Twoje "rozmemłanie" doprowadza cię do szału? Ten film sprawi, że to ostatni taki dzień
– Każdemu się zdarza czuć marazm i rozmemłanie, zwłaszcza, jeżeli pogoda jest taka jak teraz za oknem. Niby musimy podnieść tyłek i pójść do pracy, ale później marazm i rozmemłanie wkrada się w czas wolny – opowiada na Instagramie psychoterapeutka schematu Anna Mochnaczewska. I choć twierdzi, że w leniwym dniu spędzonym z poduszką i ukochanym serialem nie ma nic złego, to warto się takiemu sposobowi spędzania czasu przyjrzeć, jeśli powtarza się on zbyt często.
– Taki marazm i rozmemłanie może być efektem tego, co w terapii schematu nazywamy emocjonalną deprywacją – opowiada psychoterapeutka, zauważając, że emocjonalna deprywacja tworzy się w momencie, kiedy nie nazywamy naszych potrzeb, albo – nawet nazwane – nie są ważne dla naszych bliskich. Zaczynamy wówczas automatycznie uczyć się tego, żeby nie mówić o istotnych dla nas sprawach.
"To jest pożywka"
I kiedy tego rodzaju marazm się włączy – choć nawet nie wiemy, z czego on wynika – korzystamy z utartych ścieżek, czyli np. "zmarnowania" wolnego dnia.
– To jest ogromna pożywka do tego, żeby mój wymagający wewnętrzny głos karzącego rodzica włączył się pod koniec dnia i żeby włączyło się wraz z nim myślenie, że przebimbałam dzień, wszystko jest beznadziejnie. I pewnie jeszcze wejdę na Instagrama i zobaczę, jak inni fantastycznie ten dzień spędzili, a wtedy poczuję się już absolutnie beznadziejnie – tłumaczy psychoterapeutka.
Twierdzi, że ten głosik, który na ogół podpowiada nam szereg argumentów, żeby nie wychodzić z domu, jest zwykłym odcinaczem lęku, np. przed samotnością. Tak jest, kiedy akurat nie mamy towarzystwa, a wydaje nam się, że aktywności współdzielone z innymi osobami są bardziej wartościowe. – Jeżeli robimy coś samemu, to wkrada się niepewność, od której się próbujemy odciąć. Marazm może być tak naprawdę próbą ucieczki od poczucia samotności – mówi Mochnaczewska. Zaznacza jednak, że może to być ucieczka od wielu innych spraw; żeby to dostrzec, trzeba przyjrzeć się sobie.
– Warto w sobie zakodować w głowie czy zapisać na kartce, że jeżeli pojawia się odrobina chęci zrobienia czegoś, to warto za tym pójść. I zignorować ten milion argumentów przeciw. Warto też przypomnieć sobie takie momenty, kiedy udało nam się pokonać marazm i okazało się, że taki dzień był dla nas bardziej wartościowy, czuliśmy się pewniejsi. To nie muszą być extra rzeczy. Chodzi o to żeby zacząć zauważać siebie, to jest dobry trening – kwituje. A my popieramy!
Może cie zainteresować: To uczucie, gdy nie masz na nic siły, a życie zaczyna cię przerażać, a nie cieszyć...