Dysplazja oskrzelowo-płucna to przewlekła choroba płuc, która dotyka wcześniaki z bardzo małą oraz ekstremalnie małą masą urodzeniową ciała. W przebiegu tej choroby obserwuje się stan zapalny płuc oraz nieprawidłowe wzrastanie i rozwój pęcherzyków płucnych. Co się dzieje, gdy u wcześniaka z dysplazją oskrzelowo-płucną dojdzie do zakażenia wirusem RS i dlaczego te maluchy potrzebują szczególnej ochrony?
Dysplazja oskrzelowo-płucna dotyka wcześniaki z bardzo małą lub ekstremalnie małą masą urodzeniową ciała.
U dzieci chorujących na dysplazję oskrzelowo-płucną obserwuje się proces zahamowania tworzenia pęcherzyków płucnych. Im mniej czynnych i prawidłowo funkcjonujących pęcherzyków płucnych, tym bardziej upośledzone jest dostarczanie tlenu do wszystkich tkanek organizmu. Oznacza to, że wcześniaki potrzebują tlenoterapii. Tlen jest lekiem umożliwiającym życie, ale konieczność stosowania jego wysokich stężeń uniemożliwia prawidłowe procesy dojrzewania płuc.
Dlaczego dysplazja oskrzelowo-płucna jest groźna?
Niemowlęta chorujące na dysplazję oskrzelowo-płucną często cierpią na bezdechy, kaszel, dochodzi u nich do zwężenia (obturacji) oskrzeli. U dzieci z dysplazja oskrzelową płucną zakażenie tak powszechnym wirusem jak RSV i infekcja układu oddechowego prowadzić może do ciężkiej niewydolności oddechowej, która wymaga hospitalizacji. Stan płuc znów się pogarsza.
Konsultant Krajowa w dziedzinie neonatologii prof. Ewa Helwich w podcaście "Ważne, żeby było zdrowe" opowiada o dzieciach, które rodzą się z niedojrzałym układem oddechowym, ryzyku związanym z zakażeniem RSV i sposobach ochrony dla najsłabszych.
– Dzięki postępom w medycynie dziś możliwe jest utrzymaniu przy życiu dzieci, które rodzą się na bardzo wczesnym etapie rozwoju ich płuc. Część z tych dzieci od urodzenia musi mieć wsparcie tego oddechu i niewykształconych jeszcze płuc. Niekiedy jest to wręcz oddychanie zastępcze i wentylacja mechaniczna – tłumaczy ekspertka.
Czasem – jak dodaje – "warunkiem tego, aby dziecko mogło przeżyć, jest ta sztuczna wentylacja i zwiększona zawartość tlenu w mieszaninie oddechowej. Dla niedojrzałego organizmu ma to toksyczne działanie".
Dysplazja oskrzelowo-płucna zatrzymuje prawidłowy rozwój płuc. Wydolność oddechowa takiego dziecka jest znacznie mniejsza niż jego rówieśnika urodzonego o czasie. Wówczas takie zakażenia jak RSV powodują dalsze niekorzystne zmiany i opóźniają dojrzewanie płuc.
– Na szczęście dzieci urodzone nieco przedwcześnie zwykle w ciągu pół roku nadrabiają zahamowanie rozwoju płuc. Natomiast urodzenie znacznie przedwcześnie powoduje, że dysplazja jest bardzo nasilona, a czas, gdy dochodzi do nadrabiania rozwoju płuc jest wydłużony, a więc dłuższy musi być czas gdy je chronimy – mówi prof. Ewa Helwich.
Dysplazja oskrzelowo-płucna może pozostawić też długofalowe skutki.
– Gdy coś nie działa optymalnie, to na zasadzie nieprawidłowości łatwo doprowadzić do tego, że coś będzie się pogłębiać. Tu można mówić o większej nadreaktywności oskrzeli, częstszych możliwościach skurczu oskrzeli pod wpływem infekcji czy wysiłku. To też droga do astmy czy nawracających zapaleń oskrzeli, tzw. obturacyjnych, świszczącego oddechu trudności w oddychaniu – wylicza ekspertka.
Szczególnie groźnym przeciwnikiem dla dzieci w dysplazją oskrzelowo-płucną jest wirus RS.
– Dla dzieci z dysplazją oskrzelowo-płucną to zakażenie szczególnie niebezpieczne bo szybko może doprowadzić do niewydolności oddechowej, która wymaga hospitalizacji w warunkach intensywnej terapii, czyli oznacza to powrót do tego, z czego dopiero co dziecko wyszło. Poza problemami zdrowotnymi, to ogromy problem psychiczny dla całej rodziny, która myślała, że już udało się zakończyć leczenie w szpitalu – tłumaczy prof. Ewa Helwich.
Jak mówi, aby pomóc tej grupie już w 2008 r. w Polsce przygotowano program ochrony dotyczący immunizacji. Gotowe przeciwciała są podawane niemowlętom w okresie zwiększonego ryzyka zakażeń, aby zabezpieczyć najsłabsze maluchy przed ciężkim zachorowaniem, przed hospitalizacją w warunkach intensywnej terapii.
– To pozwala na to, aby czas pracował na korzyść dziecka, a nie, aby znowu przez ciężką chorobę, gdzie będzie walczyło o swój oddech, zahamować jego rozwój – podkreśla ekspertka.
To sposób na to, aby chronić najsłabsze maluchy. Od niedawna dostępne jest też w Polsce szczepienie przeciw RSV dla kobiet w ciąży, jednak nie jest ono refundowane.
Program był już kilkukrotnie rozszerzany, a ostatnie rozszerzenie dotyczy stosowania immunizacji także w 2. roku życia, aby dzieci m.in. z dysplazją oskrzelowo-płucną miały więcej czasu na "wygojenie" płuc, dojrzewanie pęcherzyków płucnych i aby ryzyko ciężkiego zachorowania nie było tak ogromne.
– To gotowe przeciwciała podawane raz w miesiącu. Sezon zaczyna się od września i dzieci co miesiąc dostają porcję przeciwciał gotowych do obrony organizmu, po to, aby do kwietnia zabezpieczyć je przed zachorowaniem na tego wirusa, który jest najczęstszą przyczyną zakażeń dróg oddechowych u dzieci – wyjaśnia prof. Ewa Helwich.
Dzieci z ciężką dysplazją oskrzelowo-płucną i z ciężkimi wrodzonymi wadami serca hemodynamicznie istotnymi mają immunizację także w 2. roku, bo – jak mówi ekspertka – "zachorowanie może załamać stan zdrowia, opóźnić operację kardiochirurgiczną, stąd dodatkowa ochrona na tyle długo prowadzona, aby dziecko mogło wrócić do prawidłowego stanu zdrowia, aby płuca miały szansę dojrzeć".
To program bezpłatny dla małych pacjentów, a dzieci są kwalifikowane przez neonatologów.
Konsultant krajowa zwraca uwagę, że efekty programu już widać, bo dzieci nim objęte, nie chorują tak ciężko, nie trafiają do szpitala z powodu RSV.
– My za mało myślimy o tym, że odpowiednia profilaktyka powoduje ogromne oszczędności, bo w ten sposób mniej jest chorób i powikłań, których leczenie jest bardzo drogie – uważa prof. Ewa Helwich.
MATERIAŁ REKLAMOWY
Artykuł powstał we współpracy Fundacji Koalicji dla Wcześniaka