To mogło skończyć się gorzej. Kobieta opowiedziała o tym, co spotkało ją w taksówce
W Polsce usługi dawnego Taxify, a dziś Bolt dostępne są od trzech lat: w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Aglomeracji Śląskiej, Łodzi, Trójmieście, Bydgoszczy, Lublinie i Białymstoku. Działa, jak każda inna aplikacja – wyznaczasz cel, zamawiasz transport, podjeżdża kierowca. Pewna kobieta, zamawiając przewóz w środku nocy, myślała, że może czuć się bezpiecznie. Myliła się. Kierowca zadawał niezręczne pytania, napastował, gonił. Jej historia, którą opisała na Facebooku to przestroga dla innych kobiet.
Nigdy nie wiemy, co czeka samotnie, wsiadającą do samochodu kobietę. Nigdy nie wiemy, kto siedzi za kółkiem i czy powrót na pewno zakończy się dobrze. Poznajcie historię pani Katarzyny, która wsiadła kilka dni temu około godziny 2:00 w nocy do taksówki firmy Bolt. Anglojęzyczny kierowca napastował swoją pasażerkę. Sytuacja miała miejsce w Warszawie.
Zaraz potem dała znać firmie Bolt, że doszło do takiej sytuacji. –To było sześć dni temu i jak dotąd – zero reakcji. Jakby nic się nie stało, a stało się bardzo dużo. –Czy naprawdę nie sądzicie, że należy natychmiast usunąć takiego człowieka z pracy, Bolt? Dziewczyny, uważajcie na siebie WSZĘDZIE – dodała we wpisie.
Sprawę zgłosiła do centrali firmy
W historii fatalne jest co, co spotkało kobietę, ale również postawa firmy. Po całym zdarzeniu dokładnie po sześciu dniach opisała zdarzenie na Facebooku. Dopiero wówczas przedstawiciel Bolt zadzwonił do pani Katarzyny z przeprosinami. Wcześniej, mimo zgłoszenia nikt z firmy nie zareagował. Czy to wystarczy?