Witaj dziecko, żegnaj kulturo! Jak obcować z kulturą, kiedy małe dziecko pochłania nasz czas
Michał Wąsowski
05 września 2014, 13:48·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 05 września 2014, 13:48
Nie masz czasu na wypad do teatru, bo zajmujesz się dzieckiem? Nie martw się – nie tylko Ty. "Faktycznie macierzyństwo ogranicza kontakt z kulturą" – przyznaje dr Patrycja Dołowy, wiceprezeska Fundacji Mama.
Reklama.
"Od kiedy mam dziecko, nie mam czasu na kino, teatr ani koncerty. Marzę o jednym wieczorze, kiedy moglibyśmy z mężem wyskoczyć gdzieś we dwoje" – pisze 29-letnia Alicja na jednym z forów internetowych poświęconych rodzicielstwu. To, niestety, powszechny problem rodziców, który jednak da się rozwiązać.
Dziecko i kultura
– Robiłyśmy w tej sprawie mini-badania i z tego, co obserwujemy, wynika, że faktycznie podczas macierzyństwa dostęp do kultury jest ograniczony – mówi nam dr Patrycja
Łatwe macierzyństwo
Szefowa Yahoo i świeżo upieczona mama Marissa Mayer stwierdziła, że "wychowywanie dziecka jest łatwiejsze niż wszyscy mówili". Za te słowa spotkała się z ogromną krytyką. Czytaj więcej
Dołowy, wiceprezeska Fundacji Mama. Dlaczego tak się dzieje? Oczywiście, wychowanie dziecka po prostu zajmuje bardzo dużo czasu. Jedna z naszych czytelniczek Agata Kuźnicka-Bronik, mama 3-letniego Kazia, tak opowiada o pierwszych miesiącach macierzyństwa: – Po pojawieniu się Kazia w moim życiu, tzw. okres noworodkowy i niemowlęcy uświadomił mi, że dziecko potrzebuje obecności matki niemal nieustannie.
Dodaje: – Później zrobiło się dużo trudniej. W ciągu dnia dziecko w chwilach aktywności angażowało mnie na 100%, zaś kiedy spało, musiałam nadgonić z innymi pracami wokół domu – mówi nam pani Kuźnicka-Bronik. Również Joanna Biszewska, dziennikarka i mama rocznej Karoliny pamięta, że początek był najbardziej czasochłonny. – Przez pierwsze trzy miesiące poświęcałam czas tylko na dziecko, ale nie było to dla mnie żadne wyrzeczenie, po prostu tego chciałam – podkreśla Biszewska.
Co wybiera rodzic
Dr Patrycja Dołowy przyznaje, że rodzicom maluchów ewidentnie brakuje czasu na kulturalne przyjemności. Wypad do teatru czy kina to nie taka prosta sprawa, bo dziecko trzeba komuś zostawić na co najmniej dwie godziny. – Zauważyłyśmy, że rodzice, szczególnie matki, uważają, że muszą wybierać jedno albo drugie. I te pierwsze miesiące, lata życia to okres, kiedy rodzice są najbardziej odcięci od kultury – przyznaje dr Patrycja Dołowy.
Jak zauważa wiceprezeska Fundacji Mama, nie jest jednak tak, że to kwestia wyłącznie braku czasu. Bo kiedy dziecko już trochę wyrośnie, ma 2-3 lata, rodzice nadal często nie uczestniczą w życiu teatralnym, kinowym. – Kultura przez rodziców uznawana jest za jakąś fanaberię, z której można łatwiej zrezygnować niż np. ze spotkań z przyjaciółmi, bo przecież trzeba utrzymywać kontakty z ludźmi – wyjaśnia dr Dołowy.
Pomogą dziadkowie i… nastolatki
Co więc zrobić, kiedy już stęsknimy się za kulturą, ale jeszcze czujemy, że dziecko nas potrzebuje? Jak przekonuje Joanna Biszewska, można się tak zaangażować w wychowanie, że zaniedbujemy intelekt łaknący kultury, ale to skrajne przypadki. – Kiedy dziecko jest już kilkumiesięczne, można je spokojnie zostawić z babcią czy drugim rodzicem i w ten sposób wygospodarować dla siebie kilka godzin. Ja tak robiłam i dzięki temu mogłam np. pójść z koleżankami do teatru. To kwestia naszego wewnętrznego podejścia, macierzyństwo nie ogranicza. Jeśli są chęci, znajdzie się i sposób – przekonuje mama rocznej Karoliny i podkreśla, mogła się wyrwać z domu już, gdy córka miała 4 miesiące.
Podobnie radzi Agata Kuźnicka-Bronik. Najłatwiej jest, oczywiście, korzystać z pomocy babć i dziadków. – Zaraz po porodzie umówiłam się z babciami, że będą spędzać czas
Pomieszanie płci w przedszkolu
7-letni Kuba wygrał klasowy casting i gra w szkolnym przedstawieniu rolę królewny Śnieżki. Mówi w damskiej formie, chodzi w sukience, rządzi krasnoludkami, a o jego względy zabiega książę. Według jednych takie zachowania szkodzą identyfikacji płci, a w opinii innych walczą z krzywdzącym, stereotypowym podziałem ról, którego dzieci uczą się również w szkole. Czytaj więcej
z Kaziem w konkretne dni tygodnia. Dzięki temu zawsze po południu we środy i piątki mogę wyskoczyć do kina czy na obiad z przyjaciółmi – opowiada młoda mama. Nasza czytelniczka wskazuje też, że babcie to nie jedyne osoby, które mogą zaopiekować się dzieckiem: – Aby nie być zależną tylko od babć pozwoliłam, aby z Kaziem zaprzyjaźniły się bliskie naszej rodzinie nastolatki. Niemal od początku pozwalałam im spędzać z nim czas sam na sam. Co zresztą często spotykało się z brakiem zrozumienia ze strony „tych mądrzejszych i bardziej doświadczonych” – mówi pani Agata.
I przekonuje, że to była dobra decyzja: – Dziś bardzo sobie chwalę ten krok, bo Kazio chętnie spędza czas z młodymi ludźmi, dobrze się znają, a nastolatki często są bardziej dyspozycyjne niż starsze osoby, mają więcej sił i chętniej się bawią w ”dzieciowate” zabawy, a przy tym, nie mając własnych doświadczeń z dziećmi, naprawdę pilnują się moich zaleceń.
Skorzystaj z internetu!
Co jednak, kiedy nie mamy takiej możliwości, by zostawić dzieci z dziadkami lub najbliższymi osobami? Tutaj z pomocą przychodzi Bank Czasu, na którym rodzice mogą umawiać się na wzajemne usługi. Może to być wymiana: jednego dnia ja zaopiekuję się Twoim dzieckiem, a drugiego Ty moim. Dr Patrycja Dołowy, która wraz z Fundacją Mama rozkręcała tę inicjatywę, wyjaśnia: – Niektórzy też wymieniają się usługami, na przykład ja uczę Twoje dziecko angielskiego, a Ty zostaniesz z moim któregoś dnia żeby można było wyjść do teatru.
Bank Czasu jest już na tyle popularny, że nietrudno znaleźć rodziców, którzy chętnie nam pomogą. Pomysł ten nie przekonuje jednak Joanny Biszewskiej. – Nie zgodziłabym się na coś takiego w przypadku anonimowych ludzi z internetu – mówi nam dziennikarka. Ogólnie jednak Biszewska popiera pomysł "wymiany opieki": – Robiłam tak z koleżankami, że jednego dnia maluchami opiekowała się któraś z nas. Dziecko to istota społeczna i musi obcować z ludźmi już od małego.
Pozostawienie dziecka pod cudzą opieką to nic strasznego, ale ma jedną wadę. Jak wskazuje Agata Kuźnicka-Bronik, opieka rodziny czy znajomych obejmuje najczęściej pory w ciągu dnia. I o ile można w tym czasie pójść do kina lub na obiad, to już z koncertami czy teatrem "bywa gorzej", bo spektakle zaczynają się zazwyczaj w godzinach wieczornych, kiedy powinno się już odbierać malucha.
Teatr-opiekunka
Dr Patrycja Dołowy dodaje do tego, że spektakle odbywają się w najgorszym czasie dla rodzica, kiedy dziecko jest w fazie rozemocjonowania. – Dlatego my w Warszawie też prowadziliśmy taką akcję opieki nad dziećmi w teatrze. Kiedyś w Teatrze Warszawa, teraz w Dramatycznym – wskazuje wiceprezeska Fundacji Mama. Niedawno podobną
Wyłącz dziecku telewizor
Stres, agresja, nadpobudliwość, problemy ze snem, uzależnienia. To wszystko dotyczy naszych dzieci już od najmłodszych lat. Jeśli nie odetniemy ich od szkodliwych bodźców, następne pokolenia mogą nie być w stanie kontynuować cywilizacji – ostrzega w rozmowie z naTemat Maria Bielecka, psycholog w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 12 w Warszawie, zajmująca się przebodźcowaniem dzieci. Czytaj więcej
decyzję podjął gdański Teatr Wybrzeże. Część spektakli będzie tam organizowana tak, że pół godziny przed przedstawieniem rodzic zostawia dziecko w specjalnej sali zabaw, gdzie czuwa nad nim profesjonalna opieka z firmy Baby&Care. Pół godziny po zakończeniu spektaklu rodzice odbierają pociechę. Dzięki temu rodzice mają czas na teatr, a dzieci w tym czasie są tuż obok i to w dobrych rękach.
To podobny system do tego, który funkcjonuje w Dramatycznym w Warszawie. – Takie wspólne wyjście omija problemy rodziców, to bardzo dobry pomysł – ocenia dr Dołowy. Młode mamy mają jednak dwa zastrzeżenia co do tej koncepcji. Joanna Biszewska podkreśla, że skorzystałaby z takiej oferty, ale tylko gdyby inni rodzice potwierdzili, że jest to sprawdzone i godne zaufania. – Gdybym od znajomych usłyszała, że ta opieka jest dobra, to bez obaw zostawiłabym tam swoje 2-letnie dziecko. Przecież to ten sam budynek i nawet w przerwie można przyjść i się z nim zobaczyć. Poza tym, dziecko powinno spędzać czas wśród rówieśników, nawet 2-latki – stwierdza dziennikarka.
Agata Kuźnicka-Bronik patrzy na tę sprawę jeszcze od innej strony: – Oczywiście, jeśli nie ma innej opcji, jest to do zaakceptowania. Ja jednak wychodząc do teatru np. z mężem, wolałabym mieć te trzy godziny tylko dla nas. Dziecko musi też wiedzieć, że czasem rodzice gdzieś wychodzą razem, aby spędzić czas tylko we dwoje, co nie świadczy o niczym złym względem dziecka, a jedynie o tym, że rodzice lubią być razem – mówi nam mama 3-letniego Kazia.
Kino z pieluchami
O ile jednak teatry wychodzą na przeciw rodzicom dzieci powyżej 2 lat, to kina oferują seanse nawet dla mam najmłodszych pociech. Multikino ma serię "Multibabykino", która zbiera niezłe recenzje wśród rodziców-internautów. Takie pokazy mają przygaszone światła, cichszy dźwięk i oferują wyposażenie do opieki nad dzieckiem.
Inną zaletą Multibabykina jest kontakt dziecka z rówieśnikami. Jak pisze Ewa P. na Goldenline: "Rewelacja! A największa frajda dla maluszków! Moja Zosia ma 16 miesięcy i bardzo ładnie się bawiła z dziećmi na materacu pod ekranem. Ja w tym czasie spokojnie oglądałam film. (…) Już się nie możemy doczekać kolejnego seansu. Obie!".
Oczywiście, takie kino z maluchem ma sens tylko wtedy, gdy potrafimy się skupić na ekranie, zamiast wciąż myśleć o dziecku. Trzeba też, zapewne, wyciszyć się na dźwięki wydawane przez najmłodszych, w tym nierzadko donośne płacze. Do tego należy się liczyć z faktem, że nasza pociecha może chłonąć wszystkie bodźce z filmu, takie jak dźwięki czy migające obrazy, które mogą być po prostu szkodliwe, o czym niedawno pisaliśmy w naTemat.
Zainteresuj dziecko sztuką
Mimo wszystko, warto sprawdzić w swoim mieście teatry i kina – często bowiem takie oferty są ukryte lub po prostu słabo promowane, a prowadzi je wiele placówek, niekoniecznie tych największych czy najbardziej znanych.
Jak jednak wskazuje jedna z naszych rozmówczyń, kina i teatry to jedno, a dziecko można nauczyć obcowania ze sztuką i kulturą swoją drogą – i jako rodzic mocno na tym skorzystać. – Jeśli wychodzi się z dzieckiem odpowiednio często aby oglądać na przykład ekspozycje przygotowane dla dzieci, lub do placówek popularnonaukowych jak muzeum motoryzacji, przyrody czy techniki to dość wcześnie można nauczyć malucha „obcowania ze sztuką”. My już w wieku 2 lat z powodzeniem chodziliśmy do muzeów, także tych interesujących mnie. I choć czasem Kaziowi się nudziło, jednak umiał zrozumieć, że wcześniej np. jechaliśmy kolejką, bo to lubi Kazio, a teraz ja oglądam coś, co mnie interesuje. Oczywiście nie mówimy o spędzeniu dnia w Muzeum Narodowym, ale np. godzina – półtorej w Zamku Królewskim to już coś, z czym świetnie sobie radzimy – mówi nam Agata Kuźnicka-Bronik.
Może więc zamiast następnym razem tłumaczyć się "brakiem czasu", gdy znajomi spytają o ostatnie wydarzenia teatralne, trzeba tylko trochę się postarać… a potem cieszyć spektaklem.
Byłam 2 razy z berbeciem i tez było super. Przewijaki, pampersy, kosze na brudy, wszystko jest. Dla starszaków sa maty edukacyjne do zabawy, młodsze ślepaki moga spokojnie spać w fotelikach samochodowych.