Ubrania dla dzieci, z wyjątkiem butów, nie są może najdroższe. Ale problem w tym, że dziecko tych ubrań potrzebuje zdecydowanie więcej niż dorosły. Z dwóch powodów: po pierwsze szybciej się brudzi i zużywa ich więcej. Po drugie – rośnie i spodnie, bluzki czy kurtki, które dziecko nosiło na wiosnę, wcale nie muszą być na niego dobre jesienią. A kupowanie kilku czy nawet kilkudziesięciu kompletów ubrań rocznie robi się już niemałym wydatkiem.
Ale skoro dziecko rośnie tak szybko, to czy jest sens, by stale kupować mu nowe? Może zamiast iść na zakupy do galerii handlowej, warto zainteresować się tym, co oferują ciucholandy i czym mogą podzielić się znajomi.
Garnitur po kuzynie
Pierwszą i niekwestionowaną zaletą używanych ubrań i innych akcesoriów dla dzieci jest to, że są tańsze. W lumpeksach, nawet tych, w których ceny za kilogram są nieco wyższe, i tak za ubranka zapłacimy grosze. Bo ileż może ważyć bluzka czy spodnie dla kilkulatka?
Jeszcze korzystniejszą opcją jest rodzina i znajomi. Ci, z reguły za ubranka nie chcą pieniędzy, bo wiadomo, że sami dostali za darmo i głupio robić biznes na znajomych.
Co warto nabyć z drugiej ręki? W początkowym okresie życia dziecka przede wszystkim głęboki wózek. Maluch korzysta z niego przez około pół roku. Przez tak krótki okres nie da się go zniszczyć, zwłaszcza, że dziecko jeszcze w nim samodzielnie nie je ani nie pije. No i jest to okazja, by mieć wózek, który w sklepie kosztuje kilka tysięcy, za parę stów.
W późniejszym okresie życia opłaca się zwłaszcza w taki sposób zdobywać ubrania galowe, nieużywane prawie w ogóle. No bo który maluch na co dzień nosi garnitury czy tiulowe suknie.
A w okresie, kiedy dziecku zdejmujemy pieluchę czy uczymy go samodzielnie jeść, warto brać wszystko, co się trafi. I tak będzie za mało.
Odradza się natomiast korzystanie z używanych fotelików samochodowych, co do których nie wiadomo, czy nie są po wypadku. Raczej też nie powinno się zakładać dziecku używanych przez inne maluchy butów.
Najlepsze już prane
Choć większość rodziców, zwłaszcza tych, którzy oczekują urodzenia pierwszego dziecka zżyma się na myśl, że ich latorośl może mieć ubrania po kimś, warto jednak taką opcję rozważyć.
Noworodki mają delikatną skórę i trzeba uważać, w co się je ubiera. Ubranka wielokrotnie już prane, są dla niej bardziej przyjazne.
Pozostaje jeszcze sprawa barwników czy całej chemii używanej do produkcji odzieży. Kilkakrotnie włożone do pralki ciuszki mają jej mniej. I wtedy koszulka po kuzynie jest dla dziecka zdecydowanie lepsza niż ta ze sklepu. Nawet, kiedy ma logo znanego producenta na metce.
Kiedyś trzeba posprzątać
Obiecanie znajomym, że „się poszuka, czy nie ma się na zbyciu kurteczki jesiennej rozmiar 104”, z reguły oznacza porządki. Gruntowne, bo przy małych szafach, kilkorgu dzieci i zatrzęsieniu ubrań w domu, nie da się wyjąć z szafy tylko jednej rzeczy.
Pociągnięcie za wystający rękaw też z reguły oznacza, że wysypuje się jej cała zawartość. Na podłogę. Wymarzona okazja do zrobienia porządków. A czas żmudnego układania wszystkiego w kostkę osładza myśl, że to jednak odbywa się w słusznym celu.
No to może się spotkamy
Ubrania znalezione, poprane i poprasowane – dać komuś brudne ciuchy, to przecież obciach. Szafy się domykają, mieszkanie lśni, bo przy okazji zostało też posprzątane. Trzeba zaprosić gości. Tym bardziej, że naszykowane ubrania przeszkadzają, a własna latorośl co chwilę chce przymierzać to, co leży na dnie.
Spotkać się trzeba, bo inaczej za chwilę dom zamieni się w arabski bazar a dziecko znajomych bez ciepłej kurtki się przeziębi. Więc się umawiamy, choć nie mamy na to czasu. I bardzo dobrze, by gdybyśmy czekali na ten moment, gdy go będziemy mieć, nie spotkalibyśmy się chyba nigdy.
Może by dorobić?
A co w sytuacji, gdy nie ma chętnego na dziecięce fatałaszki wśród rodziny i znajomych? Zawsze można wystawić za małe ubranka na aukcji internetowej. Prawdopodobnie nie zarobi się na nich zbyt wiele, ale zawsze jest to sposób na pozbycie się tego, co niepotrzebne.
Większe pieniądze można zarobić na tym, co i w sklepie jest znacznie droższe np. na wózkach. Kupując wózek znanej marki, jeśli o niego dbamy, można go sprzedać za tyle samo, za ile go kupiliśmy.
Z obrotu używanymi rzeczami niektórzy robią regularny biznes, wyszukując na aukcjach perełki i odsprzedając z zyskiem.
A wówczas zasiłek macierzyński czy wychowawczy nie jest już taki głodowy.