"Efekt placu zabaw" po zamknięciu szkół - tego rząd nie przewidział? Skończcie z tą farsą

Iza Orlicz
Przedszkolaki wróciły do placówek, dzieci, które chodzą do szkoły, również najmłodsze roczniki, nadal uczą się zdalnie. Coraz bardziej przypomina to jednak farsę, bo rodzice nie izolują dzieci od rówieśników. Świadczą o tym pękające w szwach place zabaw.
Dzieci nie chodzą do szkoły, ale spotykają się na placach zabaw Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta


Dzieci w wieku 3-6 lat wróciły do placówek przedszkolnych, ale już ich o rok czy dwa starsi koledzy nadal uczą się online. Czy chronimy ich w ten sposób przez zakażeniem koronawirusem?

Dzieci tęsknią za sobą


Wątpię, bo rodzice nie izolują swoich dzieci przed rówieśnikami. Argumentują, że mają już dość, bo ile czasu można trzymać dziecko z dala od innych? Po całych tygodniach uczenia się w domu i "spotykania się” z kolegami tylko przez kamerkę, chcą by ich dziecko miało namiastkę normalności. Dlatego, gdy zrobiło się ciepło, pozwalają swoim dzieciom spotykać się na placach zabaw czy na łonie natury.


– Jeden rodzic wysłał maila do innych, czy dzieci z klasy chciałby się umówić w parku. Odzew był ogromny i spotkała się prawie cała klasa. Dzieci były za sobą stęsknione, poza tym miały tak niespożyte zasoby energii, że prawie przez całe dwie godziny biegały. Z radością obserwowałam moje dziecko, które po prostu wyglądało na szczęśliwe – przyznaje mama Franka, który chodzi do pierwszej klasy.

Pandemia trwa, ale decyzje podejmowane przez rządzących nie zawsze są zrozumiałe. Czy są jakieś dane o tym, że żłobki i przedszkola nie są źródłem zarażenia, ale szkoły już tak?

– Dla mnie to jest jakaś farsa. Gdy rozpoczęła się ponowna nauka zdalna związana z trzecią falą, znów izolowaliśmy naszego syna od innych. Ale ile można? I jaki jest tego sens, skoro zarówno ja, jak i żona chodzimy normalnie do pracy. Teraz pozwalamy mu na normalny kontakt z rówieśnikami – przyznaje tata drugoklasisty.

Była drażliwa i smutna


Problem nie dotyczy zresztą tylko najmłodszych roczników w szkołach, ale też starszych uczniów. Czy nie powinno się wziąć pod uwagę narastających problemów psychicznych dzieci i przynajmniej pozwolić na powrót do szkół w systemie hybrydowym?

– Ja już od kilku miesięcy pozwalam córce spotykać się z koleżankami. Była tak przygnębiona, rozchwiana emocjonalnie, drażliwa i momentami smutna, że musiałam rozważyć, czy bardziej boimy się ponownego zachorowania na covid, czy depresji dziecka.

Wychodzi kilka razy w tygodniu z koleżankami na spacer, rower lub rolki, ma lepsze samopoczucie, chociaż cały czas się pyta, kiedy w końcu wróci do szkoły – opowiada mama szóstoklasistki.