Reklama.
– Nie mam pretensji, że feminizm nie zajmował się macierzyństwem. W swojej książce zastanawiam się jednak, dlaczego tak się stało – mówi Graff. Nakreśla priorytety polskiego środowiska feministycznego w latach 90. Nie ma wśród nich macierzyństwa.
– Polski feminizm tego tematu (macierzyństwa) nie widział w latach 90.. (..) Budując ruch, którego masowym przejawem jest dziś Kongres, omijałyśmy temat opieki, zależności, więzi. (...) I chyba miałyśmy poczucie, obserwując nasze matki, siostry, sąsiadki, że macierzyństwo jest dla tej kobiecej autonomii zagrożeniem. Kojarzyło nam się z presją społeczną, przymusem – mówi w rozmowie.
Postuluje stworzenie społeczeństwa, w którym macierzyństwo nie będzie dla kobiety "kresem aspiracji, społeczną śmiercią", bo feminizm "nie może być tylko ruchem, który nam opowiada o kobiecej autonomii".
– Pragnienie dziecka to nie jest uczucie antyfeministyczne – konkluduje Agnieszka Graff.