W szkole nabijają się z mojej córki. Myślałam, że dzisiejsze dzieci są mądrzejsze
"Córka ma obecnie 8 lat i jest dla nas oczywiście najpiękniejszą dziewczynką na ziemi. Gdy była mniejsza, zauważyliśmy jednak, że ma nieco odstające uszy. Dzieci w przedszkolu i w szkole traktowały to normalnie, więc Lenka nigdy nie czuła, że jest 'inna'. Było tak do czasu...
Każdy jest wyjątkowy
Zdaję sobie sprawę z tego, jak moje dziecko wygląda. Pamiętając moje dzieciństwo i to jak traktowano 'te inne' dzieci, bardzo się cieszyłam, że czasy się zmieniły. Jak widać, to była zbyt wczesna radość.
Mocno staramy się wychowywać nasze córki na pewne siebie kobiety. Z bardzo dużą dbałością dobieramy słowa dotyczące wglądu zewnętrznego. Chcemy, by nasze dzieci potrafiły pozytywnie postrzegać siebie i innych, bez względu na stereotypy. W końcu przecież każdy z nas jest wyjątkowy. Mamy różne wrodzone cechy wyglądu, ale także mamy prawo decydować o swoim stylu.
Zmiana na gorsze
W wakacje musieliśmy się przeprowadzić i automatycznie zmieniliśmy córce szkołę. Zaledwie po kilku dniach lekcji Lena wróciła do domu z płaczem. Okazało się, że spięła włosy na gimnastykę, a jedno z dzieci skomentowało w niemiły sposób jej uszy. Niestety kilkoro innych kolegów i koleżanek podłapało temat.
Do tej pory nigdy nie rozważałam wizyty u chirurga. Uważałam, że sama nie mam prawa o tym decydować, a dopóki nie będzie to przeszkadzało mojemu dziecku, nie ma potrzeby nic z tym robić. Podejrzewałam, że może któregoś dnia, gdy zacznie dojrzewać, temat wypłynie. Nastolatki niestety są często tak bardzo krytyczne wobec siebie. Ale czegoś takiego się nie spodziewałam.
Odmienność to nadal problem
Wiem, że dzieci potrafią być okrutne, jednak przedszkole pierwsza szkoła nas rozpieściły. Pomyślałam, że i inni rodzice rozmawiają ze swoimi pociechami, a okulary, rudy kolor włosów czy odstające uszy to nie jest już żaden pretekst, by kogoś wytykać palcami. Byłam w błędzie.
Zestresowana Lena dnia kolejnego założyła do szkoły opaskę na uszy. Nie dość, że nie pomogło, to pojawiły się kolejne komentarze i wyśmiewanie. Choć rozmawiałam z panią, która obiecała się tym zająć, to wiem, że wiele rzeczy może dziać się za jej plecami.
Widząc pogłębiający się smutek mojego dziecka, zaczęłam panikować. Bardziej niż kiedykolwiek zaczęłam myśleć o korekcie uszu. Nie chciałbym jednak, by to utwierdziło ją w przekonaniu, że coś z nią jest nie tak. W końcu to sprzeczne z tym, czego ją uczymy od małego. Jak tak dalej pójdzie, najpewniej zdecydujemy się na psychologa, bo obawiam się, jak wielkie szkody mogą wyrządzić takie przykre komentarze. Biję się z myślami, czy jednak zmiana szkoły to był dobry pomysł...
Chciałam was uwrażliwić na baczne słuchanie tego, co mówią wasze dzieci o wyglądzie innych i uświadomić jak 'niewinny' komentarz może wiele krzywdy wyrządzić drugiemu człowiekowi".