Sucharek i pomarańcza, a potem pluskwy w gratisie? To, co wnosisz do szpitala, ma duże znaczenie

Katarzyna Chudzik
Dla szpitali dezynfekcja, dezynsekcja i deratyzacja to codzienność. Winę ponoszą między innymi pacjenci – ci, którzy na samej diecie szpitalnej nie wytrzymują.
Polskie szpitale nie są w najlepszym stanie. Z kilku powodów Agencja Gazeta
Wydawać by się mogło, że polskie szpitale po 1989 roku wyglądają nieco lepiej. Że sale dla dzieci wypełnione są zabawkami, na ścianach wymalowane są myszki z bajek Disneya, czystość w każdym sanitariacie sprawdzana jest co godzinę... Niestety to tylko pozory.

Pchły i karaczany
Jak podaje Państwowa Inspekcja Sanitarna szpitale są siedliskiem pcheł, pluskiew, karaczanów i insektów różnej maści. Powodów jest kilka, choć najważniejszym jest chyba to, że bardzo dużo szpitali mieści się w zabytkowych budynkach. A w nich naloty pleśni na wentylacji, drewniane wyłomy w oknach, zniszczony "meblosprzęt". I choć istnieją szpitale wyremontowane i mieszczące się w budynkach pachnących jeszcze świeżością, to problem zdarza się również tam.


Niesmaczna dieta
Bezpośrednią przyczyną są bowiem również paczki żywnościowe dostarczane chorym przez rodzinę i znajomych. Kto z nas nigdy nie zaniósł do szpitala sucharków i jabłek, niech pierwszy rzuci oskarżeniem. Zwłaszcza, że pacjenci na szpitalną dietę na ogół się skarżą, nie jest ona wszak specjalnie smaczna ani wyrafinowana. Dzieci w tym przodują – wymuszają smakołyki, nie wiedząc właściwie dlaczego w szpitalu muszą jeść same "ohydztwa". Przecież już i tak sam pobyt w placówce do najprzyjemniejszych nie należy.

Warto mu jednak wytłumaczyć powody, dla których owych smakołyków nie dostanie. Bo nie jest to już tylko powrót do zdrowia, ale również kwestia higieny miejsca, w którym dziecko przebywa.

Dezynsekcja jest kamuflowana
Sęk w tym, że pacjenci rzadko wiedzą, iż szpital jest zainfekowany przez niechciane żyjątka, które przecież przenoszą drobnoustroje i powodują reakcje uczuleniowe – zwłaszcza u pacjentów szpitala, którzy z definicji mają raczej obniżoną odporność. Specjaliści od Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji ("DDD") stosują w szpitalach kamuflaż i nie obnoszą się ze swoją profesją. Wyglądają jak inni pracownicy szpitala żeby nie wywołać paniki i zachować dobre imię szpitala.

Warto więc – będąc gościem lub pacjentem w szpitalu – nie otwierać okien (przez które wlecieć mogą niechciane insekty), nie częstować się smakołykami ze szpitalnego sklepiku i informować o wynikających z tego zagrożenia innym. Tyle przynajmniej możemy zrobić.
Źródło: "Polityka"