Mąż ma pretensje, że gdy wraca z pracy, w domu panuje bałagan. Mam tego dość!

List do redakcji
Wiele młodych mam narzeka na nierówny podział obowiązków domowych. Skarżą się, że partner, który wychodzi do pracy na 8-10 godzin dziennie, nie ma pojęcia, że ”siedzenie" w domu z małym dzieckiem nie ma nic wspólnego z odpoczynkiem. W tym czasie jego żona/partnerka wykonuje równie ciężką pracę jak on.
Mąż nie rozumie, że opieka nad dzieckiem zajmuje mnóstwo czasu Pinterest. com @Baby Chick


"Mam 18-miesięcznego synka i tylko z pozoru wydaje się, że opieka nad nim jest prosta i przyjemna. Nakarmić, pobawić się, wyjść na spacer, położyć na drzemkę. Tymczasem ja dzień w dzień ledwie się ze wszystkim wyrabiam. Czuję się jak w jakimś kołowrotku obowiązków” – pisze mama Franka.


Tu nie da się odpocząć


Przyznaje, że każdy jej dzień wygląda podobnie, ale jest wypełniony długą listą rzeczy do zrobienia.

"Jesteśmy na etapie nauki korzystania z nocnika, więc ciągle syna na niego sadzam lub przebieram go, gdy nie zdąży lub zapomni zawołać. Gotuję obiad, gdy włączam mu na chwilę bajkę, potem spacer lub plac zabaw, po którym zwykle zasypia.

Wtedy mam chwilę, by ogarnąć mieszkanie – posprzątać rozrzucone zabawki, umyć podłogę po jego posiłkach, bo czasem chwyta w rączkę marchewkę czy brokuł i zamiast włożyć do buzi, to rzuca je na ziemię” – opisuje mama Franka i dodaje, że czasem tych obowiązków jest tyle, że zwyczajnie nie nadąża ze wszystkim.

"Już któryś raz usłyszałam od męża, że jest nieposprzątane. Niby rzuca gdzieś w przestrzeń uwagi typu: "Ale mamy rozgardiasz”, "Jaki chaos panuje w domu”, "Nie da się w takich warunkach odpocząć”, ale ja wiem, że kieruje je do mnie. Czasem ostentacyjnie zaczyna coś sprzątać, a ja mam wtedy wyrzuty sumienia, że nie wyrobiłam się ze wszystkim”– pisze rozżalona mama Franka.

Mam prawo być zmęczona


Dodaje, że mąż nie zdaje sobie sprawy z tego, ile czasu pochłania opieka nad dzieckiem i zajmowanie się domem. Czasem uda się jej wszystko ogarnąć, ale są takie dni, że nie daje rady zrobić wszystkiego.

"Próbowałam z nim kilka razy na ten temat rozmawiać, ale on uważa, że skoro wychodzi do pracy i zarabia, to dziecko i dom są na mojej głowie. Tak został wychowany i gdy tłumaczę mu, ile to wszystko zajmuje czasu, to patrzy na mnie jakbym zmyślała.

Czasem mam tego serdecznie dość, bo ja też mam prawo być zmęczona, podobnie jak on po swojej pracy” – przyznaje mama Franka i zastanawia się, czy nie skorzystać z propozycji siostry, która już kilka razy namawiała ją na wspólny, kobiecy weekend bez dzieci.

"Do tej pory miałam opory, by skorzystać z tej propozycji. Teraz myślę coraz częściej, że to dobry pomysł. Niech mąż na dwa dni zostanie z małym sam, a zobaczy, jak opieka nad dzieckiem i jednoczesne zajmowanie się domem wygląda w rzeczywistości” – pisze mama Franka.