"Cały blok ma cierpieć, bo jeden facet ma pieska?”. Sąsiedzka awantura o zwierzaka (z windą w tle)
Piesek w bloku
Od jakiegoś czasu przed wejściem do mojego mieszkania, na klatce schodowej, trzymałam dziecięcy wózek. Nie mieszkam w typowym bloku i nie mam zbyt wielu sąsiadów – większość lokali na moim osiedlu to usługi czy mieszkania przeznaczone na krótkoterminowy wynajem.
Mimo że mało kto mieszka tu na co dzień, a klatka schodowa jest szeroka i wysoka, i tak znalazł się ktoś, komu bardzo przeszkadzał dziecięcy wózek na korytarzu. Zgodnie z zasadami musiałam więc zacząć chować go do mieszkania. Dostosowałam się, choć nie ukrywam, że nie jest to dla mnie najwygodniejsze rozwiązanie.
Zwłaszcza że okazało się, że nie wszystkich obowiązują jednakowe zasady nieuprzykrzania życia innym lokatorom. Jeden z sąsiadów ma od niedawna pieska i od tego czasu regularnie w windzie czuć nieprzyjemny zapach... moczu.
Mały piesek, duży problem
Ale powiedzmy sobie wprost, smród to nie jedyny problem. Bardzo często pierwsze co widzę po wejściu do windy to świeża plama na podłodze. Czasem jest przetarta lub wytarta, czasem nie. Wyobraźcie sobie, jakie to jest słabe, kiedy wjeżdżacie w coś takiego wózkiem. A potem do swojego mieszkania, bo przecież nie możecie trzymać wózka na klatce. Wolę nawet nie myśleć o zarazkach czy chorobach, które mogę w ten sposób przynieść do mieszkania.
Kiedy wychodzę z domu bez dziecka, zawsze chodzę schodami, bo po prostu nie chcę zastanawiać się, w co właśnie weszłam i co czuję. Jednak kiedy idę na spacer z małą, nie mam wyboru i muszę z tej windy skorzystać. I wtedy przez trzy piętra w dół wstrzymuję oddech i patrzę pod nogi.
Właściciel nie widzi problemu
Raz zwróciłam uwagę właścicielowi owego pieska, sprawcy całego zamieszania. A on, jak gdyby nigdy nic odpowiedział mi, że jak moje dziecko 'krzyczy w nocy', to on mnie nie zaczepia i nie poucza. Myślałam, że wybuchnę.
Zgłosiłam ten problem do naszej wspólnoty, ale póki co nie ma żadnego rezultatu. Jak powiedziała mi pani z administracji, przecież nie mogą zakazać komuś posiadania pieska. A za brak kultury nikt mandatu przecież nie dostanie.
Jasne, że nie. Ale dlaczego cały blok ma cierpieć, bo jeden facet ma pieska? Jeśli nie umie wychować zwierzęcia albo nie jest w stanie zapewnić mu odpowiedniej opieki, że pies aż popuszcza w drodze na spacer, to może powinna się nim zainteresować instytucja zajmująca się prawami zwierząt? Przecież to chore.
Od redakcji
Jeśli jest podejrzenie, że ktoś zaniedbuje lub znęca się nad zwierzętami, należy niezwłocznie poinformować o tym odpowiednie instytucje. Natomiast jeśli chodzi o wspólne życie w bloku z ludźmi, którzy mają zwierzęta, to trzeba liczyć się z tym, że we wspólnej przestrzeni każdy ma jednakowe prawa.
Nie możemy zakazać komuś posiadania zwierząt. Kwestia przykrego zapachu czy pobrudzonej windy na pewno jest uciążliwa, ale poza rozmową ciężko znaleźć sensowniejsze rozwiązanie konfliktu.
Czytaj także: https://mamadu.pl/156707,wozek-na-klatce-ktory-uniemozliwia-wniesienie-mebli-dramat-blokowisk