Co jest najważniejsze podczas porodu? Na pewno jest to bezpieczeństwo kobiety i dziecka oraz komfort rodzącej kobiety. Czy można to wszystko zagwarantować w domu albo w szpitalu? Zdania są podzielone. Jednak przybywa kobiet, które decydują się na urodzenie swojego dziecka właśnie w warunkach domowych. Bo chcą, by moment przyjścia na świat ich dzieci był naprawdę niezwykły.
W Holandii, od dawna nastawionej na porody domowe, w takich warunkach przychodzi na świat co piąte dziecko. Co drugi poród przyjmowany jest wyłącznie przez położną. W Wielkiej Brytanii, chociaż porody domowe są rekomendowane i refundowane, tak rodzi się około 3 proc. dzieci.
W Polsce porody domowe to wciąż margines. Na 370 tys. porodów rocznie, poza szpitalem na świat przyszło w ubiegłym roku zaledwie 346 noworodków. W liczbie tej zamykają się zarówno takie, które były poza szpitalem z przypadku (gdy kobieta nie zdążyła dotrzeć do szpitala) jak i te, które odbywały się w domach narodzin. Matek, które świadomie zdecydowały się rodzić we własnym domu, była zaledwie garstka.
Komfort rodzącej najważniejszy
Kobiety, które zdecydowały się na poród w domu chętnie podkreślają, że dzięki temu, iż odbył się on w przyjaznej atmosferze, mogły doświadczyć cudu narodzin.
W relacjach z porodów domowych zamieszczonych na blogu Rodzimywdomu.blogspot.com kobiety podkreślają, że dzięki temu, że rodziły w domu, mogły robić to tak, jak podpowiada im sama natura. To one decydowały o pozycjach porodowych, muzyce i osobach, które im towarzyszyły. Większość rodziła w towarzystwie położnej lub/i douli, ale były też takie, które uznały, że najlepiej będzie, gdy dziecko przyjdzie na świat tylko w obecności rodziców. Iga, która w domu urodziła dwoje dzieci napisała wprost: Decyzję o takim właśnie porodzie uważam za chyba najlepszą w moim życiu.
Na porody domowe decydują się także celebrytki. W ten sposób swoje dziecko urodziła piosenkarka Reni Jusis, która jest jedną z najbardziej znanych w Polsce eko–matek. W taki sposób przyszła też na świat córka Justyny Steczkowskiej, trzecie dziecko artystki.
Problem finansowy i logistyczny
Niestety, urodzenie dziecka w domu z prawnego i finansowego punktu widzenia nie jest takie proste, jakby się wydawało. Przede wszystkim porody domowe nie są refundowane. A to oznacza, że za wszystko trzeba płacić własnej kieszeni.
Ile to kosztuje? W dużych miastach koszt zamyka się w 3 – 4 tys. zł. Może być też więcej, jeśli rodzącej kobiecie towarzyszy położna, która pracuje za wyższą stawkę.
Problemem jest także dostęp do lekarza. Dziecko po urodzeniu powinno być zbadane przez specjalistę. Ale tu też, jeśli za to ma zapłacić mu NFZ, to kobieta razem z dzieckiem powinna zostać przyjęta do szpitala, gdzie spędzi kilka dni. Gdy chce, aby lekarz obejrzał dziecko w domu, musi zamówić prywatną wizytę.
Czy może być bezpiecznie?
Lekarze raczej sceptycznie wypowiadają się o porodach przeprowadzanych w warunkach domowych. Negatywnie do rodzenia w domu odnosi się także Polskie Towarzystwo Ginekologiczne.
Lekarze straszą, że że w razie komplikacji, może dojść do tragedii.
Radowicki opowiada też, że w Stanach Zjednoczonych przeanalizowano 500 tys. porodów i okazało się, że że w przypadku porodów domowych umieralność noworodków jest trzy razy większa niż urodzonych w szpitalu.
Zdaniem specjalistów najczęstsze powikłania, które w warunkach domowych mogą stanowić zagrożenie dla noworodka to: dziecko zachłyśnie się wodami płodowymi, zmieni pozycję i pępowina owinie mu się wokół szyi, może mieć wadę serca, której nie udało się wcześniej wykryć.
To jednak tylko jedna strona medalu. Jakiś czas temu w „British Medical Journal” zostały opublikowane wyniki badań, które pokazują, że porody domowe są mniej ryzykowne od tych przeprowadzanych w szpitalach.
"Statystyki mówią same za siebie. Ryzyko ciężkich powikłań wynosi 1 na 1000 porodów domowych i 2,3 na 1000 porodów szpitalnych" – podaje www.bbc.co.uk.
Trudno jednak dane te interpretować tak wprost. Holenderski system nastawiony jest bardzo mocno na porody domowe. Te, które mają miejsce w szpitalach to bardzo często porody z ciąż powikłanych. A takie częściej mają skomplikowany przebieg.
A może dom narodzin? Jest też rozwiązanie pośrednie. W wielu miastach w Polsce funkcjonują przyszpitalne domy narodzin, w których przebieg porodu jest jak najbardziej naturalny i zgodny z tym, co chce kobieta, a warunki w pokoju porodowym podobne do tych, które są w domu. A po kilku godzinach od porodu, mama i dziecko są wypisywani do domu.
Zaletą domów narodzin jest także bliskość szpitala, gdzie w razie komplikacji kobieta błyskawicznie może otrzymać pomoc medyczną.
Za taki poród w Warszawie trzeba zapłacić 2.5 tys. zł. Dodatkowo w pakiecie dostaje się opiekę neonatologa.
Siedzę w samym środku domu, stąd widzę wszystko: męża, który równocześnie robi owsiankę, szykuje cytrynę i sodę do mycia wanny, woła młodego na poranne zabiegi higieniczne. Kolejny skurcz. „Anusiu. Co chcesz, żebym zrobił?“ „Przygotuj łóżko, może tam będę chciała rodzić, włącz tę płytę, którą wczoraj kupiliśmy, włącz lampki na choince, chcę, żeby było ładnie. Chcę, żeby w sypialni było ciemno...Czytaj więcej
prof. Stanisław Radowicki
krajowy konsultant ds. ginekologii i położnictwa
Proszę sobie wyobrazić poród odbywający się na 10 piętrze wieżowca w Warszawie. I nagle ten poród przebiegający bez zakłóceń, staje się porodem patologicznym. Czy zdąży pan w ciągu kilkunastu minut dojechać do najbliższego szpitala.Czytaj więcej