Sprawdzamy fenomen produktów dla dzieci z Rossmanna. Czy naprawdę warto je kupić?

Magdalena Woźniak
09 września 2024, 13:23 • 1 minuta czytania
Jedną ze scen zapamiętanych przeze mnie wyraźnie z okresu wczesnego macierzyństwa jest spacer do najbliższej drogerii Rossmann z moją przyjaciółką i jej córeczką. Trywialne? Być może. Z perspektywy czasu jednak rozumiem, że to właśnie te momenty, zupełnie zwyczajne, budowały moje doświadczenia. W tamtym wspólnym spacerze chodziło o to, że oto spotkały się dwie matki i ich dzieci, pierwsze dzieci. Młode matki ze wszystkimi swoimi trudnościami, radościami, mogłyśmy iść tam razem i dzielić się tym "byciem" w podobnym miejscu w życiu.
Testujemy produkty do pielęgnacji marki Babydream. Fot. Redakcja MamaDu
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

A to, że wybrałyśmy Rossmanna, nie powinno nikogo szczególnie zaskakiwać. Od wielu lat to jedno z tych miejsc, które pozostaje przyjazne rodzicom z dziećmi, a w asortymencie ma niemalże wszystko: od pieluszek po ekologiczne przekąski. I tak towarzyszy mi od lat w tej przygodzie zwanej macierzyństwem, pomagając mnie i mojemu partnerowi w tworzeniu rodziny.

Kultowa marka

Tym razem chciałam podzielić się z wami własnymi poleceniami kosmetyków dla dzieci, choć jestem pewna, że nikogo nie trzeba do ich wypróbowania namawiać. Rzecz o produktach marki Babydream, które nieprzesadnie można nazwać już chyba kultowymi. Nie znam osobiście rodzica, który nie wybrałby z ich szerokiej gamy, choć jednego produktu dla swojego dziecka. Ja w ostatnim czasie wypróbowałam krem na odparzenia, chusteczki nawilżane, żel do kąpieli i szampon i bogaty krem do pielęgnacji twarzy (mój osobisty faworyt).

Dlaczego właściwie Babydream? Ponieważ wzbudzają moje zaufanie od lat. Marka własna Rossmanna, który jest niepodważalnym gigantem, nie może sobie pozwolić na kompromisy w kwestii bezpieczeństwa. A ono jest dla mnie absolutnie najważniejsze, kiedy moje wybory dotyczą mojej córki.

Recenzje kosmetyków Babydream

Krem na odparzenia z tlenkiem cynku okazał się świetny szczególnie teraz, podczas wakacji. Marysia wróciła z wyjazdu nad morzem z delikatnymi otarciami, miejsca na skórze były nieco zaczerwienione, podrażnione. Już po pierwszym nałożeniu miejscowym kremu Babydream widziałam różnicę.

Mój numer jeden, to znaczy krem do pielęgnacji twarzy: dobry, czysty, nieskomplikowany skład. Masło shea i olej migdałowy, a także pantenol, który zapewnia skórze głębokie nawilżenie. To dla mnie najważniejsze. W składnikach próżno szukać mikroplastiku oraz barwników a sam produkt został przebadany dermatologicznie. Nakładam na twarz córki i wykorzystuję dla swoich rąk, a to oznacza, że musi być dobry. Moja przesuszona skóra dłoni nie znosi kompromisów.

Żel do kąpieli to znowu kosmetyk, który podbija od lat serce mojej córki. Jak większość dzieci kocha wodę i długie kąpiele. Wanna z nią zamienia się w laboratoria, krainy pełne wulkanów, ośnieżone góry, SPA dla zabawek. Żel do kąpieli, który spełnia jej oczekiwania, musi się pienić, dla mnie ważne jest, by był delikatny i nie wysuszał jej skóry. Obydwa warunki zostają spełnione przy żelu do mycia i szamponie do włosów w jednym marki Babydream. Kosmetyk poradził sobie nie tylko z pianą, ale również z cienkimi, kruchymi włosami Marysi.

Czy naprawdę muszę przekonywać kogoś z państwa do chusteczek nasączanych wodą? Szczerze, to chyba produkt (może obok pieluszek jednorazowych), bez którego nie wyobrażam sobie funkcjonowania z małym dzieckiem. Moja córka za chwilę kończy kilka lat, a możliwości zastosowania nawilżanych chusteczek się nie kończą.

Wszyscy wiemy, że chusteczki wycierają najróżniejsze przestrzenie ciała naszych dzieci, tu nie może być mowy o nieczystym składzie, sztucznych barwnikach czy mikroplastiku. 99 procent wody, czy naprawdę muszę pisać więcej?

Życie rodzica i proste momenty

Wracam myślami do tego spaceru, o którym pisałam we wstępie tego tekstu. Wracam myślami do tego stanu i czasu mojego życia, w którym moja córka dopiero co pojawiła się na świecie. Maleńka, pachnąca, bezbronna. Nic nie może się równać z tym uczuciem, kiedy bierze się w ramiona swoje dziecko.

Kiedy jednak pierwsze fale oksytocynowego oceanu przemijają, są rzeczy, które mają znaczenie. Osoby, które wspierają, produkty, które ułatwiają codzienność. I poczucie bezpieczeństwa, w każdym tego słowa znaczeniu. Dla mnie takim rodzajem bezpieczeństwa była możliwość wyboru produktów, którym mogę zaufać.

Nie dziwi mnie więc, że tak dobrze zapamiętałam ten niczym niewyróżniający się spacer z przyjaciółką. Pamiętam nawet smak ciastek, jakie wtedy kupiłam. Nie ma nic śmiesznego w prostych wspomnieniach. Finalnie, to one tworzą nasze życie.