Dzieci uwielbiają jej książki! Właśnie ukazał się kolejny tytuł idealny na wakacje – Mazurscy w podróży

Dawid Wojtowicz
W dzieciństwie marzyła o tym, by zostać lekarzem. Później myślała o karierze archeologa lub malarki. W końcu wybrała zawód nauczyciela, jednak w szkole nie przepracowała ani jednego dnia. Zamiast pracą przy tablicy Agnieszka Stelmaszyk zajęła się pisaniem książek dla najmłodszych. Nam opowiada o miłości do literatury.
Właśnie rozpoczęła kolejny cykl powieści dla najmłodszych - "Mazurscy w podróży". Agnieszka Stelmaszyk, autorka książek dla dzieci i młodzieży, opowiada nam o tym, jak pisać książki dla małych czytelników, a także zachęcić dzieci do kontaktu z literaturą Fot. Aleksandra Sitarek
– Przede wszystkim warto dawać samemu przykład, rozmawiać w domu o przeczytanych lekturach, o wrażeniach i emocjach, czytać interesujące, ważne dla nas fragmenty na głos, wtedy książka stanie się po prostu częścią naszego rodzinnego życia – radzi autorka książek dla dzieci m.in. pierwszego tomu najnowszego cyklu "Mazurscy w podróży".

Dziecko nie napisze książki dla dziecka. Musi to zrobić dorosły.

To nie do końca prawda, że dziecko nie napisze książki. Oczywiście nie w takiej formie, o jakiej pan myśli, ale dzieciaki uwielbiają wymyślać różne historie i je spisywać. Zawsze je do tego zachęcam, niech tworzą, nawet gdy nie potrafią jeszcze poprawnie pisać. Błędy można potem wspólnie poprawić, najważniejsze jest, by zachęcać dziecko do twórczej inwencji. Tworzenie takich opowieści wspaniale rozwija wyobraźnię i kompetencje językowe.

Rozumiem. A czy pisanie książek dla najmłodszych to rzeczywiście duże wyzwanie dla pisarza, o wiele trudniejsze, niż się niektórym wydaje?

Długo przygotowuję się do każdej następnej książki i traktuję to zajęcie bardzo poważnie. Robię notatki, zbieram różne informacje, szkicuję plan, tak samo jak autorzy książek dla dorosłych. Niektórym się wydaje, że pisanie książek dla dzieci jest łatwiejsze, ale to nieprawda. Jeśli chce się to robić dobrze, to trzeba w swoją pracę włożyć sporo wysiłku.

A dlaczego Pani postanowiła wzbogacać świat literatury właśnie książkami dla dzieci?

Nie planowałam go wzbogacać i nie wiem, czy mi się to udało, po prostu pewnego dnia zaczęłam spisywać historie, które krążyły mi po głowie i tak to się wszystko zaczęło. Minęło przeszło dziesięć lat i wciąż mam nowe pomysły, więc jeszcze trochę to pewnie potrwa.

Jak dokończyłaby Pani definicję: ''dobra książka dla dzieci to...''?

…taka, która bawi, trochę uczy i porusza ważne dla dziecka sprawy.

Czy najbliżsi pomagają Pani w pisaniu książek np. mąż sprawdza zgodność opisów z faktami, a syn zwraca uwagę na język, wskazując mamie, że młodzież przecież tak nie mówi?

Mój syn jest już prawie dorosły i raczej nie zawracam mu głowy moją pracą. Czasem proszę go o jakąś konsultację, jeśli w książce pojawiają się wątki związane z mechaniką czy informatyką. Takich porad chętnie udziela mi również mąż i zawsze mogę liczyć na moją rodzinę.

W kategorii literatury dziecięcej ma już Pani, nie da się ukryć, spory dorobek. Z napisania której książki jest Pani szczególnie dumna i dlaczego?

Z każdą z moich książek jestem w jakiś sposób związana, łączą się z nimi różne emocje i wspomnienia. Do wielu mam sentyment, bo powstały, gdy mój syn był mały. Mam jednak nadzieję, że najlepsza książka jest dopiero przede mną, bo wciąż jeszcze eksperymentuję i poszukuję interesujących tematów.

Pani najnowsza książka to ''Mazurscy w podróży. Bunia kontra fakir'', pierwszy tom nowego cyklu książek poznawczo-przygodowych. Proszę opowiedzieć o kulisach powstania tej historii.

Cykl ten wymyśliłam już jakiś czas temu i cieszę się, że wreszcie udało mi się zrealizować ten projekt. To seria o przygodach rodziny Mazurskich, którzy w trakcie wakacyjnych wojaży zwiedzają Europę. W tomie rozpoczynającym cykl wyruszają w pierwszą dłuższą podróż aż do Hiszpanii.
"Mazurscy w podróży" to najnowszy cykl powieści Agnieszki Stelmaszyk. Seria śledzi losy rodziny Mazurskich w czasie ich wakacyjnych podróży przez europejskie miasta. Pierwszy tom "Bunia kontra fakir" już w księgarniachFacebook / Agnieszka Stelmaszyk - Official Fanpage + Wydawnictwo Wilga. Fot. Aleksandra Sitarek
Kim jest główny bohater?

Narratorem jest jedenastoletni Jędrek i to z jego punktu widzenia poznajemy różne miejsca. Jest zwyczajnym dzieckiem, czasem mu się nudzi w podróży, czasem coś mu się podoba, a nieraz wcale nie. Każdy z członków rodziny ma różne zainteresowania i nieco inny temperament, więc tak muszą planować swoją wycieczkę, żeby każdy czuł się zadowolony.

Co fascynującego i wartościowego znajdzie w tej książce młody czytelnik?

Do relacji Jędrka dołączone są fragmenty z rodzinnego albumu, w którym umieściłam dodatkowe informacje o zabytkach, różne ciekawostki i zdjęcia. Opisałam miejsca, które sama widziałam, ale nie jest to przewodnik turystyczny. To przede wszystkim książka przygodowa z wątkiem kryminalnym w tle.

Kto ożywił kreską rodzinę Mazurskich?

Całą historię zabawnymi ilustracjami i mapkami uzupełniła Anna Oparkowska, z którą miałam już przyjemność współpracować przy innych moich książkach, m.in. przy serii o małym detektywie Tomusiu Orkiszku.

Wspomniała Pani, że dużo podróżuje. Który zakątek świata zrobił na Pani największe wrażenie i dlaczego?

Na razie podróżuję po Polsce i po Europie. Lubię zwiedzać galerie i muzea, przyglądać się ludziom, kolekcjonować wrażenia i obserwacje. Jest wiele zakątków, do których lubię wracać, dobrze się czuję w Hiszpanii, Bretanii, a ostatnio spodobała mi się Holandia, chyba ze względu na moje zainteresowania botaniczne. Staram się również cieszyć drobiazgami, to jest ważne szczególnie w dzisiejszym nieco zwariowanym świecie.

W jakim stopniu podróże kształtują pisarską wyobraźnię?

W trakcie podróży robię notatki i zdjęcia, te materiały dostarczają mi później inspiracji. Ale tak naprawdę nie muszę daleko wyjeżdżać, czasem dla odświeżenia myśli wystarczy mi zwykły spacer do pobliskiego parku. Wokoło nas także jest dużo interesujących rzeczy, tylko tego nie dostrzegamy.
Do napisania książki "Mazurscy w podróży" jej autorkę zainspirowały wycieczki po EuropieMateriały prasowe
Z poziomem czytelnictwa w Polsce nie jest za ciekawie. Z Pani znajomości rynku i obserwacji codziennego życia – kto dzisiaj rzadziej sięga po literaturę? Dzieci czy jednak ich rodzice?

Z moich obserwacji wynika, że dzieci chętnie sięgają po książki i nowości wydawnicze, ale zdarza się, że to rodzice hamują ich czytelnicze zapędy. Niektórzy wybierają dla dziecka tylko te książki, które sami znają z dzieciństwa.

Jaki ma to skutek?

Klasyka jest ważna i powinno się ją znać, ale trzeba pamiętać też o tym, że świat bardzo się zmienił i współczesne dzieci borykają się z trochę innymi problemami, zmienił się też język i sposób opisywania, więc gdy dziecko przymuszane jest do czytania książki, która mu się nie podoba, prędko się zniechęca. Ale na szczęście to się zmienia.

W jaki sposób?

W księgarniach jest mnóstwo interesujących i pięknie wydanych książek i rodzice interesują się też nowościami. Widać to zwłaszcza na targach książki, na które przychodzą tłumy. Zauważyłam, że ostatnio przychodzi też coraz więcej dzieci, taszczą ze sobą plecaki i walizki wypchane zakupionymi książkami.

W jakim celu?

Czasem przynoszą je z domu, by zdobyć autograf ulubionego pisarza. Nieraz stoją cierpliwie w długich kolejkach, żeby dostać dedykację, a dla dziecka to naprawdę wysiłek oraz wielkie emocje i trzeba to docenić. Ale takie scenki nie są pokazywane w głównych wydaniach wiadomości, nie pokazuje się tych dzieciaków obładowanych książkami, ich rodziców, którzy przychodzą albo przyjeżdżają z daleka nawet z kilkorgiem dzieci, co nie jest łatwe.

A co się pokazuje?

Pokazuje się z targów tylko jakieś migawki, często najbardziej znane osoby albo celebrytów, a to jest przecież także święto tych najmłodszych czytelników. W ciągu roku odbywa się również wiele literackich festiwali dla dzieci i są one naprawdę na wysokim poziomie. Wciąż tylko skupiamy się na tych smutnych statystykach, a nie pokazujemy pozytywnych zmian i zjawisk ani ludzi zaangażowanych w propagowanie literatury i sztuki dla dzieci.

Dlaczego tak się dzieje?

Chyba dlatego, że łatwiej jest biadolić niż wymyślić coś konstruktywnego. Nasi autorzy i ilustratorzy odnoszą sukcesy również na świecie, zdobywają nagrody i wyróżnienia, na przykład w Bolonii. Może też warto by było o tym częściej wspominać w mediach.

Widzi Pani jakieś światełko w tunelu? Sposób, by wskrzesić w nas miłość do literatury?

Mam wrażenie, że literatura dla dzieci jest w naszym kraju traktowana trochę jak coś mniej ważnego, a potem wszyscy się dziwią, że dzieci i młodzież nie chcą czytać. Tutaj też dorośli muszą się wykazać. Znam wielu wspaniałych nauczycieli i bibliotekarzy, którzy wkładają mnóstwo energii i serca w krzewienie czytelnictwa, ale oni w swoich działaniach potrzebują naszego wsparcia.

Z tym bywa różnie, bo niektórzy rodzice chcą, by dziecko czytało, ale nie umieją je do tego zachęcić, inni nie przykładają w ogóle do tego wagi.

Niestety nie mam gotowej recepty na takie sytuacje. Znam rodziny, w których oboje rodzice namiętnie czytają, a dziecko ani trochę. I odwrotnie, są rodzice, którzy nigdy nie biorą książki do ręki, a ich dziecko chętnie odwiedza szkolną bibliotekę. Różne są przypadki, bo różni są ludzie.

A co powiedziałaby Pani rodzicom, którzy nie widzą problemu w tym, że pociecha nic nie czyta i woli od książek komputery i smartfony?

Rodzicom, którzy podsuwają dzieciom tylko tablety, komputery czy smartfony i są zadowoleni z tego, że ich pociechy tak świetnie sobie radzą w wirtualnym świecie, zawsze powtarzam, że jednak lepiej rozwijać wyobraźnię również za pomocą książek. Nie zdajemy sobie sprawy, jak potrzebna jest wyobraźnia, chyba widać to już na drogach.

Może Pani rozwinąć tę myśl?

Chodzi mi o to, że oprócz brawury kierowcy wykazują się właśnie kompletnym brakiem wyobraźni i nie potrafią przewidzieć, co się stanie za najbliższym zakrętem. Może trochę przesadzam, ale to jest takie moje subiektywne spostrzeżenie.

Do czego jeszcze potrzebujemy wyobraźni?

Jeśli chcemy rozwijać nowoczesne technologie, również potrzebni są do tego ludzie z intuicją i wyobraźnią. Musimy uważać, aby dzieci nie stały się tylko konsumentami tego, co ktoś im podsuwa. Obsługa smartfona czy komputera nie jest dziś trudna, już kilkulatek świetnie sobie z tym radzi, wystarczy użyć tylko odpowiedniej ikonki, nie wymaga to wysiłku umysłowego.

Prawda.

Ale stworzyć jakiś program czy aplikację, jest już trochę trudniej. I potrzeba do tego jakiejś wiedzy. Więc czytanie też się do tego przydaje. Poza tym uważam, że umysł należy gimnastykować tak samo jak ciało, a czytanie to taka przyjemna gimnastyka.
W najnowszej książce przygodowej Agnieszki Stelmaszyk znalazły się informacje o zabytkach, różne ciekawostki i zdjęciaMateriały prasowe
A jaką radę dać rodzicom, którzy chcieliby, by dziecko czytało, ale nie wiedzą, jak je namówić do kontaktu z literaturą?

Gdy rodzice chcą zachęcić dziecko do kontaktu z literaturą, muszą się wykazać odrobiną cierpliwości. Najlepiej jest razem z dzieckiem przeglądać książki, poszukiwać takiej, która zainteresuje.

Wiele zależy pewnie od wieku dziecka.

To prawda. Malutkie dzieci nie potrafią zbyt długo utrzymać uwagi, zaledwie kilka lub kilkanaście minut, często przerywają, gdy rodzic im czyta, zadają pytania i to nieraz dorosłych irytuje i zniechęca. Ale warto poświęcać dziecku te kilkanaście minut już od najmłodszych lat, ponieważ potem będzie znacznie łatwiej zainteresować je literaturą.

Co jeszcze można zrobić?

Dzieci mają różne zainteresowania, tak jak dorośli, więc trzeba trafić w ich gust. Nie rozpaczać ani nie złościć się, gdy nie podoba mu się książka, która nam się podoba. Starszemu dziecku, które jest wyjątkowo oporne na słowo pisane, można podsuwać komiksy, sama bardzo chętnie je czytam. Z czasem może zacznie też sięgać po dłuższe historie.

Szansa na sukces rośnie, gdy rodzice sami darzą literaturę bezwarunkową miłością.

Nie inaczej. Przede wszystkim warto dawać samemu przykład, rozmawiać w domu o przeczytanych lekturach, o wrażeniach i emocjach, czytać interesujące, ważne dla nas fragmenty na głos, wtedy książka stanie się po prostu częścią naszego rodzinnego życia.

Tylko jak dorosły ma odnaleźć się w rozrastającym się świecie dziecięcej literatury?

Jeśli rodzic czuje się zagubiony między półkami w księgarni i nie wie co wybrać, zawsze może zapytać o radę księgarza, bibliotekarza w szkole lub skorzystać z blogów poświęconych literaturze dla dzieci. Najczęściej jednak to właśnie dzieci informują nauczycieli o nowych książkach i polecają je sobie nawzajem. I to jest najlepsza rekomendacja.

Artykuł powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal