Aż chciałoby się wrócić do czasów dzieciństwa. Zabawka, którą można się bawić na przysłowiowe sto sposobów

Redakcja MamaDu
Chyba każdego rodzica obserwującego własne dziecko niekiedy nachodzi ochota, by cofnąć się myślami w czasie i powspominać beztroskie lata dzieciństwa. Innymi słowy – przypomnieć sobie, jak chodziło się do szkoły, jak spędzało się wakacje, a wreszcie jak bawiło się dostępnymi wówczas na sklepowych półkach zabawkami.
Fot: mamaDu
Taka sentymentalna podróż w przeszłość dopadła mnie ostatnio w związku z dostawą do naszej redakcji zestawów LEGO Friends do testowania. Korzystając z okazji, Tosia, moja 8-letnia córka, która szaleje na punkcie tych klocków, zażyczyła sobie uzupełnić swoją już okazałą kolekcję o zestaw ''Samochód kempingowy Mii''.
Fot: mamaDu
Gwoli wyjaśnienia, LEGO Friends to zapoczątkowana w 2012 roku seria klocków, która koncentruje się na przygodach pięciu przyjaciółek z Heartlake City. Fikcyjnym dziewczynom aktywnego trybu życia mogłaby pozazdrościć niejedna nastolatka – te latają samolotem, ścigają się na wyścigach czy próbują swoich sił w windsurfingu.

Wracając do wspomnień, to przyznam, że nigdy nie starałam się wybić Tosi z głowy klockowej pasji, bo sama ją w duchu podzielam. W dzieciństwie uwielbiałam bawić się LEGO (szczerze – to dzięki córce mam nadal wymówkę, by od czasu do czasu sięgnąć po znajome klocki). Moją miłością były jednak zestawy statków kosmicznych.

Ujmę to tak – przez te wszystkie lata LEGO nic się nie zmieniło, jeśli oceniać je wyłącznie przez pryzmat zabawy. Układanie tych klocków to wciąż dostarczające sporo radości, ale także niezwykle twórcze zajęcie, które pobudza niesamowicie wyobraźnię dziecka. Różnice dotyczą oczywiście dostępności i w pewnym stopniu kosmetyki.
Fot: mamaDu
Za moich czasów kultowe duńskie klocki były dostępne w tzw. Pewexach, sklepach, gdzie można było kupić je za dolary, co automatycznie czyniło z nich towar luksusowy. Dlatego ich zakup to było dla mnie wielkie święto i naprawdę duże przeżycie. Teraz sklepowe półki uginają się od licznych zestawów i to z najróżniejszych serii.

W przypadku LEGO Friends widać też pewne zmiany w designie. Klasyczne ludziki zamieniono na minilaleczki oddające wyraźnie wygląd bohaterek. W ogóle całe te zestawy są bardzo realistyczne i zaprojektowane z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. A dołączone do nich nieklockowe akcesoria jeszcze bardziej urozmaicają zabawę.

Moja pociecha to akurat typ szczególary, która sztywno trzyma się instrukcji i wszystko musi ułożyć co do klocuszka. Nic dziwnego więc, że pełne kolorowych detali LEGO Friends tak bardzo przypadło jej do gustu. Ale Tosia miewa też naturę improwizatorki – gdy w wyniku zabawy budowla się rozpadnie, wtedy ponosi ją wyobraźnia i składa już ''po swojemu''.
Fot: mamaDu
Córka znajomej, która też przepada za klockami, postępuje z kolei w odwrotny sposób. Taka to właśnie uroda LEGO, że dzieci bardzo różnie bawią się zestawami z jego logo. Jedne z inżynierskim zacięciem studiują instrukcję i składają wszystko od A do Z, a inne tworzą własne konstrukcje i wykorzystują to, co mają, do wymyślania różnych scenariuszy zabawy.

I w tym tkwi piękno LEGO. W świecie tych klocków jest miejsce dla każdego: dla chłopców i dla dziewczynek, dla budowniczych i dla fantastów, dla dzieci, które lubią samodzielną zabawę, i dla tych pociech, które układania klocków nie wyobrażają sobie bez towarzystwa.

Jeśli więc dziecko poczuję miętę do tej zabawki, nie mów z góry ''NIE''. Szkoda byłoby bowiem odmówić komuś tak kreatywnej frajdy.
Fot: mamaDu

Artykuł powstał we współpracy z firmą LEGO