Syn wrócił ze szkoły głodny, a przecież płacę za obiady. Powód mną wstrząsnął
To jakiś absurd!
"Gdy dowiedziałam się, że mój syn przestał jeść obiady w szkolnej stołówce i wraca ze szkoły głodny, nie mogłam pojąć, co jest tego przyczyną. Przecież płacę, a on zawsze bardzo lubił szkolne posiłki i chwalił je, mówiąc, że bardzo mu smakują. Jak to się stało, że nagle przestał je jeść? Prawda okazała się o wiele gorsza, niż przypuszczałam. Nie mogłam uwierzyć, że pani Iza (imię zmienione, przyp. red.), nauczycielka, która powinna dbać o dobro dzieci, postanowiła, że głód będzie 'karą za niegrzeczne zachowanie' mojego syna.
Moje dziecko, zamiast jeść obiad, jak reszta klasy, miało zostawać na przerwie w sali, żeby – uwaga – 'przemyśleć swoje zachowanie'. Powiedziało mi o tym po kilku takich akcjach. W jaki sposób miało mu to niby pomóc stać się bardziej zdyscyplinowanym? Czy głód wpływa 'korzystnie' na dziecko, które i tak już zmaga się z emocjami związanymi z nauką i życiem w szkole? To był dla mnie moment, w którym poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Przeraża mnie, jak bardzo niektórzy nauczyciele nie mają empatii w podejściu do dzieci.
Tak chciała sprawić, że będzie 'grzeczniejszy'?
Zrozumiałam, że pani Izie chodziło o próbę zdyscyplinowania mojego syna, ale jakim kosztem? Głód nie nauczy dziecka szacunku ani lepszego zachowania – to tylko pogłębia poczucie frustracji i osamotnienia. Mój syn, który w szkole powinien czuć się bezpiecznie i komfortowo, był pozbawiony czegoś, co było jego prawem – dostępu do jedzenia i odpoczynku od lekcji. Zamiast poczuć się lepiej, stał się jeszcze bardziej zniechęcony i wycofany. Być może pani Iza chciała wywrzeć na niego wpływ, ale w rzeczywistości, cała ta sytuacja tylko pogorszyła sprawę...
Co zrobiłam w tej sytuacji?
Dla mnie nie było innej opcji – musiałam działać. Rozmowa z panią Izą była nieunikniona. To nie jest normalne, żeby nauczycielka pozbawiała dziecko posiłku jako formy kary, zwłaszcza że dziecko to dopiero się uczy, jak funkcjonować w szkolnym świecie. W takiej sytuacji najważniejsze jest, by chronić je i pokazać mu, że nie zgadzamy się na takie traktowanie. Zrozumiałam, że jako matka muszę zapewnić mojemu synowi nie tylko poczucie bezpieczeństwa, ale także godność, której nie wolno odbierać w imię rzekomej 'dyscypliny'.
Poczułam ogromny ból, kiedy dowiedziałam się, że moje dziecko nie chodzi na obiady, bo zostało mu to po prostu zabronione. W tej absurdalnej decyzji nauczycielki kryło się coś o wiele głębszego: brak wrażliwości na potrzeby dzieci. Głód nie może być karą, a dziecko nie może być traktowane jak ktoś, kto zasłużył na to, by zostać pominiętym. Mój syn zasługuje na szacunek, troskę i odpowiedzialność, a nie na głodzenie go za to, że popełnił błąd.
Pani Iza przeprosiła mnie i powiedziała, że zbyt ostro zareagowała w danej sytuacji. Na szczęście, incydent miał miejsce tylko kilka razy... Syn obiecał poprawę, a pani Iza więcej empatii w swoim zachowaniu".