Każde dziecko przynosi do szkoły dwa plecaki. Nauczyciele zapominają o tym drugim

Redakcja MamaDu
Życiowe przemyślenia i filozoficzne sentencje to bardzo rozbudowana kategoria publikacji na Facebooku. O ile większość z nich jest anonimowa i trochę za bardzo kojarzy się z twórczością pewnego pisarza, o tyle zdarzają się cytaty trafione w punkt. Jeden z nich opublikowali w mediach społecznościowych twórcy profilu "Kreatywna pedagogika".
Każde dziecko przychodzi do szkoły z dwoma plecakami. Ten, którego nie widać, jest cięższy. Prawo autorskie: tan4ikk / 123RF Zdjęcie Seryjne
"Uczeń przychodzi do szkoły z dwoma plecakami. W jednym ma książki i zeszyty, w drugim cały swój świat: samotność, rozwód rodziców, marzenie o sukcesie sportowym albo chorobę dziadka. Nauczyciel powinien zawsze o tych dwóch bagażach pamiętać." To myśl, której autorką jest Krystyna Baryś, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Gdańsku.
W komentarzach pod postem znaleźć można wiele gorzkich słów o tym, że dzieci mają masę pozaszkolnych przeżyć, o których nauczyciele zapominają. A przecież dzieci rzadko otwarcie dzielą się swoimi problemami, tym bardziej z nowo poznanymi osobami w szkole. A plecak z emocjami bywa cięższy niż ten z książkami.


Według niektórych, empatyczne podejście do dziecka jest tym bardziej trudne w Polsce, gdzie największą wagę kładzie się na wyniki w nauce i zrealizowanie materiału. Tym komentujący tłumaczą znieczulicę wielu nauczycieli oraz rutynowe podejście do każdego z uczniów.
Jednak postawa Krystyny Baryś udowadnia, że mimo wszystko, do każdego ucznia można podejść z czułością i zainteresowaniem.

"Koncepcja 'Szkoła otwartych okien' jest mi bardzo bliska. Pojawiła się w mojej głowie i w sercu wiele lat temu, kiedy usłyszałam wypowiedź jednego z uczniów, że 'w szkole giną marzenia'. Często zapominamy, że oprócz wiedzy dziecku potrzebna jest zabawa, ruch, powietrze, poczucie, że jest ważne, przestrzeń, perspektywa, relacje – okno na świat. Nie zapominajmy o tym, nie naznaczajmy, nie krytykujmy, określajmy priorytety oddziaływań...” - pisze pani Krystyna.

W dalszej części odpowiedzi cytuje Wiliama J. Crockera: "Jeśli to nie jest miejsce, w którym łzy są zrozumiane, dokąd pójdę, żeby płakać? Jeśli to nie jest miejsce, w którym mój duch dostanie skrzydeł, dokąd pójdę, aby polecieć? Jeśli to nie jest miejsce, gdzie dostanę odpowiedź na moje pytania, dokąd pójdę, aby jej poszukać? Jeśli to nie jest miejsce, w którym moje uczucia będą usłyszane, dokąd pójdę, żeby mówić? Jeśli to nie jest miejsce, w którym zostanę zaakceptowany takim, jaki jestem, dokąd mogę pójść, żeby być? Jeśli to nie jest miejsce, w którym spróbuję nauki i dorastania, gdzie mogę być właśnie mną?".

Oby te słowa trafiły do wielu nauczycieli, oby dzięki nim przypomnieli sobie, jak ważną grają rolę w życiu naszych dzieci. To dzięki nim szkoła może być miejscem, w którym spełniają się marzenia.