy zwrócić uwagę szczególnie na dzieci, które są impulsywne i dość intensywnie reagują emocjonalnie. To im przyda się trening wytężonej kontroli, panowania nad nagłymi reakcjami i szybkimi decyzjami. Ale o tym opowiem już w innym artykule ;)