Czytaj etykiety syropów: kryją się w nich takie same konserwanty, jak w śmieciowym jedzeniu
W okresie jesienno-zimowym temat poprawy odporności skutecznie deklasuje nawet nieśmiertelną pogodę. Rodzicielskie small-talki w przedsionkach przedszkoli czy świetlic koncentrują się z grubsza na jednym: jak sprawić, żeby powroty dzieciaków do domu w stanie zasmarkanym i zakichanym zmniejszyć z kilkunastu do najwyżej kilku w sezonie?
Problem w tym, że w wielu tego typu specyfikach, poza dobroczynnymi wyciągami z owoców czy ziół, znajdziemy również substancje, które na poprawę zdrowia wcale nie wpływają, wręcz przeciwnie.
Dlaczego nie czytamy składów?
Warto zrobić rachunek sumienia i przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz czytaliśmy skład kupionego w aptece preparatu. Fakt, że bok opakowania na którym drobnym maczkiem wypisano poszczególne składniki nie przyciąga naszego wzroku można łatwo usprawiedliwić.
Po pierwsze, skoro z definicji mamy do czynienia z produktem poprawiającym kondycję czy odporność, to chyba nie musimy mieć wątpliwości co do jego ogólnego wpływu na nasz organizm. Po drugie, przecież nie kupiliśmy syropu od babuleńki na bazarze, tylko z polecenia farmaceutki. Po trzecie, nie bójmy się tego przyznać - etykiety suplementów mogą onieśmielać.
Odbijanie piłeczki zacznijmy od końca: suplementy diety to nie leki, z których składem nie należy dyskutować. Jasne, należy zdawać sobie sprawę, jakie substancje aktywne wpływają (albo i nie) na poprawę samopoczucia, ale już w sprawie samego “nośnika” czyli tabletki albo syropu głosu z reguły nie mamy wielkiego wyboru.
Jeśli chodzi o miejsce zakupu, to pewnie, na aptecznej półce nikt nie ustawi słoików od babci Stasi, ale już wyroby wielkich koncernów, które optymalizują produkcję stosując czy to tańsze, czy też bardziej wydajne surowce - już tak.
Ten argument można zastosować również do kwestii wpływu na zdrowie. Nie chodzi o to, że jakieś suplementy mogą nam bezpośrednio zaszkodzić, bardziej o długoterminowy efekt związany z przyjmowaniem chemicznych dodatków: wzmacniaczy smaku, słodzików, sztucznych barwników, które kryją się w składach wielu preparatów.
Skład syropu: krótki i na krótko
Wybierając syrop na wzmocnienie odporności działajmy tak, jakbyśmy porównywali poszczególne produkty spożywcze: skład ma być możliwie krótki, podobnie jak data przydatności do spożycia po otwarciu opakowania.
Syrop wcale nie musi, a nawet nie powinien mieć możliwości zalegania na półce przez rok. Biorąc pod uwagę, że skuteczność preparatów zwiększających odporność zależy od tego, czy przyjmujemy je systematycznie, 30-dni na zużycie butelki spokojnie powinno wystarczyć. To tak jak z sokami - wiadomo, że najlepsze są te świeżo wyciskane, jednodniowe.
I tu może pojawić się dość zasadna kontra: skoro domowe najlepsze, to dlaczego nie przerzucić się na syropy domowe? Albo lepiej: skoro bazą wielu syropów są owoce, czemu po prostu nie spożywać ich w ilości, która mogłaby skutecznie podnieść odporność?
Domowy czy apteczny?
Weźmy czarny bez, roślinę bogatą w polifenole, wspomagające pracę układu immunologicznego. Pomijając kwestię ograniczonej dostępności jego owoców w zimie, jeśli rzeczywiście chcielibyśmy porwać się na zjedzenie porcji o jakiejkolwiek wartości leczniczej, musiałaby mieć ona wagę 7 kg.
Owoce czarnego bzu zawierają polifenole - substancje poprawiające pracę układu immunologicznego•Fot. 123rf.com / Piotr KrzeÅ›lak
Produkcja syropów dostępnych w aptece przebiega dzisiaj w ściśle kontrolowanych warunkach, więc mamy pewność, że w każdej butelce znajdzie się odpowiednia dawka polifenoli - a przynajmniej powinna, bo to czy rzeczywiście producent stosuje właściwe proporcje wyczytamy, no właśnie, z etykiety.
Zawartość ekstraktu
Ekstrakt, czy też wyciąg, roślinny to najważniejszy składnik syropu. Ekstrakt z czarnego bzu to preparat zawierający wspomniane polifenole w bardzo skoncentrowanej formie.
Ilość ekstraktu, jaka musi znajdować się w butelce, aby syrop rzeczywiście wpływał na poprawę odporności określa standaryzacja. Na etykiecie syropu powinna znaleźć się informacja o tym, ile związków aktywnych znajduje się w pojedynczej porcji preparatu.
Na opakowaniu szukajmy również skrótu DER (ang. Drug Extract Ratio). Jest to wskaźnik stosunku ilości surowca roślinnego, na przykład suszu z czarnego bzu, do ilości otrzymanego ekstraktu.
Opis standaryzacji i DER powinien wyglądać na przykład tak:
“Ekstrakt z owoców bzu czarnego Sambucus nigra L. standaryzowany na 13% antocyjanów, DER 64:1” lub “Ekstrakt z owoców bzu czarnego Sambucus nigra L. standaryzowany na 10% polifenoli, DER 5:1”.
Właśnie taką zawartość polifenoli znajdziemy w syropie Sambucus Kids. Kiedy będziecie wybierać preparat na poprawę odporności, warto zwrócić na niego uwagę - nie tylko ze względu na wysoką zawartość polifenoli. Bardzo ważne jest też to, czego w tym syropie nie ma.
Czarny bez: konserwantów, aromatów, wzmacniaczy
Podstawowym składnikiem syropu zawsze będzie cukier. Pytanie jednak, jaki. Dzisiaj definicja substancji słodzącej jest bardzo szeroka, a drobniutkie białe kryształki wcale nie są najgorszą jego formą.
W syropach poprawiających odporność mogą znajdować się te same substancje, co w mieniących się wszystkimi kolorami tęczy słodyczach.•Fot. 123rf.com / azamshah72
Czym można zastąpić “złe” cukry? W składzie Sambucus Kids znajdziemy organiczny syrop z agawy, czyli naturalną substancję, z wyglądu przypominającą płynny miód. Zaletą syropu z agawy jest niski indeks glikemiczny oraz fakt, że ze względu na wysoką zawartość fruktozy nie powoduje nagłych skoków insuliny.
W przeciwieństwie do syropu z agawy czy innego rodzaju cukru, w składzie syropu na odporność zdecydowanie nie muszą znajdować się natomiast inne chemiczne dodatki.
Konserwanty, takie jak sorbinian potasu lub benzoesan sodu, są zbędne, jeśli syrop ma datę przydatności do spożycia po otwarciu butelki na poziomie miesiąca. Podobnie jest ze sztucznymi barwnikami i wzmacniaczami smaku - ich obecność w składzie nie jest niezbędna.
Prawda, czarny bez pozbawiony dodatków smakowych niekoniecznie mógłby trafić we wszystkie gusta. Nie oznacza to jednak, że nie można jego smaku lekko “podkręcić” naturalnymi sposobami, na przykład dodając sproszkowane maliny.
Poprawa odporności to bardzo ważna kwestia, zwłaszcza jeśli jesteśmy rodzicami, którzy co drugi tydzień spędzają z dziećmi na chorobowym. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że tylko stosowanie naturalnych preparatów, w ogólnym rozrachunku, nie wyrządzi nam większej krzywdy niż pożytku.
Artykuł powstał we współpracy z Sambucus Kids.