
Nie znosiłam siedzenia w okolicy piaskownicy z wózkowymi, ich nie odstraszała nawet otwarta książka i wzrok w niej zatopiony... Czytaj więcej
W prywatnym gabinecie zwolnienie można dostać bez żadnego problemu już podczas pierwszej wizyty potwierdzającej ciążę, nawet gdy wszystko rozwija się prawidłowo. Irytuje mnie to, że wiele zdrowych młodych kobiet tak chętnie z tego korzysta. Tłumaczą, że je mdli, są senne i nie mogą zbyt długo wysiedzieć przed komputerem. Nie przeszkadza im to często spędzać większości dnia na Facebooku, spacerach i spotkaniach towarzyskich. Tłumaczą, że muszą wypocząć, bo kiedy urodzi się dziecko, będą miały mnóstwo roboty.
Czytaj więcej
Wielokrotnie pisaliśmy już w naTemat, o tym, że niektóre matki wykorzystują przywileje, jakie daje im prawo. Choć w rozmowie z nami ginekolog Hanna Szymiec-Raczyńska przekonywała, że ciąża to nie choroba, a kobieta jest fizjologicznie przygotowana do tego, by aktywność utrzymywać niemal do samego rozwiązania, Polki w wielu przypadkach ochoczo korzystają z możliwości, by jak najszybciej uciec na L4.
Wiele moich pacjentek dosłownie z pracy jechało na porodówkę.
Czytaj więcej
Potwierdził to właściciel restauracji Polskie Jadło, Jan Kościuszko. "Rekordzistką świata albo co najmniej Polski w tej dziedzinie jest bez wątpienia żona jednego z polskich polityków. Najpierw wzięła urlop, bo była w ciąży, potem macierzyński, chorobowy i tak się to ciągnęło przez wiele miesięcy" – powiedział w rozmowie z Krzysztofem Majdanem. Kościuszko przyznaje, że na początku prowadzenia restauracji zatrudniał niemal wyłącznie kobiety, ale doświadczenie zweryfikowało jego poglądy.
Dzieciaki puszczone samopas, gdziekolwiek, a najlepiej na mój trawnik. To ich durne puszenie się świeżym macierzyństwem, które uczyniło z nich - przynajmniej we własnym mniemaniu - królowe balu. Patrzę więc, jak to idą i gdaczą, jak stroją fochy, uważając się za Bóg wie co. Jak pytlują nieprzytomnie, gdy tymczasem ich potomstwo obrzuca się piachem albo wyrywa sobie nawzajem włosy. Czytaj więcej
"Traktuje się liberalność, prawa i społeczeństwo jako szansę na dominacyjne, bezprawne i agresywne zachowanie" – dopowiedział w TOK FM.
Nie kop pana, bo się spocisz - coraz częstsze podejście dzisiejszych matek.
Czytaj więcej
O tych prawach pisała w naTemat Hanna Rydlewska. W tekście "Strefa wolna od dzieci. Potrzebna od zaraz", zwracała uwagę na to, że coraz częściej przestrzeń dla dzieci jest udostępniana w barach i restauracjach. Jak to wygląda w praktyce?
Każda grupa ma swoje racje, o które chce walczyć i matki małych dzieci nie są w tym przypadku jakoś szczególnie agresywne, czy przeważające liczbowo. To jednak stara śpiewka, że jak coś jest źle to przez baby.
Czytaj więcej
Całą litanię tego, czego matkom jednak nie wolno, wylicza w odpowiedzi na felieton prof. Mikołejki, na łamach "Gazety Wyborczej" Aleksandra Szyłło. Z jej matczynych doświadczeń wynika, że kobietom jeszcze niedawno nie wolno było urodzić w godnych warunkach, z powodu złej infrastruktury swobodnie poruszać się po mieście, a nawet pójść z dzieckiem do toalety, bo publiczne ustępy były zbudowane tak, że z wózkiem nie dało rady do nich wejść. Nie wolno także było jej wrócić do pracy, bo kiedy zgłosiła się do urzędu, okazało się, że pierwszeństwo mają osoby po wyrokach. Później nie wolno jej było wziąć zwolnienia, ani urlopu, bo jako młoda matka mogła liczyć jedynie na umowę cywilnoprawną.
Ale czy w dyskusji naprawdę chodzi o matki? Agnieszka Graff na łamach "Kultury Liberalnej", a w naTemat bloger Andrzej Gąsiorowski, dochodzą jednak do wniosku zupełnie innego: w Polsce owszem, wolno wszystko. Ale dziecku.
Mikołejko w niemal żołnierskich słowach opisał zjawisko pozornie nieszkodliwie, na zewnątrz tandetne, czasami zabawne, ale mające również poważne konsekwencje społeczne – tłumy ludzi zapatrzonych w siebie i własne dzieci. Nikt nie pyta, w co i w kogo będą się patrzeć te dzieci, kiedy dorosną.