"Jeśli włączysz dźwięk, usłyszysz, jak płaczą". Po tym filmie już nigdy nie zabierzesz dziecka do cyrku
Zastanawiałam się naiwnie, czy w 2019 roku ktoś jeszcze chodzi do cyrku, w którym występują zwierzęta. I czy są to ludzie nieświadomi, czy niewrażliwi? Jak można śmiać się z występów zwierzaków, jeśli wie się, że stoją za tym ich tortury? Czasy Imperium Rzymskiego przecież już parę lat temu minęły. Tymczasem, kiedy wchodzę na fora parentingowe, czytam poradę, która brzmi mniej więcej tak: "weź 4-latka do cyrku, dziecko musi to przynajmniej raz w życiu zobaczyć, a ty ujrzysz jego rozżarzone oczy i zrozumiesz, że było warto. Na uświadamianie go w kwestii 'biednych zwierząt' przyjdzie jeszcze pora".
Jeśli nie jesteście co do tego przekonani, zobaczcie film PETA (People for the Ethical Treatment of Animals – Ludzie na Rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt), międzynarodowej organizacji, walczącej o prawa zwierząt.
Na filmie widać niedźwiadki przykute za szyję łańcuchami do ściany. Stoją na dwóch nogach – jeśli obrałyby wygodniejszą pozycję, zaczęłyby się dusić. Pracownicy zmuszają zwierzęta do balansowania na dwóch łapach, a one, zamknięte później w ciasnej klatce, wyją i płaczą jak niemowlęta. – Prosimy, nie wspieraj cyrków, które wykorzystują zwierzęta – apeluje PETA. •
Jest jednak dobra wiadomość dla tych, którzy nie chcą przyczyniać się do wykorzystywania zwierząt, ale nie mogą pozbyć się sympatii do widowisk z ich udziałem. Niemiecki Circus Roncalli zastąpił prawdziwe zwierzęta hologramami i trzeba przyznać, że prezentuje się to całkiem spektakularnie. Mamy nadzieję, że podobne rozwiązania zostaną wprowadzone również w Polsce.
Tymczasem, jeśli chcecie, żeby wasze dziecko obejrzało niecodzienny występ, upewnijcie się, że nie ma tam żadnego żywego zwierzęcia. Kiedy już dorośnie i dowie się, w jakim położeniu są cyrkowe stworzenia, może nie zrozumieć, że chcieliście tylko "zobaczyć jego rozżarzone oczy". •