"Nie umiałam przekonać mamy, że on mnie krzywdzi". Jej apel powinien przeczytać każdy rodzic córki
Sen był dłuższy. Coraz straszniejszy, choć gwałtu w nim nie było. Było jednak to, co do niego pośrednio doprowadziło: brak wsparcia rodziców i brak ich wiary w to, że córka, twierdząc, że chłopak – miły, przystojny, dobrze się uczący – ją krzywdzi, mówi prawdę. Grzech wielu rodziców, za który dziecko płaci latami – w gargantuicznej, monstrualnej, potężnej walucie. O tym właśnie jest wpis Klary.
I choć potwierdzenia jej wartości płyną do niej z "całego świata", w głębi wciąż jest skrzywdzoną 17-latką, która próbuje odzyskać miłość i akceptację rodziców. – Moja samoocena wciąż jest oparta o osobę, którą oni mi narzucili, jako jedyną akceptowalną wersję przyszłości, a która finalnie odebrała mi absolutnie wszystko, co miało dla mnie jakąkolwiek wartość, w moim życiu i we mnie samej.
Swoje obecne życie Klara ocenia na mocne 10/10. Nie musi się z nim mierzyć; wciąż za to mierzy się z przeszłością. – Poszłam na terapię, żeby omówić gwałt, ale gwałt był tylko wisienką na torcie. Był właściwie dobrym wydarzeniem, bo nic innego by mnie od tego chłopaka nie oderwało, niż fizyczne i psychiczne zrujnowanie mnie i próby zwalenia odpowiedzialności za to, jak zwykle, na mnie, bez minimalnej nawet skruchy czy woli poprawy – pisze.Moją główną motywacją do dyplomu z wyróżnieniem jest to, że jemu zabrakło setnych do niego, więc gdyby mi się udało, to znaczy, że w czymś jestem lepsza.
To znaczy, że jego wiedza nie była argumentem, by mi nie wierzyć.
To znaczy, że jego tytuł naukowy nie jest tarczą obronną, za którą może się skutecznie schować.
To znaczy, że jesteśmy równie wartościowi i można nas pociągać do tego samego poziomu odpowiedzialności za nasze czyny.
To znaczy, że może ktoś mi uwierzy, gdy finalnie powiem na głos, kim on jest.
Bo choć gwałt był straszny, to "nawet w połowie nie tak" jak reszta życia, która do niego doprowadziła. Dopiero po gwałcie mama uwierzyła w przemoc, którą Klara zgłaszała jej od dawna. Wcześniej mówiła, że musi być cierpliwa, że chłopak jeszcze dorośnie. Stawali po jego stronie.
Bo jeśli dasz komuś przekroczyć swoją granicę, nie będzie łatwego powrotu. – Nie ma otrząśnięcia się i ruszenia do przodu. Jest tylko terapia, ból, udręka, niemożność cieszenia się życiem, na które się zapracowało, lata, bardzo długie lata, pracy nad sobą. I budzenie się z płaczem, że wciąż ląduje się w tym samym miejscu, rok za rokiem, terapia za terapią, niezależnie od sukcesów, wsparcia, miłości, zawsze kończy się w tym samym miejscu, z którego rozpaczliwie próbuje się wyrwać, od ostatnich 9 lat życia (...)Nie ma w życiu nic ważniejszego, niż świadomość swojej wartości. Swoich dobrych i złych stron; podziwu dla jednych i cierpliwej konsekwencji w pracy nad drugimi – pisze, apelując, żeby jej czytelniczki były dla siebie dobre. – Parafrazując moją ulubioną Noblistkę: "można nie kochać się i żyć – ale nie można owocować" – kończy swój tekst.Nie dajcie sobie wmówić, że wasze cierpienie nie ma znaczenia, bo macie naście lat.
Nie dajcie sobie wmówić, że wasze uczucia są nieadekwatne.
Nie dajcie sobie wmówić, że wasze związki są płytkie, bo jesteście niepełnoletni.
Nie dajcie sobie wmówić, że ból, który czujecie, jest wyolbrzymiony.
Nie dajcie sobie wmówić, że waszą wartość wyznacza to, czy dana osoba chce z wami być.
Nie dajcie sobie wmówić, że sława, pieniądze, tytuły, intelekt dają taryfę ulgową i prawo do bycia złą osobą.
To jak, mamo? Widzisz już, do czego może doprowadzić brak zaufania i uważności w stosunku do własnego dziecka? Nigdy nie obwiniaj swojej córki o to, że ktoś ją skrzywdził! Nigdy nie tłumacz tego, przy kim ona czuje się źle.
Może cię zainteresować także: "Ciału wydaje się, że gwałt ma miejsce tu i teraz". Terapia po gwałcie wygląda inaczej niż nam się wydaje