17 rodziców wyświetliło, żaden nie odpisał. Traktują przedszkole jak przechowalnię
Bycie rodzicem to praca pełnoetatowa
Wydaje mi się, że większość z nas ma poczucie, że jeśli jesteśmy rodzicami, to naszym obowiązkiem jest zapewnienie dziecku dobrego, dostatniego życia, wychowanie go na dorosłego, który poradzi sobie w życiu i zadbanie o jego emocje i psychikę. Kiedy dziecko chodzi do placówki – edukacyjnej czy opiekuńczej – trzeba liczyć się też z tym, że to nie będzie działało tak, że będziemy je tam zostawiać jak w przechowalni, a nauczyciele zajmą się ich edukacją i rozwojem od A do Z.
Nadal wielu rodziców żyje w przekonaniu, że nie muszą uczestniczyć w życiu szkolnej/przedszkolnej społeczności, bo to nauczycielom za to się płaci. Zapominają jednak, że to integralny element życia ich pociechy. Jasne, nie każdy musi od razu piec ciasta na szkolne kiermasze czy jeździć z przedszkolakami jako opiekun wycieczki. Uważam jednak, że jako rodzice, powinniśmy angażować się w to, w czym nasze dziecko uczestniczy w przedszkolu, żłobku czy szkole.
O problemie z tym zaangażowaniem napisała w portalu Threads użytkowniczka o nicku skrzeczkova. Kobieta opisuje krótko pewną sytuację: "Czat grupowy z przedszkola. 'Czy byłby ktoś chętny, aby...'. Wyświetliło 17. Cisza" – wymownie pisze prawdopodobnie mama przedszkolaka (lub przedszkolna nauczycielka). Mam bardzo mieszane uczucia, czytając ten wpis. Z jednej strony rozumiem, że rodzice powinni brać udział w życiu dziecka, że takie zaangażowanie w projekty w szkole i przedszkolu jest ważne.
Pokazujemy tak dzieciom, że to, co się wokół nich dzieje i w czym uczestniczą, jest też dla nas ważne. To jeden z elementów budowania i dbania o więź między rodzicami a dzieckiem. Nie wyobrażam sobie nie być na przedszkolnym Dniu Dziecka, jeśli jest organizowany piknik dla całych rodzin. Tak samo nie wyobrażam sobie nie pójść na jasełka, które organizuje dla rodziców wychowawczyni razem z klasą syna.
Czasem trzeba się przemóc
Z drugiej strony rozumiem tych wszystkich rodziców, którzy się nie wychylają. Mamy takie czasy, że każdy się spieszy, stara się dbać o życie zawodowe i pracę, bo tracąc ją, nie będzie mógł utrzymać rodziny. Nie mamy czasu na dodatkowe zadania, które deleguje do nas nauczycielka naszego dziecka. Sama czasami irytuję się, kiedy jestem proszona o to, żeby np. ręcznie przygotować strój karnawałowy dla dziecka, zamiast pójść do sklepu i kupić gotowy.
Pewnie, że zamiast piec ciasto na kiermasz, wolałabym przyjść na gotowe i tylko wyłożyć pieniądze na to, by wszystko było zorganizowane. Ale chyba nie do końca o to chodzi w byciu rodzicem. Nie chodzi o to, by unikać takiego zaangażowania, tylko by pokazać dziecku, że to też dla nas jako rodzica ważna kwestia.
Nikt nie mówił, że bycie rodzicem to tylko same plusy i zero nieprzyjemnych, niewygodnych sytuacji. Zachęcam, żeby każdy z was zastanowił się następnym razem, kiedy będzie unikał takiego zaangażowania. Być może wasza inicjatywa będzie dla dziecka niezwykle ważna, bo będzie mogło np. z dumą powiedzieć do kolegów: "To ciasto, które wam tak na kiermaszu smakowało, upiekła moja mama".
Jedna z komentujących pod wspomnianym postem napisała: "Zapisując dziecko do przedszkola/szkoły, poniekąd stajemy się uczestnikami społeczności. A uczenie dziecka współżycia w społeczności to cenna lekcja, która przyniesie efekty na całe jego życie. Co do frajdy... Myślę, że nie należy szukać wyłącznie zajęć, które nam rodzicom sprawiają frajdę". I ja się z nią zgadzam.