Rewolucja w szkole – zakaz rozmów na korytarzach. Rodzice: "szkoła jest przecież od socjalizowania"
W szkole średniej Ninestiles (Birmigham) od 5 listopada obowiązywać będzie zasada "cichego korytarza". Zapytałyśmy polskich rodziców, co sądzą o tym pomyśle.
20-minutowa kara
W liście napisano, że "hałas nie będzie dopuszczalny" po rozpoczęciu dnia szkolnego. Ciało pedagogiczne oczekuje, że uczniowie będą poruszać się w ciszy podczas przerw międzylekcyjnych, za to będą mogli ze sobą rozmawiać w jadalni i na boisku w czasie długiej przerwy. Szkoła, która ma około 1400 uczniów i jest oceniana jako "wybitna", ostrzegła, że ci, którzy nie zastosują się nowych zasad, będą zatrzymywani po szkole na 20 minut. Kontynuowanie nieprzestrzegania polityki szkoły oznaczać będzie "stosowną eskalacją sankcji".
– Młodzież nauczy się, jak szybko opanować i kontrolować swoje zachowanie, ale w nauce im to raczej nie pomoże – powiedziała stacji BBC mama jednej z uczennic.
Szkoła ma socjalizować
Choć informacja wstrząsnęła wieloma osobami, to faktem jest, że podobne zasady zachowania wprowadzane są w wielu polskich szkołach prywatnych. Większość rodziców jest jednak przeciwna podobnej tresurze młodzieży.
"Uczyć się można w domu, szkoła jest od socjalizowania" albo "rozumiem, że można zabronić biegania po korytarzach i darcia się, ale spokojnego siedzenia i rozmawiania? To kiedy dziecko ma rozmawiać z kolegami, zaprzyjaźnić się?” – w takim tonie utrzymanych jest większość komentarzy. A wy jak myślicie?
Może cię zainteresować także: "Zasada pięciu palców" w śląskiej podstawówce. Tak nauczyciele poniżają uczennice
Napisz do autorki: katarzyna.chudzik@mamadu.pl