W twoim domu wydarzyło się coś bardzo ważnego. Nie przegapiłaś tego przez epidemię?

Dawid Wojtowicz
W ostatnim czasie bezpieczeństwo jest terminem odmienianym przez wszystkie przypadki. Obecna sytuacja na świecie sprawia, że koncentrujemy się na nim nie tylko, gdy musimy wyjść na zewnątrz, ale także w domu. Przestrzegamy więc wytycznych dotyczących higieny, załatwiamy zdalnie różne formalności związane z pracą zawodową, zajmujemy się dziećmi... Właśnie, gdzie w tym wszystkim są dzieci?
Postanowiliśmy zapytać trzech rodziców, jak ich dzieci zmieniły się w czasie pandemii milkos / 123rf.com
Tak, głównie przesiadują z nami w domu, a my staramy się jakoś godzić obowiązki zawodowe z opieką nad nimi. Dla zapracowanych rodziców jej sprawowanie obejmuje pewnie trzy priorytety: wyżywienie, higiena i edukacja. I słusznie, ale to nie wszystko. Kryzys czy nie, mały człowiek dalej się rozwija, dorasta, to ciągła zmiana, proces, który możemy obserwować, a który wielu rodziców może teraz pomijać z uwagi na wyjątkowe okoliczności. A przecież ten trudny okres to duża lekcja również dla naszych dzieci.

Postanowiliśmy zapytać trzech rodziców, jak ich dzieci zmieniły się w tych ostatnich tygodniach. Jak wyglądało ich zachowanie? Jak reagowały na sytuację, gdy musiały spędzać czas w domu z rodzicami, zamiast z rówieśnikami w przedszkolu czy szkole? Czy podczas dłuższego pobytu w czterech ścianach czegoś nowego się dowiedziały albo wręcz nauczyły? Oto co mieli nam do powiedzenia rodzice:

1) Barbara, mama 2-letniej Zosi
Kiedy jesteś młodą pracującą matką, czas płynie bardzo szybko. Nie jest łatwo pogodzić pracę z wychowaniem zbuntowanej dwulatki. Ostatnie miesiące otworzyły mi oczy na wiele spraw. Choć trudno było pracować z domu, miałam możliwość obserwować moje dziecko i jej zabawy w ciągu dnia. Wielokrotnie podchodziła do mnie, żeby tylko się przytulić, po czym wracała do zabawy ze swoimi lalkami.

Zrozumiałam, jak wiele tracę, że jej złość często jest próbą zwrócenia na siebie uwagi, bo zwyczajnie brakuje jej mnie w ciągu dnia. Wykorzystałyśmy więc obecną sytuacją na budowanie bliskości. Ten czas zmusił mnie do zatrzymania się i zastanowienia, czego tak naprawdę potrzebuje teraz moje dziecko, jak się zmieniło w ciągu ostatnich miesięcy i jakie nowe umiejętności zdobyło.

W tym wieku każdy dzień jest ważny i przynosi coś nowego. Choć był to trudny czas, był też bardzo ważnym momentem. Jakby ktoś wykrzyczał mi w twarz: Stop! Uważaj, bo zaraz przegapisz to, co najważniejsze – dzieciństwo swojej córki.

2) Weronika, mama 7-letniej Natalii
W okresie zawieszenia zajęć szkolnych i realizacji nauki zdalnej zauważyłam, jak moje dziecko bardzo szybko uczy się nowych rzeczy. To nie mama czy tata musieli co rano wyprawiać córkę do szkoły. Moje dziecko wstawało i... było już jakby w szkole. Obie miałyśmy więc więcej czasu na "przygotowanie" do swoich obowiązków, przez co córka nauczyła się i, co najważniejsze, polubiła robienie śniadań czy kolacji.

Dzięki tej całej sytuacji mogłam też zaobserwować, jak odpowiedzialną osóbką staje się moje dziecko. Nie mam tu na myśli tylko tego, że córka nauczyła się przestrzegać tych wszystkich zasad i zaleceń dotyczących higieny. Chodzi o szerzej rozumiane bezpieczeństwo. Jeśli pojawiła się konieczność wyjścia z domu, mogłam śmiało zostawić ją samą w mieszkaniu, mając przy tym pewność, że nie otworzy drzwi komuś obcemu.

Przez ten trudny dla wszystkich czas nasze relacje bardzo się zbliżyły. Pojawiły się chociażby nowe wspólne zainteresowania m.in. zaczęłyśmy razem słuchać śpiewu ptaków. Teraz wspólną zabawą stało się dla nas rozróżnianie, jaki gatunek śpiewa. Ponadto uświadomiłam sobie, jak bardzo istotne dla mojej córki jest zaspokajanie jej nie tylko bytowych, ale także emocjonalnych potrzeb. Chęć częstego przytulania się i powtarzające się pytania o możliwość wyjścia na plac zabaw czy spotkania z bliskimi to dla mnie wskazówka, że niezależnie od sytuacji zawsze warto inwestować swój czas w bezpieczeństwo emocjonalne dzieci.

3) Sławek, ojciec 10-letniego Bartka
Najważniejsza sprawa: kwarantannę zaczynałem, będąc przekonanym, że mam w domu dziecko. Dzisiaj wiem, że to nieaktualne, mam w domu nastolatka. To dla mnie największe zaskoczenie. Mój 10-letni syn po prostu się zmienił. Miała na to wpływ szkoła, koledzy, koleżanki, media, całe otoczenie. Wcześniej, gdy wszyscy normalnie chodziliśmy do pracy, a dzieci do szkoły, umykało mi to, jak się zmienia. On miał swoje zainteresowania wspólnie z kolegami ze szkoły, o których nie miałem wielkiego pojęcia, a ja miałem swoje sprawy zawodowe. Te dwa światy nie spotykały się tak często, jak powinny.

Teraz dopiero widzę, dlaczego powinny się one spotykać. Po ponad dwóch miesiącach wspólnego pobytu w domu i edukacji zdalnej dostrzegam, że sporo straciłem, jeśli chodzi o rozwój mojego syna. Pewne rzeczy całkowicie mi umknęły i muszę teraz szybko nadrabiać stracony czas, żebyśmy utrzymali dobry kontakt, żeby jego świat był nadal kawałkiem mojego, bo tylko wtedy zachowamy tę nić porozumienia.

To nie jest łatwe doświadczenie, ale dzięki kryzysowi z ostatnich miesięcy zrozumiałem, że to bardzo ważne. Teraz każdy dzień staram się choć w części wykorzystać na to, by zbudować od nowa bliskość z moim świeżo upieczonym nastolatkiem.

Artykuł powstał we współpracy z Bella Baby Happy