Jestem mamą 8–klasisty. I chcę wykrzyczeć innym rodzicom: "Wychowujemy nieporadne ciamajdy!"

List do redakcji
Wielkimi krokami zbliża się koniec roku szkolnego. Na forach rodziców lub w wymienianych między sobą mailach jeden z najważniejszych tematów to kwestia prezentów dla nauczycieli. Co kupić, kiedy, jaki przeznaczyć na to budżet, kto powinien się tym zająć. Właśnie, kto? Rodzice czy dzieci?
Czy młodzież nie powinna sama kupować prezentów dla nauczycieli? 123rf.com


"Naprawdę trudno mi już ukryć irytację, chciałabym, żeby już było po zakończeniu roku szkolnego. Od dwóch tygodni trwa między rodzicami dyskusja, co kupić w prezencie wychowawczyni i pozostałym nauczycielom. Wciąż pojawiają się nowe koncepcje, ktoś się zgadza, inny oponuje i próbuje przeforsować swoje pomysły. Nie ukrywam, że mam tego dość” – pisze mama 8-klasisty.


Młodzież nie da sobie rady?


Z jednej strony rozumie, że to ważne wydarzenie dla wszystkich, bo dzieci kończą szkołę podstawową. Z drugiej strony irytuje ją, że całą inicjatywę w tej sprawie przejęli rodzice.

"Napisałam raz maila, że może zapytamy nasze dzieci, co chciałby kupić wychowawczyni i pozostałym nauczycielom. To w końcu oni codziennie chodzili do tej szkoły, widywali się z nimi, znają ich upodobania i najlepiej wiedzą, co mogłoby sprawić im radość.

Co więcej, zasugerowałam, że nasze dzieci same powinny zająć się kwestią prezentów, bo w końcu mają już po 14-15 lat” –pisze mama 8-klasisty i dodaje, że wśród rodziców zawrzało. Jedni pisali, że dzieci nie dogadają się ze sobą, inni, że "zrzucanie” tego na nie jest po prostu nieodpowiedzialne.

Kiedy przestaniemy ich wyręczać?


"Zapytałam, dlaczego. Czy to rzeczywiście taki problem dla naszych dzieci, by zastanowiły się wspólnie nad prezentami dla nauczycieli, a następnie wzięły pieniądze od skarbnika i kupiły te prezenty? To przecież już młodzież. Dzieciaki idą do szkoły średniej, bez problemu powinni dać sobie z tym radę. Ile jeszcze czasu będziemy je we wszystkim wyręczać? Wszystko zrobimy za nie?” – pisze mama 8-klasisty.

Uważa, że sami doprowadzamy do tego, że nasze dzieci są coraz mniej samodzielne. Nie pozwalamy im na to, a potem dziwimy się, że 14-15-latek nadal potrzebuje wsparcia rodziców w najprostszych sprawach.

"Nie chcę przynudzać, że 'ja w ich wieku to…', ale fakty są takie, że my byliśmy samodzielni, a sami wychowujemy nieporadne ciamajdy. Nie napisałam tego rodzicom z klasy mojego syna, bo by mnie "zjedli”.

Ale zaapelowałam jeszcze raz do nich, żebyśmy oddali inicjatywę dzieciom dla ich dobra. Dwie, czy trzy mamy napisały mi, że mam rację, więc nie tracę nadziei, że pozwolimy naszej młodzieży na wykazanie się samodzielnością” – pisze mama 8-klasisty.