Rośnie nam pokolenie "ekranowych ćpunów". Nowe dane WHO pokazują skalę problemu

Ewa Bukowiecka-Janik
Smartfon w małej rączce, tablet dla przedszkolaka, laptop na Pierwszą Komunię – to wszystko pomysły dorosłych, które teraz odbijają się dzieciom czkawką. Widzą to eksperci – WHO znów zaostrzyło wytyczne w sprawie czasu spędzanego przed ekranem. Rodzice, którzy załatwiają sobie więcej czasu dla siebie poprzez zajęcie dziecka bajką czy grą będą musieli zmienić nawyki.
WHO: nowe wytyczne czasu ekranowego dla dzieci do 5. roku życia fot. 123rf
Według nowych standardów Światowej Organizacji Zdrowia przez pierwszych 12. miesięcy życia dzieci w ogóle nie powinny patrzeć w ekran. Po pierwszych urodzinach niewiele się zmienia. Zdrowy limit dla 2-latka to 20 minut dziennie, lecz jednorazowo nie dłużej niż 10 minut. Łącznie dzieci między 2. a 4. rokiem życia nie powinny spędzać przed ekranem dłużej niż godzinę dziennie.

W czas ekranowy wlicza się wszystko – telewizję, tablet, smartfon, bajki, piosenki, gry, także te edukacyjne i najwyższej jakości.

Ekran i bezruch
Nowe "zakazy" nie są pozbawione uzasadnienia czy szerszego kontekstu. Wyliczenia odpowiedniego dziennego czasu ekranowego zostały opublikowane w obszernej publikacji WHO dotyczącej aktywności fizycznej małych dzieci, spania i spędzania czasu w pozycji siedzącej.


Jak się okazało, ekrany wymuszają bezruch, w związku z czym nie tylko wpływają na mózg dziecka, ale również na jego kondycję fizyczną.

"Zadbanie o aktywność fizyczną, skrócenie czasu przebywania małych dzieci w pozycji siedzącej i zapewnienie wysokiej jakości snu poprawia ich zdrowie fizyczne, psychiczne i samopoczucie oraz pomaga zapobiegać otyłości w dzieciństwie i związanym z nią chorobom w późniejszym okresie życia" – wyjaśnia dr Fiona Bull, kierownik programu nadzoru i profilaktyki chorób niezakaźnych w Światowej Organizacji Zdrowia.

WHO alarmuje: pośrednio przez brak aktywności fizycznej umiera rocznie 5 milionów ludzi, a nowe technologie są jedną z głównych przyczyn naszego fizycznego lenistwa.
Zabranie maluchom smartfonów i tabletów może być dla rodziców niemałym problemem. Liczne badania wskazują, że czas ekranowy dzieci jest znacznie dłuższy od zalecanego przez WHO.

Na przykład badania przeprowadzone przez lidera badań nad dziećmi i młodzieżą Childwise wykazały, że dzieci między 5. a 16. rokiem życia spędzają przed ekranami średnio... 6,5 godziny dziennie! Niepokojące dane obrazowały sytuację z 2015 roku, jednak badania prowadzone były przez dwie dekady (!), co pozwoliło udowodnić, że tendencja jest wzrostowa.

A jeśli 5-latki mogą patrzeć w ekran 6 godzin dziennie, to nie mamy prawa przypuszczać, że młodsze dzieci mają tego czasu kilka razy mniej. Zwłaszcza że widok bobasa w wózku z telefonem w ręce zna każdy, a polskie badania pokazują, że nasze dzieci mają fatalne "nawyki ekranowe".

Symptomy uzależnienia – ma je połowa polskich dzieci!
WHO zaleca, by dzieci poniżej 5. roku życia nie patrzyły w ekran dłużej niż godzinę dziennie. Tymczasem w Polsce 2-3 lata później już mają swój własny pierwszy telefon. To wyniki obszernego badania Fundacji "Dbam o mój zasięg", którego wyniki opublikowano w formie czytelnych infografik.

Średni wiek, kiedy dzieci dostają swoje pierwsze telefony, wynosi w Polsce 10 lat. Jednak w dużych miastach dzieje się to znacznie wcześniej – pierwsze smartfony mają już 7- i 8-latki.

92 proc. uczniów ma w telefonie internet i niemal 87 proc. korzysta z niego codziennie. Połowa uczniów stara się być zawsze "w kontakcie", a niewiele mniej (ok. 45 proc.) z telefonem zasypia i się z nim budzi. Co ciekawe, dla 47 proc. polskich dzieci posiadanie telefonu jest jednoznaczne z... poczuciem bezpieczeństwa.

37 proc. nie wyobraża sobie życia bez telefonu, zerka co chwilę, by sprawdzić, czy ktoś dzwonił lub napisał oraz nie jest w stanie nie odpisać na wiadomość od razu. 32 proc, uczniów odczuwa lęk, gdy nie ma przy sobie telefonu, a ok. 29 proc. czuje się wówczas pozbawiona czegoś bardzo ważnego. Tyle samo dzieci, gdy zapomni telefonu, od razu dąży, by jak szybciej znów mieć go w kieszeni.

Wszystkie wyżej wymienione odczucia, reakcje i zachowania są zdaniem ekspertów symptomem uzależnienia!

Kto jest temu winien? I szkoła, i rodzice. W co trzeciej polskiej szkole nie ma zasad, które regulowałyby używanie telefonów. Jednak gorzej jest w polskich domach – takich zasad nie ma aż 60 proc. rodzin! Co więcej, połowa dzieci przyznaje, że przebywając z rodzicami pod jednym dachem, kontaktuje się z nimi poprzez media społecznościowe... Ponadto, znakomita większość uczniów deklaruje, że na nowych technologiach zna się znacznie lepiej niż "staruszkowie".

Choć nowe wytyczne WHO dotyczą dzieci bardzo małych, jak na dłoni widać, że chodzi o nawyki i świadomość rodziców. Pełna dowolność w korzystaniu z ekranów najpierw skutkuje tym, że dzieci mają kłopoty z prawidłowym rozwojem, a z czasem, niestety, z uzależnieniem.
Źródło: businessinsider.com.pl, tvn24bis.pl