Wróciłam z ferii i wiem jedno: nigdy więcej zbiorkomu. Wstyd mi za Polaków, robią wiochę

Karolina Stępniewska
25 stycznia 2024, 12:27 • 1 minuta czytania
Lubię podróżować pociągami. Zazwyczaj dalsza podróż trwa krócej niż samochodem, a jeśli nawet nie – jest po prostu wygodniejsza. Chyba że trafią się tacy współpasażerowie, jak ci, których opisała w liście do nas Renata. Wtedy za przesiadkę do własnego auta oddalibyśmy i konia, i królestwo, i – niewykluczone – nawet własną duszę.
Czy potrafimy zachowywać się kulturalnie w podróży? fot. Erik Odiin/Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Wasze czytelniczki piszą o różnych żenujących zachowaniach rodaków na wyjazdach na ferie, ale dotyczy to stołówek czy hoteli, a jeszcze nikt nie poruszył tematu podróży pociągami. Podejrzewam zresztą, że tak samo wygląda to w samolotach czy autokarach. Wróciłam właśnie z ferii i wiem jedno: nigdy więcej zbiorkomu!


Naprawdę wstyd mi za Polaków, robią straszną wiochę, a powiedzieć, że słoma im wystaje z butów, to jakby nic nie mówić. Miałam tę nieprzyjemność podróżowania pociągiem do Wiednia, chciałam pokazać dzieciom to piękne miasto. Nie jeździmy na nartach, więc nasze zimowe wojaże są być może mniej oczywiste.

Z Katowic do stolicy Austrii pociągiem jedzie się niespełna 5 godzin, ale uwierzcie mi – to było najgorszych 5 godzin w całym tym wyjeździe. Na szczęście droga powrotna była już lepsza, ale w tamtą stronę myślałam już, że dojdzie do awantury.

Wyobraźcie sobie taką scenkę: jedzie paniusia z dwojgiem dzieci, jedno wygląda na ucznia szkoły podstawowej (chłopiec), drugie na przedszkolaka (dziewczynka). Pani jeszcze przed wyjazdem wręcza synowi telefon, córce tablet, a sama wyjmuje smartfon i zatyka sobie uszy słuchawkami.

Szczęściara! Reszta pasażerów tego szczęścia nie miała. O ile chłopiec grał sobie w jakąś grę w telefonie, bez dźwięku, o tyle dziewczynka oglądała w tablecie coś, co wiązało się z puszczaniem całemu pociągowi zapętlonych kilku wersów piosenki z "Krainy Lodu". Początkowo myślałam, że może zaraz to wyłączy, mama jej zwróci uwagę, czy coś, ale nie, nic z tego. Przy 15 'Mam tę mooooc' myślałam już, że rzucę się na to dziecko!

Innym pasażerom też wyraźnie to przeszkadzało. Wymienialiśmy spojrzenia, ktoś głośno komentował, że żałuje, że nie wziął stoperów, biznesmeni, chyba obcokrajowcy, zakłopotani wpatrywali się w ekrany laptopów. Chciało mi się płakać na myśl, że tak miną kolejne godziny podróży. A mama dziewczynki? Wgapiona w telefon, w słuchawkach, pełny spokój. Chyba nawet nie była świadoma tego, co się dzieje wokół niej. 

Już zbierałam w sobie odwagę, żeby zwrócić jej uwagę, kiedy zareagował brat dziewczynki. Pociągnął mamę za rękaw i gdy ta łaskawie wyjęła słuchawki z uszu, coś do niej wyszeptał. Wtedy ona zniecierpliwiona wzruszyła ramionami i spojrzała na córkę. Kazała dziecku wyłączyć dźwięk w telefonie i wróciła do swoich zajęć. "Mam tę moc" rozlegało się jeszcze kilkukrotnie w czasie tej podróży, ale chociaż już nie w wersji zapętlonej.

Nie rozumiem, jak można nie używać słuchawek w podróży? Skąd pomysł, że innym to nie przeszkadza? Bo szczerze mówiąc, to nie był odosobniony przypadek. Zdarzało mi się już podróżować z ludźmi, którzy oglądali w pociągach seriale bez słuchawek, słuchali muzyki, o głośnych rozmowach telefonicznych nie wspominając.

Co z wami, ludzie? Czemu myślicie tylko o sobie? I naprawdę nie wyobrażam sobie, żeby tak w podróży zachował się Austriak czy Francuz. To taki nasz polski egoizm i brak dobrych manier. Nic dziwnego, że później dzieci są rozwydrzone i nikogo nie szanują. Bo od kogo miałyby się tego nauczyć?

Nie pozdrawiam. Tzn. was pozdrawiam, ale tych podróżnych nie. Renata".

Jak to z nami jest w podróży?

Czy naprawdę jest aż tak źle z naszą kulturą osobistą w podróży? Przypominam sobie kilka ostatnich wycieczek pociągiem czy samolotem i myślę, że bywa różnie. Chyba tak samo jak z ludźmi. Jedno są bardziej wyczuleni na komfort innych, drudzy nie zwracają na to uwagi.

Problemem rzeczywiście mogą być rozmowy przez telefon – zawsze odczuwam irytację, ale i zażenowanie, kiedy muszę słuchać rozmów innych ludzi, nierzadko zdradzających prywatne sprawy, obgadujących innych, opowiadających ze szczegółami, co danego dnia zjedli na śniadanie, dokąd jadą, co będą robić po powrocie. Szczerze? Nie chcę wiedzieć!

Druga sprawa to alkohol. Naoglądałam się już tylu wariantów pijaństwa w środkach komunikacji zbiorowej, że aż nie sposób ich tu wszystkich przytoczyć. A za alkoholem, wiadomo, idzie zachowanie. I tu bywa naprawdę bardzo, bardzo źle, a często wręcz niebezpiecznie.

Jak sądzicie, czy rzeczywiście Polacy źle zachowują się w podróży? A może to nie jest związane z narodowością? Napiszcie nam o swoich doświadczeniach i przemyśleniach.

Czytaj także: https://mamadu.pl/181001,polakom-na-feriach-sloma-z-butow-wychodzi-tak-wychowujecie-egoistow