Pięć mam nakręciło film pornograficzny. "Zrobiłyśmy to dla swoich dzieci"

Alicja Cembrowska
Edukacja seksualna wzbudza coraz większe emocje. Gąszcz pytań, mylne informacje, przekłamane nagłówki. Że pedofilia, że zboczeńcy, że chcą nam krzywdzić dzieci. A to wszystko w internetowym sosie, gdzie nie tylko taplają się skłóceni dorośli, ale również dzieci i młodzież, które z dostępem do treści, które niektórym się nie śniły, nie mają najmniejszego problemu. Pięć mam z Wielkiej Brytanii zdało sobie sprawę, że gdzie wszyscy wrzeszczą, tam dzieci zerkają na porno, i postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce.
Pięć mam obejrzało filmy, do których dostęp mają dzieci PHOTO: COURTESY OF CHANNEL 4
Prędzej czy później to po prostu musi nastąpić. Kolega pokaże filmik, koleżanka znajdzie coś w internecie, pod nieobecność rodziców grupka dzieciaków włączy film "dla dorosłych". Seks jest naturalną częścią naszego życia i jakbyśmy przed tym nie uciekali, dzieci znajdą sposób, by zobaczyć to, na czym do pewnego wieku rodzice każą "zakrywać oczy".

Mamy zobaczyły, co oglądają dzieci
Kilka mam z Wielkiej Brytanii miało okazje przekonać się, co ich córki i synowie oglądają w internecie. Były przerażone i postanowiły, że muszą coś zrobić. Ich 12-minutowy film pornograficzny już uznano za najgłośniejszą produkcję filmową w kraju. Chciały, by do innych rodziców dotarło, jak ważne jest rozmawianie o seksie, bo nie da się w pełni kontrolować, co dzieci oglądają, ale da się wpłynąć na ich podejście do tego, co widzą.


"Mamuśki kręcą porno" ("Mums Make Porno") to, poza 12-minutowym filmem mam, trzyodcinkowy dokument prywatnej telewizji Channel 4. W miniserialu pokazano kulisy powstawania filmu pornograficznego pięciu kobiet. Wszystkie wyznały, że rozmowy z dziećmi o seksie są dla nich "krępujące" i do tej pory nie robiły.

Prosty dostęp do pornografii
Z badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę przeprowadzonych na zlecenie Ministerstwa Zdrowia, wynika, że 43 proc. nastolatków w wieku od 11 do 18 lat ma kontakt z pornografią. Odsetek 11-latków, którzy mają do niej dostęp, wynosi aż 21 proc. Najczęściej ich rodzice nie mają o tym pojęcia. Natomiast z badań Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej wynika, że 22 proc. chłopców w wieku od 14 do 16 lat ogląda pornografię kilka razy w tygodniu, a 11 proc. robi to co najmniej raz dziennie.

W innych krajach sytuacja wygląda podobnie. Brytyjskie Narodowe Stowarzyszenie na rzecz Przeciwdziałania Przemocy wobec Dzieci alarmuje, że aż 53 proc. dzieci w wieku 11-16 lat oglądało firmy pornograficzne w internecie.

– Jeszcze nigdy młodzi ludzie nie konsumowali tyle pornografii jak obecnie. "Porn culture" wyparła nawet "pop culture", a nowa fala rozrywki jest oparta na hardcorowym porno, w którym dominuje przemoc, seksizm i rasizm – stwierdziła profesor socjologii Gail Dines w 2011 roku. Mama, która wzięła udział w produkcji 12-minutowego filmu, mówi natomiast, że jej zdaniem niewiele się zmieniło.

"Etyczny film pornograficzny"
Kobieta dodaje, że zarówno jej dzieci, jak i ich rówieśnicy mieli kontakt z hardcorowym porno. Z rozmów wynikało, że chłopcy często oczekiwali od partnerek naśladowania scen, które widzieli w filmach. Ogłoszenie o tworzeniu "etycznego filmu pornograficznego" pojawiło się we wrześniu ubiegłego roku. Zgłosiło się pięć, zupełnie różnych mam. Jedna była wierzącą chrześcijanką i całkowicie odrzucała pornografię. Inna natomiast oglądała filmy pornograficzne z mężem. Kobiety musiały znaleźć nić porozumienia, napisać scenariusz, wyprodukować i nakręcić film.

W ich produkcji znalazło się miejsce nie tylko na grę wstępną, pocałunki, stosunki (zawsze z zabezpieczeniem!), ale również na istotny element seksu – przeżycia duchowe – często pomijany w "klasycznych filmach porno".

– Pokazaliśmy kobiety pełne pożądania, które jednak nie muszą być uległe. Na pewno nie trafiliśmy w gusta wszystkich, a już na pewno nie tych, którzy pracują w branży pornograficznej. Jednak nasz film jest bliższy rzeczywistości, dlatego może być reprezentatywny dla większości ludzi – powiedziała jedna z mam.

Jeden film, kilka problemów
Kobiety jednogłośnie przyznały, że przeraziła je dostępność filmów w internecie, ale zwróciły uwagę na coś jeszcze – w większości z nich znajdowały się sceny przemocy, gwałtu i męskiej dominacji. Skupiały się na "prymitywnym zaspokojeniu instynktów".

– Co mają z tego wynieść nastolatkowie? Że mężczyzna ma być męski i władczy, a dziewczęta posłuszne i uległe? – pyta jedna z mam i dodaje, że trzeba powtarzać dzieciom, że często to, co oglądają w sieci, ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Podczas projektu dotarł do nich jeszcze jeden istotny problem, na który od kilku lat zwracają uwagę środowiska "body positive". Chodzi o postrzeganie siebie i swojego ciała w kategoriach normalności i nienormalności. Młodzież porównuje swoje genitalia, do genitaliów aktorów, buduje się w nich przekonanie, że wyglądają inaczej czy gorzej, kierują się narzuconymi wzorami (np. w kwestii depilacji).

Mamy zwróciły uwagę, że niedoświadczona młodzież nie do końca zdaje sobie sprawę, że filmy są całkowicie wyreżyserowane i nie ma w nich miejsca na takie sytuacje, jak "napad śmiechu, skurcz mięśnia czy przypadkowe zgniecenie partnera". Właśnie z tych powodów w filmie "Mamuśki robią porno" aktorki wcale nie są "doskonałe i idealne". Nie tylko "jęczą", ale z partnerem okazują sobie czułość.
Źródło: newsweek.pl