Skandaliczna gazetka ścienna. "Brakuje jeszcze Żydów z podpisem: ja lubię holokaust"

Katarzyna Chudzik
Na Twitterze pojawiło się zdjęcie gazetki ściennej, która zdegustowała obie strony podzielonego społeczeństwo. Gazetka miała rzekomo zostać stworzona w jednej z podlaskich szkół podstawowych.
Pranie młodych mózgów trwa Twitter


Najważniejsze jest to, że owo zdjęcie oburzyło niemal wszystkich, poza standardowymi "śmieszkami z internetu", którzy odsyłają do internetowej kreskówki "Kuce z Bronksu", z której postaci były inspiracją do stworzenia gazetki.


Ja lubię wolność, ja lubię nazizm, ja lubię komunizm
Na gazetce widnieją bowiem 3 stwory: biały, skrzydlaty hipoptam z różową grzywką ("ja lubię wolność"), kaczka w czapeczce z daszkiem w czołgu z niemiecką flagą ("ja lubię nazizm") i fioletowy potworek z zielonym irokezem ("ja lubię komunizm").

– Brakuje jeszcze Żydów z podpisem 'Ja lubię holokaust; i Islamistów 'A ja nie lubię nikogo' – skomentowała przedstawione postaci autorka posta. Jej (i wielu internautów) zdaniem przedstawienie nazizmu pod flagą niemiecką jest w obecnych czasach nawoływaniem do nienawiści do sąsiadów zza zachodniej granicy. Warto również przypomnieć, że propagowanie nazizmu i komunizmu jest w Polsce konstytucyjnie zabronione; zatem gazetkowy "komunista" to prawdopodobnie człowiek o lewicowych poglądach. A nazista – Niemiec. Przynajmniej historycznie, a przecież wiadomo, że zbrodnicze ideologie przekazywane są w genach.

Niektórzy zwracają również uwagę na fakt, iż symbolizujący wolność hipopotam jest najmniej atrakcyjnym fizycznie stworem. – Już widzę ten tłum dzieci chcących identyfikować się z otłuszczonym hippoaniołkiem z różowym fryzem typu ciocia berta – pisze użytkownik o nicku Green Eyed Ducker.

"Czyste pedalstwo"
Konserwatywna część Twitterowców twierdzi tymczasem, że gazetka jest wyrazem "indoktrynacji LGBT". Skrzydlaty hipopotam z różową grzywką to bowiem "czyste pedalstwo", a wolność utożsamiana jest wyłącznie z wolnością seksualną. Kto w tej dyskusji ma rację?

Dziennikarka twierdzi, że ustaliła, iż gazetka ścienna naprawdę wisi w jednej ze szkół i nie jest to wyłącznie internetowy żart. Na razie jednak nie wiadomo, której z placówek to dotyczy.