"Podnoszę głos na dziecko, a potem mam wyrzuty sumienia". To znak - musisz zadbać o siebie!
- Wyobrażasz sobie, że będziesz uśmiechniętą i cierpliwą mamą, którą mało co jest w stanie wyprowadzić z równowagi, ale rzeczywistość weryfikuje te założenia.
- Czytelniczka pisze, że od jakiegoś czasu brakuje jej cierpliwości do córki, jest ciągle zirytowana, podnosi na nią głos.
- Czasem nasz brak cierpliwości do dziecka wynika po prostu z przemęczenia i przytłoczenia codziennymi obowiązkami.
"Gdy ponad półtora roku temu przyszła na świat nasza córeczka, byłam przeszczęśliwa. Bardzo chcieliśmy już mieć dziecko, jakiś czas się o nie staraliśmy, dlatego bardzo doceniliśmy to, gdy wszystko się udało.
Przez pierwsze miesiące żyłam jak w transie, zapatrzona w moje dziecko – nie czułam zmęczenia z powodu nieprzespanych nocy, nie przeszkadzała mi codzienna rutyna – doskonale odnalazłam się w tej roli. Niestety to się zaczęło zmieniać, gdy córka skończyła mniej więcej rok” – pisze Agnieszka.
Ciągle odczuwam rozdrażnienie
Nie wie, czy po prostu te miesiące nieustającej opieki nad dzieckiem spowodowały, że zmęczenie skumulowało się, ale z dnia na dzień czuła się wszystkim coraz bardziej przytłoczona.
"Kiedyś mogłam spać 3-4 godziny na dobę, a w ciągu dnia i tak miałam mnóstwo energii i zapału do zajmowania się dzieckiem i codziennymi obowiązkami. Teraz bardzo szybko odczuwam rozdrażnienie, napięcie, zdenerwowanie. Z niczym się nie wyrabiam.
Oczywiście córeczka też wymaga większej uwagi, bo już nie jest niemowlakiem. Sprawnie chodzi, nauczyła się słowa "nie”, próbuje stawiać na swoim. Po całym dniu opieki nad nią jestem wykończona, ale nie to jest najgorsze” – pisze Agnieszka.
Przyznaje, że kocha córkę nad życie, zrobiłaby dla niej wszystko, ale na co dzień coraz bardziej brakuje jej do niej cierpliwości.
Płakać mi się chce
"Podnoszę głos, gdy rozrabia i nic do niej nie dociera, zdarza mi się, że nawet krzyknę, gdy sobie nie radzę. A potem, gdy zasypia na drzemkę i patrzę jak śpi, mam ogromne wyrzuty sumienia, że tak się zachowuję. Płakać mi się chce. Przecież jeszcze niedawno byłam taką uśmiechniętą, cierpliwą mamą, a teraz? Byle co wyprowadza mnie z równowagi, ciągle chodzę podirytowana.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to przecież jeszcze malutkie dziecko, testuje co wolno, a czego nie, ale potem znów podnoszę głos. To zwykle moja pierwsza, niekontrolowana reakcja” – pisze Agnieszka.
Dodaje, że rozmawiała na ten temat z partnerem, a on powiedział, że być może jestem przemęczona.
"Może rzeczywiście po ponad 21 miesiącach zajmowania się dzieckiem praktycznie cały czas sama, mój organizm powiedział dość? Partner namawia mnie, żebyśmy chociaż na kilka godzin dziennie wzięli opiekunkę lub przemyśleli kwestię żłobka i coraz częściej rozważam to rozwiązanie” – dodaje Agnieszka.