Impreza dla rodziców i dzieci w przedszkolu znajdującym się w centrum Warszawy. Są balony, jest klaun, ciasteczka i muzyka. Co się gra na imprezach dla maluchów? Niestety, disco polo.
Niewyszukana muzyka w placówkach dla dzieci to standard. Rodzice skarżą się, że dzieci po powrocie z przedszkola czy ze żłobka podśpiewują „Pszczółka Maja sobie lata..” , „ Miała matka syna...” czy w skrajnych przypadkach „Cztery osiemnastki w moim samochodzie...”
Co jest dziś w placówkach dla najmłodszych na topie? Przede wszystkim „Ona tańczy dla mnie” i piosenki „Bałkanica” zespołu Piersi.
Mężczyzna zwrócił uwagę paniom przedszkolankom, że odtwarzana przez nie muzyka nie dość, że zawiera treści nieodpowiednie dla uszu dziecka, to jeszcze jest niezbyt wyszukana artystycznie.
– Za bardzo tym się nie przejęły. Tłumaczyły mi, że dzieci przy niej świetnie się bawią. A słowa piosenki w tym wieku i tak nie mają większego znaczenia – opowiada mężczyzna.
Po co dzieciom rytmika?
Rytmika w przedszkolach to nie fanaberia i zaspokajanie ambicji rodziców, którzy chętnie wybierają te placówki, które dają dzieciom coś ekstra. Umuzykalnianie jest bardzo ważne, bo połączenie muzyki, tekstu i zabaw ruchowych angażuje wiele obszarów mózgu i doskonale go rozwija. A ćwiczenia muzyczne uczą nie tylko koordynacji, koncentracji ale także pracy w grupie.
– Nie jest prawdą, że można dziecku zaoferować na takich zajęciach cokolwiek. Zajęcia umuzykalniające mają za zadanie także kształtować gust muzyczny. Jeśli od najmłodszych dzieci będą słuchały dobrej muzyki, to jest większa szansa, że w przyszłości sięgną po bardziej wyszukane utwory muzyczne – mówi Ewa Jakubowska, wiceprezes Stowarzyszenia Pedagogów i Miłośników Rytmiki.
Ale muzyka ważna jest także z tego powodu, że wpływa na nastrój dziecka – może je uspokajać albo pobudzać do działania. Dlatego ważne jest, by była odpowiednio dobrana. Ważne są także teksty, bo odpowiednio dobrane dają dzieciom w atrakcyjnej dla nich formie porcję wiedzy o świecie.
Zawiniła reforma
Skąd takie lekceważenie muzyki w przedszkolach? Zdaniem rytmiczanek zawiniła ostatnia reforma. W zeszłym roku rząd zdecydował, że rodzice nie będą dopłacać do zajęć dodatkowych. W ten sposób np. rytmikę zaczęły prowadzić panie przedszkolanki, a nie jak do tej pory absolwentki Uniwersytetów Muzycznych. A one potrafiły w ciągu piętnastu minut zajęć dać dzieciom tyle, ile nie są w stanie przedszkolanki. Z prostego powodu – nikt ich nie nauczył, jak to robić.
To oznacza, że do prowadzenia rytmiki nie trzeba mieć dziś w zasadzie specjalnych kwalifikacji. O guście muzycznym nie wspominając.
– Dla nas ta zmiana oznacza tylko jedno: że nikt do edukacji muzycznej nie podchodzi poważnie – mówi Jakubowska. Dodaje jednak, że zauważyła, iż coraz więcej rodziców chce kształcić muzycznie swoje dzieci, bo widzą, że im to służy. Tyle, że są to zajecia płatne, na które stać tylko niektórych rodziców.
Jestem muzykiem i pedagogiem. Od zawsze staraliśmy się w domu, by syn słuchał dobrej muzyki, odpowiedniej do jego wieku. Wszystko było dobrze do czasu, aż dziecko trafiło do przedszkola. A tam nikt o edukację muzyczną się nie troszczy.
Elżbieta Jakubowska
wiceprezes Stowarzyszenia Pedagogów i Miłośników Rytmiki
W piosenkach disco polo, podobnie jak i w większości ludowych utworów biesiadnych słuchamy głównie o piciu czy kontaktach damsko – męskich. To nie są treści dla dzieci.