"Wychowuj dziecko jak psa". Wbrew pozorom to najlepsza rada, jaką usłyszałyśmy

Katarzyna Chudzik
To nie prowokacja – ludzie są bardziej wyrozumiali wobec psów niż wobec dzieci. Ta zależność jest oczywista, choć na pierwszy rzut oka wydaje się nieco absurdalna.
Nie wszyscy uważają, że kary cielesne są złe. Polscy politycy uwielbiają pochwalić się od czasu do czasu, że "ojciec jest od tego, żeby czasem dał lanie" 123rf.com
Jak wynika z raportu rzecznika praw dziecka, aż 43 proc. Polaków akceptuje klapsy, a co czwarty uważa, że lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Jednocześnie aż 20 proc. nie wie, że stosowanie kar cielesnych przez rodziców lub opiekunów jest zabronione. Choć stawia nas to w lepszej sytuacji niż Czechów czy Brytyjczyków, u których restrykcji żadnych pod tym względem nie ma, to idealnie jeszcze nie jest.

Skutki "niewinnych" klapsów
Z wychowawczego punktu widzenia klapsy bynajmniej nie poprawiają posłuszeństwa dzieci. Generują za to nieuznawanie wartości moralnych, agresję, zachowania antyspołeczne, problemy wychowawcze, problemy ze zdrowiem psychicznym, złe relacje z rodzicami, osłabienie zdolności poznawczych i niskie poczucie własnej wartości.


Psycholog Noam Shpancer uważa, że nie istnieją żadne badania, które by wykazywały wartość "klapsów" jako metody wychowawczej, za to wciąż przybywa takich, które podają ją w wątpliwość.

Dziecko mniej ważne niż pies?
Jak zauważa czeski publicysta Stanislav Biler, ludzie, którzy mają dzieci, są w swoich przekonaniach dotyczących słuszności kar fizycznych bardziej zatwardziali niż właściciele psów (!). Przeważająca większość posiadaczy czworonożnych pupili jest bowiem biciu zwierząt przeciwna.

Na forach kynologicznych pojawiają się rady, w których mowa o tym, że "kary fizyczne jakiegokolwiek rodzaju nie przynoszą efektów w wychowaniu psa, ich rezultatem jest poczucie zdrady, niechęć do nauki i strach przed opiekunem. Kara fizyczna zwiększa również brak zaufania do ludzi oraz prawdopodobieństwo pozornie bezpodstawnego ataku i pogryzienia".

Albo "unikajmy kar, nie skąpmy pochwał i zasłużonych łakoci. W tym wieku szczenię bywa jeszcze roztargnione, nie potrafi skupić się dłużej na jednej rzeczy. A ponieważ w tym okresie życia ma jeszcze dużo czasu na opanowanie ćwiczeń posłuszeństwa, przeprowadzajmy trening powoli i stopniowo, zgodnie z umiejętnościami szczeniaka oraz naszymi doświadczeniami. Szczenię powinno przede wszystkim wykonywać ćwiczenia z chęcią i radością".

I niemal nikt takich rad nie krytykuje. Jak pisze Stanislav Biler, być może dlatego, że psa wychowuje się znacznie krócej niż dziecko, a zatem szybciej widać tegoż wychowania skutki (zarówno te dobre, jak i złe). I szybciej widać, że są one nieodwracalne.

"Nikt nie chce mieć w domu wystraszonego, lękliwego, niepewnego siebie, a zarazem agresywnego zwierzaka. Więc dlaczego chcesz mieć takie dzieci?" – podsumowuje Biler, niewątpliwie dając do myślenia.


Źródło: Krytyka Polityczna