Dwie twarze polskiego feminizmu – ale feminizm ten sam.
Dwie twarze polskiego feminizmu – ale feminizm ten sam. Fot. B.Bobkowski, K.Atys/Agencja Gazeta
REKLAMA
Jedne kobiety popierają Graff i jej postulaty związane z miejscem matek i macierzyństwa w przestrzeni publicznej, inne chcą ruszyć na barykady ze Środą, na sztandarach niosąc postulaty dotyczące aktywizacji zawodowej kobiet i ich miejsca na rynku pracy. – Bądź superwoman – mówi Środa. – Zwolnienie na chwilę w rozwoju zawodowym (na przykład po to, żeby wychowywać dziecko) nie jest samobójstwem – mówi Graff. Zgodnie mówią jednak, że grają w jednej drużynie, która nazywa się Kongres Kobiet, a różnice między nimi nie są wcale tak fundamentalne, jak mogłoby się wydawać.
logo
Dwie drużyny polskiego feminizmu? rawkab.pl

Dym w blogosferze
Polska blogosfera matek podzieliła się po debacie, w której udział wzięły dwie czołowe polskie feministki. Graff mówiła o matkach, które znalazły się w matni, gdzie zrzucono na ich barki całą pracę opiekuńczą, a państwo zostawiło je samym sobie – chcesz budować więź z dzieckiem, buduj po godzinach pracy.
– Uważam, Magdo, że robisz duży błąd polityczny i wizerunkowy dla polskiego feminizmu ośmieszając potrzebę opiekowania się dzieckiem – mówiła Agnieszka Graff. – To nie jest konserwatywna potrzeba, to jest potrzeba ludzka – dodała.
– Umówmy się Agnieszko, że to jest potrzeba części kobiet, a nie jest potrzeba innej części kobiet. To niekoniecznie jest potrzeba ludzka – odpowiedziała Środa, dodając, że skoro stawia się takie postulaty, to trzeba postawić pytanie, ja je zrealizować. – Jak to załatwić zostając z dzieckiem w domu i nie mając czasu na życie publiczne? – zwróciła się do Graff. – Jeśli nie będziemy aktywne, to nic się nie załatwi, Bóg nam tego nie da. A żeby to zrobić, trzeba mieć pozycję, a żeby ją osiągnąć, trzeba pracować – dodała filozofka.
W blogosferze zawrzało.
Boska Matka
blogerka

W momencie, w którym polska debata publiczna (i polityka społeczna) zaczyna wreszcie dostrzegać nie tylko wartość rynkową pracy kobiet oraz ich nadzwyczajne kompetencje w zakresie zarządzaniem czasem, ryzykiem i budżetem, ale także (powoli i mozolnie) próbuje uwzględnić (nie tylko kobiecą, do cholery) potrzebę równowagi między życiem zawodowym i prywatnym oraz inne potrzeby matek (także dzięki feministkom spod znaku Chutnik czy Graff), Najbardziej Znana Polska Feministka pokazuje nam wszystkim wała.

Nasze problemy są wydumane, a perspektywa nudna. I w ogóle jesteśmy głupie, bo pewnie powiększone po porodzie macice uciskają nam na mózgi. Tak naprawdę potrzeba nam po prostu mamek, całodobowych żłobków, antykoncepcji i aborcji. Ot co! Najbardziej Znana Polska Feministko – zrób polskiemu feminizmowi przysługę i przestań być jego twarzą. Może wówczas Polki dostrzegą w feministkach swoje sojuszniczki, albo odkryją ze zdumieniem, że zawsze były feministkami.
Czytaj więcej


Doświadczenia różne, postulaty - te same
Feminizm Graff jest rzekomo "miękki" – tak jest postrzegana od czasu wydania nowej książki, kiedy udzieliła głośnemu wywiadowi "Wysokim Obcasom", w którym powiedziała między innymi, że "pragnienie dziecka to nie jest uczucie antyfeministyczne" . A Środy "twardy" – bo związany z rynkiem i nurtem neoliberalnym. Polski feminizm jest jednak jeden, a feministkom chodzi o to samo. – Może to kwestia różnicy pokoleniowej – moje dziecko ma 30 lat, a Agnieszki – cztery – mówi prof. Magdalena Środa.
Doświadczenie jest różne, podobnie jak sposoby działania, jednak postulaty – te same.
prof. Magdalena Środa
feministka, filozofka

Nie ma między nami różnicy programowej, każda z nas chciałaby działać i wprowadzać takie zmiany, żeby łatwiej było godzić pracę zawodową z wychowywaniem dziecka czy dzieci. Każdej z nas zależy na wprowadzaniu partnerskiego modelu w małżeństwie, dłuższym urlopach ojcowskich.


A Graff dodaje:
Agnieszka Graff
pisarka, filolożka

Martwi mnie ta polaryzacja, ten sztucznie kreowany konflikt. Ta biel i czerń. Sądzę, że spór toczy się o odcienie szarości a nasz wymarzony świat jest taki sam: taki w którym kobiety i mężczyźni harmonijnie łączą pracę i rodzicielstwo. Trzeba tylko wypracować sposób, w jaki będziemy do niego dążyć.


– Zdecydowanie obie panie są, moim zdaniem, najbardziej znanymi 'twarzami' polskiego feminizmu. Postrzegam feminizm Magdaleny Środy podobnie do amerykańskiego feminizmu z lat 80-tych ubiegłego wieku, gdzie kobiety grały wg męskich zasad. Ja jestem zdecydowanie Team Graff; zgadzam się z tezą o konieczności uwzględnienia macierzyństwa w feminizmie – mówi twórczyni drużynowych t-shirtów Joanna Wołkowska.
Aleksandra Magryta
Feminoteka

Podział na ,,twardy" feminizm Środy i ,,miękki" feminizm Graff jest podziałem sztucznym, który wypłynął na fali ukazania się książki Agnieszki Graff ,,Matka feministka". Agnieszka Graff jest jedną z osób, która tworzyła pierwsze warszawskie Manify, a było i jest to nadal wydarzenie radykalne, bardzo wyraziste i na pewno nie reprezentuje ,,miękkiego" feminizmu. Graff zwraca uwagę na trudności związane z brakiem wsparcia wokół macierzyństwa i potrzebie dłuższego urlopu macierzyńskiego. Środa natomiast widząc, że niektóre matki mają potrzebę zostania z dziećmi w domu i wychowania dzieci, wyraża obawę, jak postulaty społeczne mogą zostać spełnione.


Także zdaniem Kazimiery Szczuki fakt, że mówi się o różnych feminizmach, jest dowodem na to, że w środowisku istnieje pluralizm poglądów. – Sądzę, że to dowód na to, że w ruchu kobiet jest dyskusja, i to bardzo dobrze – natomiast rywalizacji o przywództwo w ruchu feministycznym nie ma. Magda Środa jest liderką Kongresu Kobiet, a Agnieszka Graff występuje w roli eksperta. Toczy się dyskusja na temat macierzyństwa i polityki społecznej, a różne podejścia do tematu są dowodem na istnienie światopoglądowego pluralizmu. Jest spór światopoglądowy i to dobrze – mówi Szczuka.
Na twardo i na miękko
Tematy związane z miejscem i rolą kobiet na rynku pracy – także kobiet, które mają dzieci – postrzegane są jako "twarde". Natomiast te związane z macierzyństwem – jako "miękkie". Tak naprawdę meritum jest to samo – chodzi o prawa kobiet. Do bycia matką. Do bycia matką pracującą. Do bycia matką spędzającą czas z dzieckiem i nie pracującą. Do głośnego wyrażania potrzeb bez obawy otrzymania jednej z wielu etykietek, które otrzymać łatwo: a to Krystyna Pawłowicz powie, że "tragiczna śmierć Madzi jest efektem stylu życia, który propagują feministki", a to, że "feministki rujnują kobiety", a w każdym programie mówią, że "rodzina jest passe". Do opieki nad dzieckiem, do przestrzegania praw pracowniczych, do dostrzeżenia, że macierzyństwo jest trudne i kosztuje wiele wysiłku.
Środzie puściły nerwy, ale konfliktu nie ma
– Na spotkaniu ze mną Środzie puściły nerwy. Twierdziła, że mi odbiło, że fetyszyzuję dziecko i że dzieci są właściwie nudne. Odmówiła rozmowy o psychologii, o więzi. A wszystko to w sali pełnej kobiet w ciąży i matek, które odebrały to jako wyraz lekceważenia dla ich problemów i uczuć – mówi Agnieszka Graff. Dodaje, że spory i różnice w polskim ruchu kobiecym są faktem, nie ma jednak konfliktu, który podkręcają media.
– Pytanie, czy potrafimy działać mimo ich istnienia. Magda ma rację mówiąc, że jest między nami różnica pokoleniowa. Ku mojemu zdziwieniu przejawia się ona jednak w tym, że matki dorosłych dziś dzieci często nie mają zrozumienia dla tych, które mają małe dzieci.
logo
Agnieszka Graff, Magdalena Środa i Wanda Nowicka. Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta

Medialny szum rozpętał się wokół Agnieszki Graff, kiedy nakładem wydawnictwa Krytyki Politycznej ukazała się jej książka "Matka Feministka". – Nie mam pretensji, że feminizm nie zajmował się macierzyństwem. W swojej książce zastanawiam się jednak, dlaczego tak się stało – mówiła Graff w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".
Mało macierzyństwa w feminizmie
I to prawda – polski feminizm w latach 90-tych nie zajmował się specjalnie macierzyństwem. – Rzeczywiście wtedy temat macierzyństwa nie był obecny, ale to się wiązało bezpośrednio z sytuacją kobiet wtedy, z sytuacją polityczną – mówi wiceprezeska fundacji MaMa dr Patrycja Dołowy. – Już lata 2004-2005 to przecież artykuły Sylwii Chutnik, Julii Kubisy ni mniej ni więcej tylko traktujące temat macierzyństwa z perspektywy feministycznej, a zaraz potem powstanie i działania MaMy – dodaje.
Wtóruje jej Aleksandra Magryta. – Macierzyństwo nie jest tematem nowym w feminizmie. Od lat zajmuje się nim Fundacja MaMa (czyli chociażby Katarzyna Niewczas, Sylwia Chutnik czy Patrycja Dołowy) i inne działaczki feministyczne (m.in. Elżbieta Korolczuk i Renata Hryciuk). W debacie o macierzyństwie toczącej się ostatnio zapomina się często też o tym, że rok w rok na Manifie jest tzw. Kidsblock, czyli kolorowa platforma dla dzieci – mówi. I dodaje, że przy zarzucie, iż feminizm nie zajmuje się macierzyństwem, warto zwrócić uwagę, że w Polsce mamy zaledwie kilka organizacji feministycznych. – Przy uwzględnieniu tego faktu ów argument jest niesprawiedliwy i odbiegający od polskich realiów – słyszymy.
Dołowy dodaje jednak, że dziwi ją nagłe poruszenie i zainteresowanie mainstreamowych mediów tematem po ukazaniu się książki Agnieszki Graff. – Przecież ta książka nie mówi o czymś, co się nagle pojawiło, a czego nie było wcześniej. Autorka to wszystko w książce analizuje: feminizm spod znaku Fundacji MaMa, badania naukowe dotyczące macierzyństwa dr Elżbiety Korolczuk czy dr Renaty Hryciuk zanurzone przecież w myśli feministycznej. Agnieszka Graff pisze i o tym, i o własnych przemyśleniach i doświadczeniach matki feministki – dodaje Dołowy.
Feministka przejrzała na oczy, prawica się cieszy
Wielka luka w polskim feminizmie polegała na tym, że zajmował się on głównie aktywizacją kobiet na rynku pracy nie zastanawiając się, co trzyma je w domu. Agnieszka Graff, podobnie jak Sylwia Chutnik, Elżbieta Korolczuk czy Renata Hryciuk, tę próżnię zagospodarowały mówiąc o macierzyństwie w sposób, który do kobiet trafia - bo głośno mówią o sprawach, które dotyczą wszystkich. Nie tylko superwomen, które mają za chwilę wyruszyć na ideologiczną wojnę.
Prawicowe media podchwyciły temat i wieszczą, że feministki "wreszcie przejrzały na oczy" i zajęły się tematem macierzyństwa. – Zajmowały się nim nie od dziś. Nie ma wojny między dwoma stronami, reprezentowanymi przez Magdalenę Środę i Agnieszkę Graff. Są tylko różne zdania, podejścia, idee – na szczęście. Nie ma w tym nic dziwnego i świadczy raczej o tym, że różne rozwiązania i sposoby myślenia są dyskutowane, a nie ideologizowane – mówi Patrycja Dołowy.
Sojusz Środy i matek-feministek
Agnieszka Graff przekonuje, że polskie feministki grają w tym samym zespole, który właśnie ustala formy i cele dalszej współpracy. Chciałaby tylko, żeby ten zespół nieco poważniej traktował kwestie związane z macierzyństwem. – To twórczy ferment, który może zaowocować ciekawym zwrotem w polskim feminizmie i spowodować powstanie rozwiązań w zakresie polityki społecznej – mówi. I dodaje: Mam nadzieję, że powstanie sojusz Magdy Środy i młodych matek-feministek. Bo ich problemem nie jest Środa, tylko konserwatywne społeczeństwo i neoliberalne państwo.
Agnieszka Graff

Cieszy mnie, że są tak emocjonalne reakcje i na moją książkę, i na te różnice, które się ujawniły między mną i Magdą - to oznacza, że moja książka, która przecież nie jest pierwszą książką na ten temat, otworzyła debatę. Zaczął się bunt matek, które przestały dawać się zawstydzać i nie życzą sobie, żeby traktować je z paternalizmem.


Zapowiada też, że jeśli te koszulki to nie dowcip, to chętnie będzie nosić taką z napisem "Team Środa".