Szymon Majewski o porodzie żony. "Mama rodzi, a ojciec idzie w długą"

Redakcja MamaDu
Pamiętacie (chociażby z opowieści), jak mężczyźni wystawali pod oknami porodówek, żeby usłyszeć z czwartego piętra krzyk partnerki obwieszczający im płeć nowo narodzonego dziecka? Niegdyś to była norma, dziś rzecz niewyobrażalna. Okazuje się jednak, że Szymon Majewski był przy obu porodach swoich dzieci, mimo że miały miejsce nie rok, a 25 i 23 lata temu!
Szymon Majewski ma żonę Magdę i dwójkę dorosłych już dzieci: Zosię i Antka Instagram.com
"Rewolucyjna decyzja"
– Od początku byłem włączony w sprawę, od początku byłem ojcem świadomym. Byłem przy porodzie, co było wtedy bardzo rzadkie, to były pierwsze w Polsce porody rodzinne, trzeba było na to mieć zgodę (nie wiem kogo) – opowiedział artysta w wywiadzie dla Baby by Ann.

Okazuje się, że decyzja o wspólnym porodzie była wówczas przez jego znajomych krytykowana i przyjmowana ze zdziwieniem.

– Znajomi nam zarzucali, że to jest ryzykowne, ale też, że to jakaś dziwna moda, co my mamy w głowach? Ta moja, nasza decyzja, że będę przy Magdzie, była odbierana jako rewolucyjna, schemat był jednak inny: mama rodzi, a ojciec idzie w długą z kolegami, wraca po 3 dniach i podnosi rozradowany pierworodnego do góry. A ja się śmiałem, że skoro byłem przy zapłodnieniu, to też przy porodzie powinienem być – śmieje się Majewski, dodając, że bardzo mu ta "rewolucyjna" wówczas decyzja odpowiadała.


Tym bardziej, że wieści o ciąży żony były "dwiema najwspanialszymi informacjami, jakie w życiu dostał", a że różnica między Zosią i Antkiem wynosi zaledwie 1,5 roku, to wszystko działo się ekstremalnie szybko. I wiązało się z równie ekstremalnym zmęczeniem przez kilka pierwszych lat rodzicielstwa.

Cóż, nawet w tych czasach niejedna z nas może żonie Szymona Majewskiego pozazdrościć odpowiedzialnego i zaangażowanego partnera.
Źródło: Baby by Ann