Dzieci w prawdziwym niebezpieczeństwie. Nie dość, że i w szkole i na ulicy atakuje je nagość, w ciemnych zaułkach czyhają na nie seksualni zboczeńcy a podręczniki szkolne pełne są ideologii gender, to jeszcze ich niewinność zagrożona jest ze strony bohaterów bajek. I nie nowoczesnych kreskówek powstałych na zamówienie „pewnych grup interesu”, ale także tych, które powstały wiele lat temu. A jako stare i tradycyjne, wydawały się zawsze bezpieczne.
Redakcja MamaDu.pl postanowiła sprawdzić, które z nich mogą zagrażać naszym dzieciom.
Kubuś Puchatek bez majtek
Czy Kubuś Puchatek był kobietą? Okazuje się, że tak. Pierwowzorem dla ulubionej przez wszystkie dzieci bajki była niedźwiedzica Winnipeg, prawdziwa maskotka kanadyjskiego wojska z Korpusu Weterynaryjnego Kanady, kupiona za 27 dolarów przez porucznika Iana Gary'ego w miasteczku White River w Ontario, gdzie dziś znajduje się pomnik misia. Imię po niej otrzymała maskotka syna autora opowiadania, Christophera.
Tożsamość płciowa wesołego misia ze Stuwiekowego Lasu, od zawsze była problemem dla tłumaczy. Bo jak określić płeć misia, który niby wygląda jak chłopiec, ale ma dziewczyńskie imię i nie widać u niego też atrybutów męskości. W dodatku miś nie nosi majtek, co dodatkowo każe zastanawiać się, czy nie mamy do czynienia z ekshibicjonistą.
Przyjaciele misia też pozostawiają wiele do życzenia. Zwłaszcza Kangurzyca, która do dziś dnia ukrywa, kto jest ojcem Maleństwa. Na szczęście dziś już wiemy, że z naturalnych powodów nie może to być Kubuś.
Dwuznaczność zachowań bohaterów opowiadania A.A. Milne odkryli też radni z Tuszyna w Łódzkiem. I nie zgodzili się, by ktoś o nieokreślonej tożsamości seksualnej został patronem miejskiego placu zabaw.
Niepewny też Tinky Winky
Zwolenników Teletubisiów, popularnej bajki dla maluchów jest pewnie tyle samo, co przeciwników. Ci pierwsi podkreślają, że sposób prowadzenia dialogów w bajce jest taki, że sprzyja rozwojowi mowy u najmłodszych.
Przeciwnicy zwracają uwagę na to, że bajka jest także zbyt infantylna – nawet jak na dwulatków.
Najpoważniejszym problemem jest jednak to, że nie wiadomo, czy jeden z bohaterów, niejaki Tinky Winky nie jest przypadkiem stworzeniem o homoseksualnej orientacji. Dlaczego? Bo nosi damską torebkę.
Na jego skłonność do kobiecych fatałaszków zwróciła uwagę była rzecznik praw dziecka Ewa Sowińska. Swoją bystrą analizą spowodowała, że zatrzynmał się na niej nie tylko wzrok całej Europy, ale także i świata.
Poligamistka Śnieżka
Królewna Śnieżka jest na pewno postacią kontrowersyjną. Środowiska feministyczne od dawna zwracają uwagę na to, że jej głównym zadaniem jest pranie, sprzątanie i gotowanie dla bandy niewyrośniętych facetów, którzy nie wiadomo czym tak naprawdę się zajmują, poza tym, że czasami mogą popsuć mleko.
Postawa Śnieżki spotkała się z druzgocącą krytyką ze strony estońskich naukowców z uniwersytetu w Tartu, którzy domagają się, by jej historię usunąć z kanonu lektur szkolnych.
Nie wiadomo jednak, czy Śnieżka ograniczała się do klasycznych prac domowych, czy jednak w zakresie jej obowiązków było także intymne pożycie z tymi, którzy ją utrzymywali. Literatura na ten temat milczy, jednak nieoficjalnie takie informacje się pojawiają. Sama Królewna Śnieżka ich ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza.
24 małych chłopców u profesora Teoretycznie wszystko było jak należy. Nauczyciel, wychowawca młodzieży i szalony naukowiec Ambroży Kleks, założył akademię dla małych chłopców. Przyjmował do niej tych, którzy nie mieli jeszcze skończonych 13 lat.
Cóż robił z nimi Kleks? Przede wszystkim karmił ich i poił podejrzanymi substancjami własnej produkcji, po których mieli kolorowe sny. Twierdził także, że ich uczy. Ale nie geometrii ani kaligrafii, a jedynie dawał im wartościową życiową wiedzę. Jakiego rodzaju? Tego autor historii o Panu Kleksie, Jan Brzechwa nie napisał. Warto jednak zastanowić się, czy chcielibyśmy dziś, aby nasi synowie trafili w ręce takiego dziwaka.
Bolek i Lolek w jednym spali domku Związek tych dwóch bohaterów dobranocek od dawna budzi podejrzenia. Czy Bolek i Lolek to geje? Niewykluczone, skoro jakiś czas temu znaleźli się na okładce okładce niemieckiego czasopisma dla gejów i lesbijek "Siegessaeule". W ten sposób redakcja chciała zachęcić niemieckich homoseksualistów do udziału w Warszawskich Dniach Równości.
Po zamieszaniu, niemieccy geje za okładkę przeprosili. Ale podejrzenie pozostało – może rzeczywiście jest coś na rzeczy? Fakt, że dodatkowo bohaterowie prawdopodobnie są braćmi, powoduje, że w pewnych kręgach są dziś niemile widziani.