Miały być darmowe podręczniki, a nie ma ich wcale. Tak się zmusza rodziców do płacenia

Sandra Skorupa
Niemal każdego roku rodzice i nauczyciele zgłaszają problem braku podręczników. Dotyczy on różnych klas i różnych przedmiotów. Zdarza się, że brakuje wszystkich książek do np. do geografii, matematyki, czy języka obcego. Może być też tak, że podręczników starcza jedynie dla połowy klasy.
Brak podręczników w szkołach pixabay.pl
Nieporozumienia szkół z Organem Prowadzącym
Problem jest często poruszany na forach bibliotekarskich. W sprawie wypowiadają się zarówno rodzice, jak i nauczyciele. Ci pierwsi martwią się o edukację i oceny własnego dziecka. Ci drudzy natomiast chcą, by dzieci miały się z czego uczyć, ale nieporozumienia z Ośrodkami Prowadzącymi szkoły utrudniają działania.

Pracownicy wielu placówek wskazują, że Organ Prowadzący pozwala im zamawiać książki, dopiero gdy otrzymają na konto szkoły przelew dotacji celowej. Zdarza się, że do transakcji dochodzi dopiero w sierpniu. To bardzo odległy termin, który powoduje, że książki przychodzą do placówek z dużym opóźnieniem.


Taka sytuacja powoduje, że nauczyciele nawet przez ponad miesiąc nie mają materiałów, które ułatwiają prowadzić lekcje. Niektórzy dydaktycy twierdzą, że nie są w stanie bez książek i ćwiczeń prawidłowo odbyć lekcji. Ministerstwo Edukacji Narodowej jednak wskazuje, że podręczniki nie są obligatoryjnym elementem zajęć, a jedynie pomagają nauczycielom realizować podstawę programową.

Nierówny podział podręczników - "dla pięciu ostatnich osób z listy nie wystarczy"
Wielu rodziców wskazuje także na problem nierównego podziału książek. Ten wynika z faktu, iż do szkół nie dochodzi tyle paczek, ile dokładnie zamówili. Zdarzają się błędy w ilości sztuk książek oraz ćwiczeń. Dlatego czasami część klasy ma książki, a część nie. W ten sposób nauczyciel nie jest w stanie z wszystkimi dziećmi pracować równo.

Uczniowie, którym udało się dostać podręczniki są na bieżąco i pracują szybciej. Te dzieci, które są pozbawione książek w pierwszych miesiącach szkoły, mogą mieć pewne zaległości i często są skazane na tzw. odpisywanie. Przez to mogą mieć trudności w realizacji programu i zdobywaniu wiedzy, co później przekłada się na oceny ze sprawdzianów i kartkówek. Jedna z mam informuje, że w placówce jej dziecka:
- "dla pięciu ostatnich osób z listy nie wystarczy"

Rodzice zapłacą z własnej kieszeni
Trudno szukać winnych w tej sprawie, bo każdy obarcza odpowiedzialnością kogoś innego. Jednak za te nieporozumienia zapłacą niewinni rodzice. Mimo że dzieci mają prawo do finansowania określonych podręczników, a szkoły złożyły na nie zamówienie, to okres oczekiwania jest już tak długi, że nauczyciele każą kupować rodzicom książki z własnej kieszeni. Wydaje się to sytuacja bez wyjścia, bo można przeczytać o wypadkach, w których dziecko za brak podręcznika otrzymało jedynkę.