Tajemnice BabyLabu - pierwszego w Polsce laboratorium badania rozwoju poznawczego małych dzieci
Agnieszka Fiedorowicz
27 grudnia 2014, 17:54·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 grudnia 2014, 17:54
Mógł robić karierę naukową w Wielkiej Brytanii. Zamiast tego wrócił do Polski i tu stworzył BabyLab UW - pierwsze w Polsce laboratorium badania rozwoju poznawczego małych dzieci. Dzięki pracy doktora Przemysława Tomalskiego będzie można szybciej wykryć objawy autyzmu i wcześniej zacząć leczenie.
Reklama.
Najważniejsza ludzka twarz
W tym laboratorium na Uniwersytecie Warszawskim nie znajdziecie probówek, mikroskopów czy klatek z myszami. W BabyLab na kolorowym dywanie pełno jest piłek i grzechotek, a przy monitorze stoi krzesełko dla dzieci.
Na ekranie monitora pojawiają się kolejne plansze. Wśród przedmiotów, takich jak piłka czy auto zawsze jest też ludzka twarz. Obraz, który dziecko (mniejsze niż badany właśnie mój trzyletni syn Marcin) natychmiast jest w stanie wyłowić i skupić na nim swój wzrok. Niezwykle czuła kamera rejestruje, gdzie w danym momencie patrzy. To właśnie metoda tzw. eye-trackingu. W ten sposób Przemysław Tomalski, psycholog rozwojowy z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, próbuje wyłapać pierwsze objawy autyzmu. – Z badań wynika, że 16–miesięczne dzieci, później zdiagnozowane jako autystyczne, nie potrafią zatrzymać wzroku na twarzy. Gdy miały 8 miesięcy umiały to jeszcze, ale na krótko - mówi Tomalski.
Obraz się zmienia, teraz Marcin patrzy na twarze, które wydają krótkie dźwięki, typu la-la-la, pa-pa-pa. – Dzieci, które mają rodzinne ryzyko autyzmu częściej w wieku 9 miesięcy nie potrafią zgrać ze sobą tego, co widzą i tego, co słyszą. Dzieci zdrowe, w tym zadaniu natychmiast wychwytują, że czasem ruchy ust, mówiących „pa” nie zgadzają się z głosem z mikrofonu mówiącym „la” – tłumaczy psycholog.
Z Londynu do Warszawy
Autyzmem Przemysław Tomalski, zainteresował się podczas studiów doktoranckich w zakresie neurokognitywistyki rozwojowej w Centre for Brain and Cognitive Development w Birkbeck College w Londynie. Wtedy też zetknął się z nowatorskimi metodami badania rozwoju niemowląt z wykorzystaniem techniki monitorowania ruchów gałek ocznych (eye-trackingu). W końcu Wielka Brytania ma jeden z najlepszych systemów wykrywania wczesnych objawów autyzmu i, później, opieki nad osobami z takimi zaburzeniami. Tomalski chciał wprowadzić podobne rozwiązania w Polsce.
Taka możliwość pojawiła się dopiero niedawno, gdy po stworzeniu Narodowego Centrum Nauki na badania zaczęły trafiać konkretne pieniądze. W 2012 naukowiec dostał grant i zdecydował się wrócić do Polski. Dziś na macierzystym Uniwersytecie Warszawskim kieruje Pracownią Neurokognitywistyki Rozwojowej, przy której założył pierwsze w Polsce laboratorium badania rozwoju poznawczego niemowląt, BabylabUW.
W laboratorium prowadzonych jest kilka różnych projektów badawczych. Jeden z nich dotyczy jak najwcześniejszego wykrywania pierwszych objawów autyzmu. – Właśnie dzięki testom z użyciem eye-trackera jesteśmy w stanie mierzyć bardzo konkretne aspekty rozwoju i zachowania dziecka, które pozwalają przewidywać pojawienie się autyzmu – mówi dr Tomalski. W Polsce żyje ok. 30 tys. osób z takimi zaburzeniami. Jeszcze na początku lat 90. diagnozowano je najczęściej, gdy dzieci trafiały do szkoły i przestawały sobie radzić. Dziś przeciętny wiek diagnozy to 3-4 lata, ale objawy zaczynają rozwijać się między 12 a 36 miesiącem życia. – W przyszłości będzie możliwe identyfikowanie niemowląt z wysokim ryzykiem autyzmu przed 12 miesiącem życia - dodaje psycholog.
Grupa podwyższonego ryzyka
Jednak na razie naukowcy próbują ustalić, które zmienne w powtarzalny sposób pozwalają przewidywać diagnozę autyzmu. Dr Tomalski w ramach grantu Opus, przyznanego w 2012 roku przez Narodowe Centrum Nauki, pod tym kątem śledzi od kilka lat rozwój dzieci, których starsze rodzeństwo ma do czynienia ze spektrum autyzmu. W całej populacji ryzyko zachorowania na autyzm wynosi 5 proc. W badanej grupie to 10 – 20 proc. – Nie u wszystkich dzieci z grupy ryzyka, u których obserwujemy pewne nietypowe zachowania rozwinie się autyzm. Duża część w ogóle nie będzie miała zaburzeń – zastrzega psycholog.
Jednak wczesna interwencja u tych, u których one wystąpią sprawi, że zaburzenia będą mniej nasilone, a dzieci będą lepiej funkcjonować. Przykłady? – Badane przez nas dzieci mają większe trudności w nadążeniu za zabawiającą je mamą. Ćwiczenia w ramach programu wczesnej interwencji pomagają rodzicom np. wypracować taki sposób bawienia się z dzieckiem i dostosowywania do jego potrzeb, aby nadążało za rodzicem i nie wycofywało z kontaktu – wyjaśnia dr Tomalski. Badania realizowane na Wydziale Psychologii też dodatkowy cel - pozwalają bowiem obserwować, jak dziecko, które wykazuje wczesne objawy zaburzeń, reaguje na konkretną terapię, jak radzi sobie po roku, pięciu, w dorosłości.
Eye-tracker u każdego pediatry
Naukowiec ma nadzieję, że opracowana w jego laboratorium bateria testów przesiewowych dla niemowląt będzie wykorzystywana jako codzienne narzędzie wykrywania ryzyka zaburzeń u małych dzieci. – Przy zastosowaniu tanich eye-trackerów, które powoli wchodzą na rynek, w przyszłości będzie możliwe wykorzystanie takiej baterii do wczesnych przesiewów przy okazji wizyty kontrolnej u pediatry. Ponadto, tego typu narzędzia mogą być dużą pomocą przy diagnozowaniu trudności rozwojowych u niemowląt urodzonych przedwcześnie lub z powikłaniami w czasie porodu – mówi dr Tomalski.
– Wczesna diagnoza trudności pozwala też na wcześniejsze zastosowanie nowych metod np. treningu kontroli uwagi dla wcześniaków, które mają wyższe ryzyko ADHD. – Współpracujące z nami ośrodki w Europie zajmują się opracowaniem takich metod treningowych – dodaje naukowiec.
Wcześniejsza diagnoza zwiększa szanse na wyleczenie
Tymczasem im wcześniej jesteśmy w stanie wychwycić niepokojące objawy autyzmu, tym wcześniej możemy próbować je jakoś naprostować. Jest o co walczyć, bo u kilkunastu procent chorych odpowiednio wczesna i dobrze dobrana terapia prowadzi do poprawy, równoznacznej z wyleczeniem. Elizabeth Kelley, psycholog z Królewskiego Uniwersytetu w Ontario zbadała pod tym kątem trzy grupy 21-latków, które wcześnie otrzymały odpowiednią terapię.
Pierwsza, 34-osobowa grupa całkowicie straciła objawy autyzmu, 44 z grupy drugiej było tzw. wysoko funkcjonującymi chorymi, kolejne 34 osoby z grupy trzeciej miały problemy z komunikowaniem. Z badania opublikowanego w lutym 2013 roku w Journal of Child Psychology and Psychiatry, wynika, że dorośli z grupy pierwszej w porównaniu do tych z grupy drugiej dobrze radzili sobie z codziennym życiem: mieli przyjaciół, partnerów, pracowali.