Kary w zerówce przyprawiają o ból głowy. Rodzice: "to najlepsza metoda"

Sandra Skorupa
"To znów ja, przewrażliwiona matka Polka"— tak zaczyna się wpis jednej z mam na grupie rodziców uczniów jednej z warszawskich zerówek. Kobieta informuje, że jej córka Emilka znów nie chce chodzić do szkoły. Przyczyną tego są wątpliwe metody pracy nauczycielek — kary m.in. stanie w kącie. Kobieta zapytała rodziców, co o tym sądzą. Takiej reakcji się nie spodziewała.
Kara stawiania dzieci do kąta w zerówce Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta

Kara stania w kącie w zerówce

Zapis długiej dyskusji rodziców dzieci jednej z warszawskich zerówek opublikowała na swoim blogu bezfotoszopa.pl Monika Auch-Szkoda. Wszystko zaczęło się od słów:

— To znów ja, przewrażliwiona matka Polka. Emilia znów nie chce chodzić do szkoły. Powody są proste. Nudzi się. Nie wychodzą na dwór, mają mało zabaw ruchowych czy inicjowanych przez panią, Przy klockach zawsze się dzieje, a ona się boi, że będzie musiała stać w kącie — czytamy w zapisie rozmowy.

Na końcu mama dziewczynki pyta rodziców, czy ich zdaniem, takie metody wychowawcze są w porządku, że dzieci wysyłane są do kąta i stoją tyłem do reszty klasy. Sama się z tym nie zgadza, wskazując na piętnowanie, stres i wyśmiewanie dziecka. Reakcja innych rodziców zadziwiła kobietę, bo część się z nią nie zgodziła i wskazuje, że lepiej, by dzieci stały w kącie, niż były bite linijką.
Dyskusja rodziców o karze stawiania dzieci w kąciebezfotoszopa.pl
Inny rodzic wskazuje, że dla nauczyciela taka forma kary jest najlepsza, bo jak argumentuje: "Nie oszukujmy się, nauczyciel musi dalej pilnować 30 dzieci".
Stawianie dzieci w kącie w zerówcebezfotoszopa.pl
Rodzice, którzy jednak sprzeciwili się karom, spotkali się z kąśliwymi komentarzami i wypowiedziami, że chyba powinni zmienić placówkę na taką, w której znajdą w pełni „pro wychowawcze podejście” i „będzie na tyle nowoczesna, by nie stosowała żadnych kar”.


To nie kara a czas na przemyślenie

Na tym dyskusja między rodzicami się nie kończy. Kolejne komentarze to polemika nad tym, czy stawianie dzieci do kąta to rzeczywiście kara, bo jedni wskazują, że to jednak tzw. czas na przemyślenie swojego zachowania.

— Ja nie widzę w tym nic dziwnego, że dziecko ma iść i przemyśleć swoje zachowanie… u nas w przedszkolu, dzieci jak były niegrzeczne, siadały na krzesełku i patrzyły, jak inne dzieci się bawią. Forma pójścia na krzesełko nie jest karą, a czasem, żeby dziecko przemyślało swoje zachowanie — czytamy w wypowiedzi jednego z rodziców.

Inny opiekun przekonuje jednak, że metoda stawiania dzieci do kąta to zwyczaj z zamierzchłych czasów, który nie powinien być już stosowany, ponieważ buduje barierę między dzieckiem, a dorosłym.