Zmarła 2-latka, którą lekarz odesłał do domu. Co się dzieje w polskiej służbie zdrowia?
Do przychodni w Brodnicy przywieziono 2-letnią dziewczynkę z silnym bólem brzucha. Dziecko miało również gorączkę. Lekarka zdiagnozowała grypę żołądkową i odesłała rodziców z dzieckiem do domu. Kolejnego dnia dziewczynka zmarła.
Sprawa trafiła do prokuratury. — Mogę potwierdzić, że taka sprawa została zarejestrowana — mówi Alina Szram, prokurator rejonowy w Brodnicy w rozmowie z portalem brodnica.naszemiasto.pl.
— Zostało wszczęte w tej sprawie śledztwo. Trwa sekcja zwłok. O zarzutach na obecnym etapie nie ma mowy. Śledztwo jest na początkowym etapie. Jest ono prowadzone dwutorowo — pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci i ewentualnego narażania przez rodziców tudzież przez lekarza, jeżeli chodzi o błąd w sztuce — wyjaśnia.
Wyniki sekcji zwłok znane będą za 2-3 tygodnie. Jak się okazuje, trwa dochodzenie, jaki lekarz przyjął dziewczynkę 3 września. — Dziecko zmarło na izbie przyjęć, stan dziecka, które zostało przywiezione, był ciężki i była dramatyczna walka o jego życie — tłumaczy prokurator.
Celem śledztwa będzie wyjaśnienie, czy ktoś popełnił błąd i jeśli tak, to jaki. Prokuratura przyjrzy się zachowaniom i ewentualnym zaniechaniom lekarzy – tego, który przyjął dziecko na izbie przyjęć i tego, który dzień wcześniej odesłał je do domu.
Do sprawy odniósł się też dyrektor ZOZ SPZOZ w Brodnicy, Dariusz Szczepański. Zaprzecza on doniesieniom, jakoby karetka jechała aż 40 minut do zmarłej dziewczynki i podkreśla, że ewentualny zarzuty błędnej diagnozy nie może dotyczyć szpitala – dziecko z pierwszymi obawami przyjmowane było w innej placówce.
Źródło: brodnica.naszemiasto.pl, wiadomosci.wp.pl