To, że sztuka wymawiania litery R jest dla dzieci trudna nieraz ma pozytywne skutki. Na przykład wtedy, kiedy rodzic słyszy: “Kulwa to taki wyraz, którego się używa, jak się czegoś szuka”. Mleko się rozlało, a rodzice z niepokojem myślą, kiedy to ostatnio czegoś tak intensywnie szukali. Nie ma się co oszukiwać - ludzie nieraz szpetnie przeklinają. Trudno to zmienić, gdy na świat przychodzą dzieci.
Don't panic - to tylko przekleństwo
Przede wszystkim - bez paniki. Niejedno dziecko przeklęło w życiu, a potem zostało strażakiem albo profesorem - wg rankingów to najbardziej szanowane zawody w Polsce. Fakt, że “kulwa” się przydarzyła nie oznacza też jeszcze, że za chwilę u drzwi stanie opieka społeczna.
Jeśli dziecko jest małe (3-4 lata) to przekleństwo jest najpewniej prowokacją. I jak z większością prowokacji należy to zignorować. Choć trudno się od tego powstrzymać, to okrzyki oburzenia, załamywanie rąk albo wybuch śmiechu na pewno ucieszą malucha. Z radością będzie powtarzać to przyjemne doświadczenie. Przecież rzadko kiedy ma tak duży wpływ na rzeczywistość. Zignorowanie przekleństwa najczęściej działa i sprawia, że “kulwa” staje się nieatrakcyjna. Prowadzi to też dziecko do poszukiwania innych dróg wywoływania gwałtowych reakcji rodziców - może np. ściągnąć obrus ze stołu. To jednak temat na osobny artykuł.
Starsze dzieci - większy problem
Trudniejsza jest sprawa ze starszymi dziećmi. Litera R jest już wyraźna, a “słowo oznaczające szukanie” wybrzmiewa w pełni. Niewiele da również ignorowanie problemu. Tu może nie chodzić już tylko o reakcje rodziców, ale o naśladowanie starszych (albo i nie starszych) kolegów ze szkoły lub z podwórka. “Kazik mówi, że Real jest do dupy” - informuje przy kolacji rodzinę uczeń podstawówki. Obojętnie, czy rodzice zgadzają się z opinią Kazika - reagować trzeba.
Co działa? Wg specjalistów trzeba z dzieckiem przeprowadzić krótką, ale bardzo poważną rozmowę: “To są bardzo brzydkie słowa. Nie używamy (lub staramy się nie używać) ich w tym domu”. I koniecznie dodać, że takie słowa sprawiają przykrość tym, którzy je słyszą. Warto też podkreślić, że używanie przekleństw może sprawić, że inni będą źle oceniali dziecko.
Jeśli to nie działa, a po chwili słychać, znów, że coś “jest do dupy” należy podjąć bardziej zdecydowane środki zapobiegawcze. Można wprowadzić np. słoik, do którego dziecko za każde przekleństwo będzie wrzucać złotówkę z kieszonkowego. Albo wprowadzać innego rodzaju ograniczenia - np. w dostępie do komputera.
Świadome przekleństwo, a nie "przecinek"
Nie ma się co oszukiwać - przekleństwa są i będą obecne w życiu dorosłych ludzi. Ale próba kontroli ich od dziecka może sprawić, że będą w przyszłości używały ich świadomie i nie traktowały “kulwy” jak przecinka.