Mój mąż jest pracoholikiem. Dwójkę małych dzieci wychowuję praktycznie sama i mam tego dość
Gdy decydujemy się na założenie rodziny, zwykle zdajemy sobie sprawę z trudności, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć. Nieprzespane noce, zmęczenie, rutyna, niepokój z powodu nawet drobnych dolegliwości czy infekcji dzieci. Zwykle liczymy na pomoc partnera, ale co, gdy jej nie otrzymujemy?
- Rodzicielstwo to ogromne wyzwanie i gdy decydujemy się na dziecko, powinniśmy dzielić się z partnerem obowiązkami.
- Czytelniczka pisze, że mąż jest pracoholikiem i nie pomaga jej w opiece nad dwójką małych dzieci.
- Przyznaje, że inaczej wyobrażała sobie swoje macierzyństwo, jest nim przytłoczona.
"Byliśmy już 7 lat w związku, gdy zdecydowaliśmy się na pierwsze, a po ponad roku na drugie dziecko. To była nasza wspólna decyzja. Ja już byłam po 35 roku życia, mamy stabilną sytuację finansową, mieszkanie bez kredytu. Do szczęścia brakowało nam tylko dzieci, a gdy się pojawiły na świecie, byliśmy naprawdę szczęśliwi. Niestety chyba jednak miałam zbyt idylliczny obraz macierzyństwa” – opisuje Anita.
Miał mi pomagać, siedzi w pracy
Ich pierwsze dziecko ma obecnie 2 lata, drugie 9 miesięcy. Jeszcze w trakcie trwania pierwszego urlopu macierzyńskiego wróciła do pracy, ale gdy zaszła w kolejną ciążę, postanowiła na jakiś czas zająć się tylko domem.
"Nigdy nie żałowałam tej decyzji, kariera nie ucieknie, pewnie za rok wrócę do pracy. Jeśli oczywiście do tego czasu nie oszaleję, bo okazuje się, że wszystko spadło na mnie. W naszych założeniach miało to wyglądać tak, że zajmujemy się dziećmi wspólnie.
Partner po południami miał mi pomagać, obiecał też, że nie będzie też za często brał weekendowych zleceń. Nasze ustalenia a rzeczywistość okazały się zupełnie rozbieżne. On jest po prostu pracoholikiem i nadal najważniejsza jest dla niego praca” – pisze Anita.
Przyznaje, że jest zmęczona i przytłoczona samotną opieką nad dwójką małych dzieci. Czasami już ok. 15-16 nie ma na nic siły, nawet nie może zregenerować się podczas drzemki młodszego dziecka, bo starszak już w południe nie śpi.
Wiedziałam, że praca to dla niego priorytet
"Niby wiedziałam, że z dwójką małych dzieci będzie ciężko, ale liczyłam na pomoc partnera. Myślałam, że będzie wracał z pracy ok. 18, wtedy ja będę miała chwilę dla siebie.
Tymczasem on wraca praktycznie codziennie ok. 20, czasem nawet 21, bo to nowy projekt, ważna służbowa kolacja lub meeting online już z domu, ale też wtedy przecież nie jest dostępny. Mam tego serdecznie dość, nie na to się umawialiśmy, gdy podjęliśmy decyzję, że chcemy mieć dwójkę dzieci z małą różnicą wieku” – dodaje Anita.
Uważa, że pracoholizm męża przekłada się na pogorszenie ich relacji, bo trudno jej ukrywać frustrację, gdy całe tygodnie zajmuje się dziećmi sama od rana do wieczora.
"Rozmawiałam z nim już kilkukrotnie, ale bez rezultatu. Twierdzi, że praca pochłania mu mnóstwo czasu, ale przecież o tym wiedziałam, zanim urodziłam dzieci. To prawda, zawsze był pracoholikiem, ale myślałam, że trochę przystopuje, gdy założymy rodzinę. Jest jeszcze jeden problem: teraz mi nie pomaga, rzadko spędza czas z dziećmi, jak on chce nawiązać z nimi więź?” – pisze Anita.
Może cię zainteresować także: "Nie pomagam żonie zajmować się dziećmi". Wyznanie ojca zachwyciło kobiety