
Reklama.
Słowa "ubarwione" w wulgaryzmy wręcz nas zalewają. Ale jak do jasnej cholery można zwracać się w taki sposób do dziecka? Wyładowując swoją frustrację jest Ci lepiej? Halo! Bawi Cię to? Po chwili przepraszasz, a za kilka dni sytuacja się powtarza. Twierdzisz, że u Ciebie w domu nie ma przemocy. A zapominasz, że przemoc nie musi być tylko cielesna, jest też słowna – coraz częściej używana.
Krzyk nie jest metodą na uciszenie dziecka. Krew mnie zalewa, jak mam do czynienia z matkami, które zwracają się do swoich szkrabów „zamknij się", „nie drzyj tego ryja", „zamknij tą mordę" - a ja siedzę obok, w tej samej piaskownicy co ona i zastanawiam się - co zrobić?
Zareagować? A może pod moim adresem usłyszę jeszcze gorsze epitety?
Zareagować? A może pod moim adresem usłyszę jeszcze gorsze epitety?
W domu nie krzyczę, owszem zdarza mi się czasem podnieść głos, ale głównie na męża. Nie chce, żeby moje dziecko wychowywało się w atmosferze krzyku i złości. Jednak przed społeczeństwem otaczającym dookoła jej nie uchronię. Jasne, że Twój krzyk „czasem” może wydawać się uzasadniony - dla Ciebie, bo po całym dniu jesteś:
Zmęczona
Zdenerwowana
A to rachunki są do zapłacenia
A to brakuje pieniędzy
A to szef Cię zdenerwował, a Ty nie mogłaś dojść do słowa
A to mąż nie zrobił zakupów, o które prosiłaś, mimo, że miał czarno na białym napisane, co ma kupić
A to wracając z pracy, stoisz w godzinnym korku
A to szef nie docenił Twoich starań w pracy
A to sąsiadka zawraca Ci dupę plotkami osiedlowymi
A to mąż zostawił brudne skarpetki pod stołem, a ty musisz je sprzątać
A to nie ma ciepłej wody, a ty akurat masz w planach generalne porządki
A to z kosza na pranie już się wysypuje
A to masz gorszy dzień,
A to wychodząc w pośpiechu z domu ubrudziłaś bluzkę, a czasu na przebranie brak
A to przytarłaś zderzak na parkingu .
Zdenerwowana
A to rachunki są do zapłacenia
A to brakuje pieniędzy
A to szef Cię zdenerwował, a Ty nie mogłaś dojść do słowa
A to mąż nie zrobił zakupów, o które prosiłaś, mimo, że miał czarno na białym napisane, co ma kupić
A to wracając z pracy, stoisz w godzinnym korku
A to szef nie docenił Twoich starań w pracy
A to sąsiadka zawraca Ci dupę plotkami osiedlowymi
A to mąż zostawił brudne skarpetki pod stołem, a ty musisz je sprzątać
A to nie ma ciepłej wody, a ty akurat masz w planach generalne porządki
A to z kosza na pranie już się wysypuje
A to masz gorszy dzień,
A to wychodząc w pośpiechu z domu ubrudziłaś bluzkę, a czasu na przebranie brak
A to przytarłaś zderzak na parkingu .
Na tym koniec. Mogłabym wymieniać jeszcze bardziej błahe sytuacje, które w tempie ekspresowym wyprowadzają Cię z równowagi, ale po co? Każdy średnio raz dziennie doznaje „dreszczyku nerwowych emocji”. Są zrozumiale dla nas – dorosłych, ale nie dla dzieci, które po prostu tego nie rozumieją. One słyszą tylko podniesiony ton głosu, ale nie słyszą jego treści. W końcu dochodzi do tego, że dziecko traktujesz jak worek treningowy, żeby dać upust ciężkiemu dniu.
Ale, co na Boga musi zrobić dziecko miesięczne, roczne czy kilku letnie, żeby do niego średnio co pięć minut wrzeszczeć „zamknij się"?
Ale, co na Boga musi zrobić dziecko miesięczne, roczne czy kilku letnie, żeby do niego średnio co pięć minut wrzeszczeć „zamknij się"?
Sytuacja z weekendu „dziecko woła mamusiu, mamusiu zobacz - chcąc pochwalić się jaką „babę" zrobiło - matka siedzi na ławce, wypala fajkę za fajką - odpowiada - to za łagodnie powiedziane - drze się: „zamknij się”, teraz rozmawiam przez telefon. Dlaczego tak zwracasz się do dziecka, skoro Je kochasz?
Zrobienie tej „baby” było nie lada wyzwaniem. A Ty, Matko z piaskownicy podcięłaś mu skrzydła jednym rozkazem. Nie wiesz, że pewne słowa wypowiedziane w nerwach odbijają się na dziecku czasem nawet do końca życia? A w skrajnych przypadkach kończą się traumą?
Zrobienie tej „baby” było nie lada wyzwaniem. A Ty, Matko z piaskownicy podcięłaś mu skrzydła jednym rozkazem. Nie wiesz, że pewne słowa wypowiedziane w nerwach odbijają się na dziecku czasem nawet do końca życia? A w skrajnych przypadkach kończą się traumą?
Zdarzają się i owszem sytuacje, w których dziecko wyprowadza z równowagi, a Ty jesteś bezradna. Pozbywasz się negatywnych emocji jak wulkan lawy. Nie mnie prawo oceniać czy akurat „ta” konkretna sytuacja, dała Ci przyzwolenie, zjechać z góry na dół dziecko, czy poziom adrenaliny przekroczył wszelkie dopuszczalne normy Twojej samokontroli. Krzyk nie jest metodą wychowawczą. Sednem jest, aby w takich sytuacjach znaleźć punkt wyładowania napięcia. Naucz się kontrolować siebie. Lepiej czasem ugryźć się w język, niż słowami zadać ból.
GadkaMatka
www.gadkamatka.pl
www.gadkamatka.pl