A ja nie mam przerąbane
"Kiedy jest mi źle, moje dzieci rozrabiają, to myślę o Tobie. I od razu mi lepiej, bo z taką gromadą, to masz sto razy gorzej ode mnie” – usłyszałam pewnego dnia na placu zbaw od mojej sympatycznej koleżanki. No bo przecież jak ktoś ma pięcioro dzieci, to na pewno ma cały czas pod górkę. Bo wiadomo, dzieci to niemal plaga egipska, która spada nie wiadomo jak i kiedy na biedną kobietę i sieje spustoszenie. Wyłącznie. Same straty. Żadnych korzyści. A dziś czytam, że „macierzyństwo nie jest trudne, macierzyństwo jest przerąbane. I każda osoba, która jest rodzicem, za mną to powtórzy”. To słowa Karoliny Malinowskiej, modelki, mamy trójki dzieci. Powiem szczerze, we mnie się zagotowało, bo ja nie mam przerąbane.
Fakt, mam dużo pracy, doba jest zdecydowanie za krótka. Moim największym marzeniem jest cisza i porządek w domu dłużej niż przez 5 sekund. Czasem chciałabym w spokoju wypić kawę, albo chociaż usłyszeć własne myśli. Też się złoszczę i irytuję, szczególnie jak po raz setny ktoś zignoruje moją prośbę. Frustrują mnie gorączki i katary, bo wiadomo – jedno zachoruje, za chwilę w domu szpital. Ale nadal uważam, że nie mam przerąbane.
Macierzyństwo ma niewiele wspólnego z zadowolonym, różowym bobasem, który je, wzorowo przybiera na wadze i przesypia noce. Macierzyństwo to też zmęczenie, złość. Jak najbardziej ludzkie uczucia. I nawet matki mają do tego prawo. Ale to też ogromne dobro, którego doświadczamy. Bo miłość z każdym kolejnym dzieckiem się mnoży, a nie dzieli. I zamiast użalać się nad sobą i utyskiwać, jak to nam matkom źle, czas zmienić myślenie i powiedzieć głośno, że mama to najlepszy zawód na świecie. To zawód, z którego możemy być dumne, choć wiąże się on z ogromnym wysiłkiem. Wysiłkiem, który jest konieczny, żeby wychować nasze dzieci na ludzi dojrzałych, mądrych, wrażliwych, pełnych miłości i szacunku dla drugiego człowieka.
Praca mamy to nie tylko wykonywanie codziennie tych samych czynności, to nie tylko szykowanie posiłków, pranie, sprzątanie i sprawdzanie lekcji. To przede wszystkim powołanie wymagające nie tylko bezwarunkowej miłości, ale i poświęcenia. I nie chodzi teraz o to, żeby zrobić z siebie cierpiętnicę. Trzeba przewartościować swoje myślenie i nauczyć się szukać pozytywów.
Dlatego, drogie mamy, od dziś nie mamy przerąbane. Wręcz przeciwne, czas dowartościować macierzyństwo. Bycie mamą to nasza siła i duma, a nie powód do słabości. To, co robimy, naprawdę ma sens. Ten sens biega, płacze i chce jeść. Ten sens się przytula i tęskni, gdy nawet na chwilę wychodzę z domu. Ten sens czasem bywa głośny, ale jak go nie ma, to pojawia się pustka.
Być kobietą, być matką to wielki przywilej – pisała Alice von Hildebrandt. Powinnyśmy robić wszystko, by przywrócić nam kobiecą dumę z własnej kobiecości, z tego, że jesteśmy żonami i mamami, że realizujemy się w wychowywaniu, trosce o dom, macierzyństwie. Przyjęcie tej prawdy i jej zaakceptowanie daje naprawdę wewnętrzny spokój.