Twoje "rozmemłanie" doprowadza cię do szału? Ten film sprawi, że to ostatni taki dzień

Katarzyna Chudzik
– Każdemu się zdarza czuć marazm i rozmemłanie, zwłaszcza, jeżeli pogoda jest taka jak teraz za oknem. Niby musimy podnieść tyłek i pójść do pracy, ale później marazm i rozmemłanie wkrada się w czas wolny – opowiada na Instagramie psychoterapeutka schematu Anna Mochnaczewska. I choć twierdzi, że w leniwym dniu spędzonym z poduszką i ukochanym serialem nie ma nic złego, to warto się takiemu sposobowi spędzania czasu przyjrzeć, jeśli powtarza się on zbyt często.
Nie tylko jesień sprzyja marazmowi 123rf.com
Jej zdaniem marazm często jest wynikiem odcinania się od emocji. Tak – jeśli myślisz, że coś chciałabyś ze sobą zrobić, ale w sumie to nie wiesz co i zaraz znajdujesz masę argumentów, żeby nie robić tego wcale, to wcale nie musi oznaczać, że jesteś leniwa i nie masz zainteresowań.

– Taki marazm i rozmemłanie może być efektem tego, co w terapii schematu nazywamy emocjonalną deprywacją – opowiada psychoterapeutka, zauważając, że emocjonalna deprywacja tworzy się w momencie, kiedy nie nazywamy naszych potrzeb, albo – nawet nazwane – nie są ważne dla naszych bliskich. Zaczynamy wówczas automatycznie uczyć się tego, żeby nie mówić o istotnych dla nas sprawach.


"To jest pożywka"
I kiedy tego rodzaju marazm się włączy – choć nawet nie wiemy, z czego on wynika – korzystamy z utartych ścieżek, czyli np. "zmarnowania" wolnego dnia.

– To jest ogromna pożywka do tego, żeby mój wymagający wewnętrzny głos karzącego rodzica włączył się pod koniec dnia i żeby włączyło się wraz z nim myślenie, że przebimbałam dzień, wszystko jest beznadziejnie. I pewnie jeszcze wejdę na Instagrama i zobaczę, jak inni fantastycznie ten dzień spędzili, a wtedy poczuję się już absolutnie beznadziejnie – tłumaczy psychoterapeutka.

Twierdzi, że ten głosik, który na ogół podpowiada nam szereg argumentów, żeby nie wychodzić z domu, jest zwykłym odcinaczem lęku, np. przed samotnością. Tak jest, kiedy akurat nie mamy towarzystwa, a wydaje nam się, że aktywności współdzielone z innymi osobami są bardziej wartościowe. – Jeżeli robimy coś samemu, to wkrada się niepewność, od której się próbujemy odciąć. Marazm może być tak naprawdę próbą ucieczki od poczucia samotności – mówi Mochnaczewska. Zaznacza jednak, że może to być ucieczka od wielu innych spraw; żeby to dostrzec, trzeba przyjrzeć się sobie.

– Warto w sobie zakodować w głowie czy zapisać na kartce, że jeżeli pojawia się odrobina chęci zrobienia czegoś, to warto za tym pójść. I zignorować ten milion argumentów przeciw. Warto też przypomnieć sobie takie momenty, kiedy udało nam się pokonać marazm i okazało się, że taki dzień był dla nas bardziej wartościowy, czuliśmy się pewniejsi. To nie muszą być extra rzeczy. Chodzi o to żeby zacząć zauważać siebie, to jest dobry trening – kwituje. A my popieramy!