Jessica Simpson pokazała fryzurę córki i oberwała. To, co w jej obronie zrobiła Pink, powala na łopatki

Ewa Bukowiecka-Janik
Każda matka, która decyduje się dzielić z internetową bracią swoimi metodami wychowawczymi, codziennością z dzieckiem i wszelkimi wyborami z tym związanymi, narażona jest na ostrą krytykę i hejt. Oberwać można za wszystko, nawet za najbardziej niewinną decyzję. Przekonała się o tym Jessica Simpson, a z odsieczą przybyła... sama Pink!
Czy pozwalać dzieciom farbować włosy? Jessica Simpson oberwała od instamatek fot. Instagram
Simpson opublikowała na swoim profilu na Instagramie zdjęcie swojej 7-letniej córki z pofarbowanymi włosami. Dziewczynka jest blondynką, w „syrenim” odcieniu jest jej bardzo do twarzy. Innego zdania są fanki Jess.

„Błąd! Na co zamierzasz pozwolić jej, gdy będzie nastolatką!?”, „To zdecydowanie za wcześnie”, „Ona jest za młoda!” - grzmią opiekuńcze internautki w komentarzach. To zjawisko ma już swoją nazwę – mom shaming, czyli publiczne zawstydzanie, wytykanie „błędów”, wywoływanie poczucia winy, w skrócie: przypinanie łatki „zła matka”. To plaga wśród matek na całym świecie.


Pink pada ofiarą mom shamingu niemal za każdym razem, gdy publikuje jakiekolwiek zdjęcie swoich dzieci, dlatego uparcie walczy z tym zjawiskiem. „Słyszałem, że Jessica Simpson postradała zmysły i pozwoliła swojej siedmioletniej córce pofarbować włosy. Dlatego pomyślałam, że pokażę wam, co zrobiliśmy wczoraj” - napisała Pink pod fotografią, na której widzimy jej dziecko z niebieskimi włosami.

To nie tylko wyra solidarności. Z hasztagów można wyczytać, że to cięta riposta skierowana do wszystkich, którzy uprawiają mom shaming. Pink nazywa ich smutnymi ludźmi i frajerami. Czy pozwolić dziecku na farbowane włosów?
W tym wypadku naprawdę nie chodzi o wspieranie kultu piękna, który ma mało wspólnego z naturą i budowanie w dzieciach przekonania, że urodę należy poprawiać. Wręcz przeciwnie: chodzi o zabawę i dystans do swojego wyglądu.

My jako dzieci farbowałyśmy sobie pasemka bibułą albo doczepiałyśmy sztuczne włosy, które można było kupić latem np. na straganach. Teraz w drogeriach jest masa zmywalnych i bezpiecznych kosmetyków, dzięki którym możemy się bawić kolorami bez konsekwencji i zobowiązań.

To tylko kolor włosów. Jeśli same nie traktujemy go zbyt serio, nie mamy kompleksów, szanujemy nasze ciała nie ze względu na wygląd, lecz zdrowie i to przekażemy naszym dzieciom (a chyba o to w gruncie rzeczy chodzi?), możemy być spokojne – niebieskie włosy nie poprzewracają im w głowach!