Pandemia wyrzuciła tysiące Polek na bruk. Teraz na rozmowach o pracę słyszą to zadziwiające pytanie

Sandra Skorupa
Wiele Polek, które w dobie epidemii straciło pracę, zostało niesłusznie potraktowanych przez pracodawców. Część z nich zwolniono na absurdalnych warunkach, a niektóre nawet dyscyplinarnie. Na uzyskanie postojowego musiały czekać bardzo długo z niepewnością, czy je w ogóle otrzymają, a gros z nich zadłużyło się z powodu braku środków.
Jak wrócić do pracy po epidemii? unsplash.com
Teraz na horyzoncie widać nowe możliwości, dlatego o to, jak wrócić do gry po lockdown'ie zapytaliśmy career coacha Agnieszkę Miliszkiewicz-Pajdzińską.

Aż 1,5 mln osób bez pracy

Dane Sukcesu Pisanego Szminką wskazują, że przez epidemię 12 proc. kobiet straciło pracę. Teoretycznie GUS wskazuje na niewielki wzrost stopy bezrobocia z powodu pandemii. W styczniu 2020 wynosiła 5,5%, a w kwietniu 2020 5,8%. Zupełnie inaczej jest w praktyce, bo jak wskazuje Business Insider, dane te nie obejmują osób, które straciły pracę podczas epidemii.

Poza tym osoby te często nie są skłonne zarejestrować się, jako bezrobotne lub po prostu nie były w stanie tego zrobić, gdyż urzędy funkcjonowały w ograniczonym wymiarze. Szacuje się jednak, że gdyby tych Polaków również sklasyfikować, jako bezrobotnych to stopa mogłaby wynieść nawet 10,3%, a w Polsce na przysłowiowym bruku mielibyśmy 1,5 mln osób.


Jak wrócić do gry po epidemii?

Część firm zdecydowała się na redukcję stanowisk, niższe płace i choć nie jest to regułą, podczas rekrutacji w związku z koronawirusem możemy zetknąć się z wieloma dotychczas niespotykanymi warunkami, pytaniami czy odmowami. Jak wrócić do gry po epidemii? Agnieszka Miliszkiewicz-Pajdzińska odpowiada:

— Na pewno łatwiej będzie znaleźć pracę w branży, w której mamy już jakąś historię zawodową, gdzie są już jakieś osiągnięcia, rekomendacje. Wiele osób z powodu trudności w znalezieniu pracy może postanowić przekwalifikować się np. z marketingu na HR.

— Jest to jakieś wyjście, ale trzeba pamiętać, że na to jedno miejsce będzie już kilka chętnych osób, które mają nad nami przewagę w związku ze zdobytym wcześniej doświadczeniem. Okres pandemii jest dla nas takim czasem, w którym warto siebie zapytać, czy ta ostatnia praca i branża są tym, czym chcę się zajmować przez kolejne lata. Natomiast dalszą karierę zawodową należy zaplanować świadomie, przygotować się do niej, nie rzucać na gwałt obecnej pracy.

Rekruter pyta: "Jak Pani wykorzystała wolne?"

Rekruterzy doskonale wiedzą, z czego wynika luka w CV od marca do czerwca, warto jednak w życiorysie zaznaczyć, że powodem utarty pracy była epidemia. Trzeba się jednak przygotować na pytanie, które już dziś pada z ust rekruterów na rozmowach o pracę: "Jak Pani wykorzystała wolne z powodu epidemii".

Warto więc na to pytanie wypracować sobie odpowiedź i rzeczywiście przemyśleć, czego ten czas nas nauczył. Powiedzenie, że się szukało pracy i czekało na odpowiedź może być mało zadowalające dla rekrutera.

— Rekruterzy w ten sposób chcą sprawdzić, czy kandydat zadał sobie trud, żeby w tym czasie podnieść swoje kompetencje, coś przeczytał, angażował się w akcje pomocowe, przeszedł szkolenie online lub uczestniczył w webinarach i co z nich wyciągnął. Jeśli człowiek coś robił, należy to ograć na rozmowie. Pokazać, że jesteśmy aktywni, zaangażowani i kolowialnie rzecz ujmująć "chce się nam" — dodaje career coach.

Wysokość wynagrodzenia i awans po epidemii

Mimo kryzysu pracę i tak zachowała znaczna większość kobiet, należy zaznaczyć, że zasady gry trochę się zmieniły. Jedna na dziesięć przyznaje, że przez epidemię zarabia aż o połowę mniej. Znacznie więcej pytanych przyznało, że ich zarobki spadły o ok. 20-30 proc. Po części wynika to z trudności finansowych, jakie napotkały firmy.

W związku z tym dotknięte zmianami mogą być również te kobiety, które jeszcze na długo przed pracą zdalną i koronawirusem były na dobrej drodze do awansu. Prawie 60 proc. pytanych nie widzi teraz na to szans. Obecna sytuacja może budzić pytanie — czy teraz jest dobry moment, by ubiegać się o podwyżkę. Agnieszka Miliszkiewicz-Pajdzińska tłumaczy:

— Trzeba zaznaczyć, że nie wszystkie firmy są w złej sytuacji i podkreślić, że awanse się dzieją. Słyszę to od moich klientów, którzy wydawać by się mogło, trudnej sytuacji, poszli krok do przodu. Czy zabieganie o awans jest na miejscu? Nie dowiemy się, póki nie pójdziemy i nie zapytamy. Nic się nie stanie, jeżeli dostaniemy odmowę.

— Należy jednak do tego odpowiednio podejść. Zaznaczyć, że wiemy, jaka jest sytuacja, ale chcielibyśmy się dowiedzieć, czy jest przestrzeń na podwyżkę, skoro uważamy, że na nią zasługujemy. Jeśli okaże się, że jest — to świetnie. Jeśli teraz nie ma takiej możliwości, powinniśmy się zapytać, kiedy w takim razie moglibyśmy znów wrócić do rozmowy.

— Z drugiej strony może być też tak, że naprawdę widzimy, iż firma jest w bardzo złej sytuacji. Nasi koledzy zostali zwolnieni, my zostaliśmy. Wówczas rzeczywiście lepiej odczekać miesiąc, dwa i wtedy podjąć decyzję o poruszeniu tej kwestii z przełożonym.

Epidemia dołożyła nadgodziny?

Statystyki Sukcesu Pisanego Szminką jasno pokazują, że epidemia dołożyła pracy kobietom, które jej nie straciły. Okazuje się, że ⅓ pracuje 8-11 godzin dziennie. Taki trend może utrzymać się jeszcze przez pewien czas w związku z tym, że po "odmrożeniu" trzeba wszystko uporządkować i w niektórych wypadkach nawet podwoić wysiłki. Agnieszka Miliszkiewicz-Pajdzińska podkreśla:

— To czy warto, czy nie warto wyrabiać nadgodziny, jest kwestią indywidualną, zależną m.in. od wyznawanych wartości, pracy partnera (lub jej braku), opieki nad dziećmi itd. Niemniej, o ile konieczność pracy ponad wymiar nie zakrawa na mobbing oraz nasze siły psychiczne i fizyczne w obecnej sytuacji warto zacisnąć zęby i uszanować pracę.

— Zawsze lepiej pracować i jednocześnie rozglądać się za bardziej pasującym nam zajęciem. Raz, że mamy zaplecze finansowe, dwa lepiej wypadamy w negocjacjach z przyszłym pracodawcą.

Jak zabezpieczyć się na przyszłość?

Cała sytuacja daje nam ogromną naukę i sugeruje, że powinniśmy lepiej się zabezpieczyć na przyszłość i przygotować na ewentualną drugą falę epidemii, o której co jakiś czas wspominają eksperci. Wpisywanie w CV w rubryce mocnych stron "odporność na koronawirusa", jak mieli to w bardziej lub mniej żartobliwym zwyczaju Hiszpanie, nie załatwia sprawy. Ekspertka w tym wypadku doradza:

— Na pewno powinniśmy pomyśleć o tzw. poduszce finansowej i zabezpieczyć się w kwestii budżetowej. Z drugiej strony warto pomyśleć o inwestycji w siebie i podnoszeniu własnych kompetencji. To sprawi, że w razie kryzysu będziemy atrakcyjniejsi na rynku pracy. Można się również na przyszłość postarać o umowę o pracę, która może dawać większe bezpieczeństwo.

— Trzeba jednak pamiętać, że umowa o pracę nie daje 100 proc. gwarancji w kwestii utraty stanowiska. W okresie epidemii sama widziałam absurdalne wypowiedzenia dyscyplinarne z art. 52 Kodeksu Pracy o rozwiązaniu umowy z winy pracownika, gdzie tej winy nie było w ogóle, a firma zwyczajnie chciała uniknąć wypłat odszkodowań.

Optymistycznym akcentem jest jednak fakt, że 65 proc. kobiet wciąż wierzy w swój rozwój zawodowy i wiele z nich korzysta aktualnie z nowoczesnych narzędzi online w celu podnoszenia kompetencji. Analitycy z Picodi badając, w jaki sposób zmieniły się hobby Polaków w czasie epidemii, wykazali, że największy wzrost zainteresowania aż o 400 proc. nastąpił właśnie w kursach online.
Jak zmieniły się hobby Polaków w czasie epidemii? - Picodipicodi.com